Batman nie żyje i przewraca się w grobie... czyli recenzja Gotham Knights
-
- 25.10.2022, godz. 18:31
Gotham Knights to jedna z tych gier, które ciężko jest jednoznacznie ocenić. Dlaczego?
Seria Arkham to jedna z najlepszych gier o superbohaterach i zdecydowanie najlepsza gra o Batmanie w historii. Kiedy musiał jednak i na niego przyjść czas. Gotham Knights to pożegnanie Batmana z Gotham i powitanie nowych bohaterów. Szkoda, że to pożegnanie w takim stylu, bo Człowiek Nietoperz zasłużył zdecydowanie na więcej.
Gotham Knights - galeria zdjęć
Warner Bros zniszczył moje wspomnienia
Doskonale pamiętam, kiedy pierwszy raz uruchomiłem Batman Arkham Asylum i zakochałem się po uszy. Później przyszedł czas na kolejne odsłony i było tylko lepiej. Niestety dobra passa się skończyła i dostaliśmy Gotham Knights stworzone przez Warner Bros Games Montreal, czyli twórców trzeciej części sagi o Batmanie. Wiem, że Rycerze Gotham to nie jest bezpośrednia kontynuacja. Wiem, że jest to inna wersja miasta. Wiem, że są to inne postaci i tło fabularne. Wiem to wszystko, jednak nie jestem w stanie oprzeć się porównaniom z serią Arkham, szczególnie, że twórcy czerpali garściami ze sprawdzonych tam pomysłów. Szkoda tylko, że te czerpiące z pomysłów dłonie okazały się dziurawe i jak przez palce posypały się najlepsze rozwiązanie a został po nich jedynie miałki ślad.
Zobacz również:
- Plaga szczurów to dopiero początek! W październiku czeka na nas coś jeszcze
- Gotham Knights - premiera, bohaterowie, gameplay, wymagania, edycja kolekcjonerska. Co już wiemy o grze?

Gotham Knights (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)
I to nie jest tak, że Gotham Knights krytykuję z góry do dołu, twierdząc, że jest to tragiczny tytuł, w który nie da się grać. Absolutnie. Po prostu nie jestem w stanie zrozumieć, jak mając takie zaplecze pomysłów i gotowych schematów, tak bardzo tego nie wykorzystać.
System walki to nieporozumienie
Rozgrywka w Gotham Knights opiera się w dużej mierze na walce. Znajdziemy tutaj kilka ciekawych rozwiązań, takich jak ataki z ukrycia czy ataki z zaskoczenia. No i to by było na tyle, szczególnie, że taki cios możemy wykonać właściwie tylko raz, bo po chwili grupa przeciwników naciera na nas i pozostaje nam walka w zwarciu. Chyba, że wykorzystamy dodatkowe zdolności, aby się ukryć, jednak ile można. Same potyczki to tak na prawdę naciskanie jednego przycisku kontrolera z różnym natężeniem. Jeśli chcemy wyprowadzić cios lekki, naciskamy przycisk, jeśli chcemy wykonać cios mocny, naciskamy ten sam przycisk, tylko dłużej. Walka w serii Arkham może nie była najwyższych lotów, jednak dało się w niej wyczuć tę nutkę prawdziwych pojedynków, gdzie musieliśmy wykazać się sprytem i uwagą. Tutaj twórcy zaserwowali nam festiwal uników i ciosów bez większej głębi. Sytuacja pogarsza się jeszcze bardziej, kiedy mamy do czynienia z bossem. Naprzemienne naciskanie dwóch przycisków przez dobre kilka minut nie jest niczym przyjemnym.

Gotham Knights (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)
Co ma wspólnego samouczek z rozwojem postaci?
Od zawsze powtarzałem, że nienawidzę samouczków w grach. O ile są one wplecione w fabułę, i sterowania postacią oraz jej zdolnościami uczymy się podczas wykonywania pierwszego zadania, wszystko jest ok. Do szewskiej pasji doprowadzają mnie oskryptowane areny treningowe, których w Gotham Knights jest kilkanaście. Ktoś mógłby powiedzieć, że nikt nie każe ci tego robić. Odpowiednich ruchów nauczysz się na własnych błędach. Nic bardziej mylnego. Gra wymaga na nas wykonanie tych sekwencji, bo w innym przypadku jedno z drzewek umiejętności pozostanie zablokowane. Szczerze gratuluję twórcom takiego pomysłu...
Eksploracja ma swoje minusy, ale to jeden z lepszych elementów gry

Gotham Knights (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)
Opowieść w Gotham Knights podzielona jest na nocne patrole. W trakcie ich trwania będziemy wykonywać zadania główne, ale także brać udział w aktywnościach pobocznych. O samej fabule i głównych misjach opowiem za chwilę. Teraz skupię się na tym drugim aspekcie zadań i o samym przemierzaniu Gotham. Większość czasu grałem jako Red Hood. Jego sposób poruszania bardzo mocno skojarzył mi się ze Spider-Manem od Insomniac. Przez większość czasu będziemy wykorzystywać linkę, którą strzelamy do wystających elementów budynków i za jej pomocą "latamy" nad ulicami miasta. Po mieście możemy poruszać się także za pomocą motocykla, jednak nie jest to najprzyjemniejsze doznanie. Korzystałem z niego bardzo rzadko. Bardzo słabo czuć jego moc i prędkość a sam system prowadzenia jest bardzo płaski. Zdecydowanie wolałem ukrywać się na dachach przed oczami mieszkańców i stróżów prawa. Na mapie rozsiane są także przeróżne znajdźki, taki jak np. batarangi czy warte uwagi miejsca. Miasto złożone jest z kilku części. Wraz z postępami fabularnymi możemy odblokować punkty szybkiej podróży, co skutecznie ułatwia poruszanie się po mieście.

Gotham Knights (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)
Fabuła ratuje Gotham Knights
Najmocniejszym punktem Gotham Knights jest fabuła. Całość rozpoczyna się od nagrania, w którym martwy już Batman przekazuje swojej rodzinie dalsze wskazówki. Opowieść poprowadzona jest w bardzo filmowy sposób, z mnóstwem świetnie zrealizowanych cutscenek. Poszczególnych odpowiedzi nie dostajemy na tacy. Często musimy nieco pogłówkować, aby zdobyć odpowiednie informacje i popchnąć fabułę dalej. Szczerze mówiąc, jest to jedyny element gry, dla którego spędziłem z tym tytułem tak dużo czasu i wrócę do niego, aby dokończyć opowieść, ponieważ ta jest tego warta.
Gdyby twórcy więcej wagi przyłożyli do sprawdzonych elementów z serii Arkham, Gotham Knights miało by szansę nawet na poważną walkę o tytuł gry roku. Tak niestety może walczyć, ale o miejsce na podium w kategorii rozczarowania roku.
