Chińscy deweloperzy: dziękujemy Apple za App Store!
-
- 24.08.2011, godz. 12:06
Sklep App Store to miejsce, które otworzyło drogę na rynek amerykański nowej społeczności chińskich deweloperów. Radzą oni sobie coraz lepiej i chwalą współpracę z platformą Apple, patrząc jednocześnie mniej przychylnym wzrokiem na jej konkurencję - sklep Android Market.

App Store pomógł wkroczyć chińskim deweloperom na rynek amerykański
Polecamy:
Zobacz też:
App Store to nowe możliwości dla chińskich deweloperów
Chińscy deweloperzy, którzy chcieli wkroczyć na rynek amerykański musieli się do niedawna borykać z wieloma problemami takimi jak np. sposób dystrybucji, marketing, sposób płatności oraz bariery kulturowe.
Wraz z otwarciem przez Apple sklepu App Store sytuacja ta uległa diametralnej zmianie wywołując nową falę rozwoju chińskiego oprogramowania, a w szczególności gier. Warto zaznaczyć, że jest o co walczyć, gdyż wedle informacji podanych przez producenta iPhone'a podczas ostatniej konferencji Worldwide Developers Conference (WWDC), wypłacił on już w sumie deweloperom 2,5 miliarda dolarów!
Zobacz również:
- Szukasz prezentu dla dziecka na każdą okazję? Oto najlepsze pomysły dla małych i dużych
- Android 14 z funkcją, która nawet Google nie wie, jak ma działać
- Najlepsze gry mobilne, w jakie grałem na moim iPhone 14
Dobrym przykładem sukcesów chińskiego produktu może być tutaj gra High Noon firmy Happylatte (oddział mającej siedzibę w Pekinie firmy Exoweb), która obecnie znajduje się na 14 pozycji wśród najczęściej pobieranych aplikacji z amerykańskiego App Store.
Firma analityczna App Annie potwierdza, że udział chińskich twórców aplikacji na światowym rynku ciągle rośnie. Według niej istnieje już ponad 100 chińskich deweloperów tworzących aplikacje - głównie gry - które można kupić w sklepach Apple.
Międzynarodowa pomoc jest jednak niezbędna
Wśród chińskich deweloperów najbardziej "agresywna" jest mająca siedzibę w Szanghaju firma Triniti Interactive, która przygotowała od listopada 2009 roku 78 aplikacji na iPhone’a.
"Około 50% pobrań naszego oprogramowania [było ich ponad 100 milionów - red.] pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, natomiast reszta przede wszystkim z anglojęzycznych krajów zachodnich" - powiedział Andrew Seid z firmy Triniti Interactive.
Andrew Seid twierdzi, że jego firma od samego początku była ukierunkowana na Stany Zjednoczone, w których upatrywała możliwość odniesienia sukcesu rynkowego. Co interesujące, jest on jedynym cudzoziemcem w Triniti Interactive. Zajmuje się marketingiem oraz strategią rozwoju. Ponadto przyznaje, że pomaga wszędzie tam, gdzie chińscy pracownicy natrafiają na problemy.
Na przykład, projektanci często pytają go o wygląd postaci. Wówczas pomaga im w ich "uformowaniu" począwszy od proporcji ciała a skończywszy na doborze odpowiedniego ubrania. Chodzi o to, aby wyeliminować kulturowe rozbieżności, które mogłyby spowodować, że stworzona przez Chińczyka postać nie przypadłaby do gustu amerykańskiemu klientowi.
Odpowiada też za dobór odpowiedniego nazewnictwa, która to czynność może przysporzyć sporo problemów osobom pochodzącym z nieanglojęzycznego kraju. Ponadto niekiedy pomaga w pisaniu fabuły gier, dla których wymagana jest dodatkowa "głębia i tło".
Happylatte to oczywiście niejedyna firma, która korzysta z usług zagranicznych ekspertów. Firma Happylatte, która odmówiła jednak komentarza w tej sprawie, zatrudnia prawdopodobnie aż dziesięciu obcokrajowców.
Zdaniem Tonga Bina z firmy analitycznej iResearch Consulting Group, chińscy programiści mają bardzo wysokie umiejętności techniczne ale często, ze względu na różnice kulturowe i językowe, brakuje im zdolności do promowania produktów w sposób, do którego przyzwyczajeni są zachodni konsumenci.
Warto zaznaczyć, że zatrudnianie zagranicznych pracowników to nie jest jedyne wyjście. Chińskie firmy mogą bowiem również skorzystać z międzynarodowych agencji marketingowych lub zagranicznych wydawców gier takich jak Chillingo, który pomógł w dystrybucji popularnej i znanej na całym świecie gry fińskiej firmy Rivio Mobile, czyli Angry Birds.
Nowe wyzwania: kreatywność i pomysłowość
Zdaniem analityków chińscy deweloperzy kierując się na rynki zachodnie będą musieli sobie poradzić nie tylko z barierami kulturowymi, ale również z brakiem kreatywności (wiele z chińskich aplikacji to w zasadzie kopie aplikacji zagranicznych).
Niektóre chińskie firmy na szczęście próbują to zmienić. Np. Coconut Island Studio podchodzi do tego zagadnienia bardzo aktywnie.
"Każdy w naszym studio jest zachęcany do dzielenia się pomysłami. Organizujemy również regularnie wewnętrzne konkursy, aby znaleźć kilka świetnych pomysłów" - powiedział Chen Wen, współwłaściciel Coconut Island.
W styczniu jego firma była gospodarzem międzynarodowego konkursu zespołowego tworzenia gier komputerowych na czas. Jest to cykliczna impreza, która powstała z inicjatywy organizacji IGDA (International Game Developers Association) i ma na celu zmuszenie uczestników do kreatywnego myślenia i tworzenia w zaledwie 48 godzin małych, innowacyjnych gier.
Widać, że w przypadku Coconut Island przyniosła ona pozytywny efekt, gdyż ukierunkowanie na kreatywność a nie na "zżynanie" pozwoliło chińskiej firmie odnieść sukces. Jej wybitnie prosta gra o nazwie iDragPaper, która polega na...jak najszybszym rozwijaniu papieru toaletowego, została bowiem już pobrana (głównie przez Amerykanów) 11 milionów razy (sumując wersję płatną i bezpłatną).
Warto dodać, że Coconut Island to niewielka firma, która liczy 6 osób (jedna z nich pochodzi z Nowej Zelandii) i została założona w 2009 roku. Interesujące wydaje się też, jak podczas jednej z wspomnianych wcześniej "kreatywnych" dyskusji narodził się (w bólach?) pomysł na grę iDragPaper...
Na razie iOS rządzi!
Chińscy programiści oczywiście zerkają również na rynek aplikacji na Androida. Budzi on jednak zdecydowanie mniejsze ich zainteresowanie niż platforma iOS. Zarzucają bowiem sklepowi Android Market, że jego system płatności nie jest w pełni rozwinięty. Ponadto większość aplikacji jest darmowych a system marketingowy sklepu nie jest tak skuteczny jak Apple.
"Apple App Store jest prosty, niezależny i ma globalny zasięg. Wszystko, co musimy zrobić, to dobre programy i wysłać je do Apple" - twierdzi Chen Wen.
Nie bez znaczenia jest oczywiście również fakt, że ze względu na trudne relacje pomiędzy Google a chińskim rządem, dostęp do sklepu Android Market został zablokowany.
Nie jest jednak tak, że chińskie firmy nic nie tworzą dla Androida. Oczywiście zauważają wzrost liczby użytkowników urządzeń korzystających z tego systemu. Jednoznacznie jednak twierdzą, że ich głównym celem nadal jest iOS.
A może własne sklepy z aplikacjami na Androida?
Wydawałoby się, że chińscy deweloperzy zainteresowani tworzeniem aplikacji dla Androida mają jeszcze jedną możliwość. W Chinach istnieją bowiem "androidowe" sklepy takie jak Hiapk oraz sklepy stworzone przez producentów telefonów (np. Lenovo). O ile jednak jest ich całkiem dużo, o tyle żaden z nich nie może zagwarantować odpowiedniego systemu marketingowego, który byłby na tyle skuteczny, aby przyciągnąć twórców aplikacji. Ponadto deweloperzy skarżą się na problemy z ustaleniem spraw finansowych.
"W przypadku małego zespołu jakim jesteśmy, naprawdę nie mamy czasu i energii do prowadzenia zagmatwanych negocjacji z tymi sklepami. Cieszymy się więc, że mogliśmy ustatkować się z Apple" - potwierdza tę opinię Chen Wen z Coconut Island
Trochę statystyki
Obecnie nie ma żadnych oficjalnych danych na temat ilości urządzeń iOS sprzedanych w Chinach. Największy w Chinach operator telefonii komórkowej - China Mobile - przyznał jednak, że pod koniec maja tego roku z jego oferty korzystało 5,6 miliona użytkowników iPhone’ów, których liczba stale rośnie.
Informacje te potwierdzają ostatnie wyniki Apple. W drugim kwartale amerykański gigant sprzedał bowiem w regionie Azji i Pacyfiku o 151% więcej iPhone’ów, niż miało to miejsce w analogicznym okresie roku poprzedniego.
Warto też na koniec dodać, że według firmy analitycznej Distimo, Chiny są na drugim miejscu na świecie (za USA) pod względem ilości pobieranych aplikacji. Biorąc jednak pod uwagę dochody ze sprzedaży płatnych aplikacji, cała Azja generuje ich o jedną trzecią mniej niż same Stany Zjednoczone. Poza tym i tak większość z nich pochodzi z Japonii.