Ćwiczenia z lengłydża

Nie mamy wielu wybitnych programów, które przecierają ścieżki w światowej informatyce. A może by tak pokazać, że potrafimy skutecznie wykorzystać własne osiągnięcia?

Nie mamy wielu wybitnych programów, które przecierają ścieżki w światowej informatyce. A może by tak pokazać, że potrafimy skutecznie wykorzystać własne osiągnięcia?

Dawno, dawno temu, aż strach powiedzieć, kiedy, miałem w szkole średniej lekcje niemieckiego. I niezapomnianą, zmarłą niedawno nauczycielkę (pewnie wśród naszych starszych czytelników znajdzie się parę osób pamiętających p. Jadwigę Gieruś), która w ciągu kilkudziesięciu lat wyedukowała tysiące uczniów.

Ta kostyczna, znerwicowana i oschła na pozór osoba umiała sprawić, że nawet największy nieuk i leń potrafił powiedzieć cokolwiek po niemiecku, a z wielu uczniów zrobiła wręcz fanów tego języka. Profesor Fiszka, jak ją żartobliwie niektórzy nazywali, miała niezwykle skuteczną metodę - stojąc na środku klasy powtarzała: "z nimi", "dla mnie", "o nich", a wskazywany losowo uczeń musiał natychmiast reagować po niemiecku - mit ihnen, für mich, über sie. I nie daj Boże, żeby powiedział z polska "fir miś", bo zaraz słyszał: żaden miś, miś to jest z okienka! Te powtarzane bez ustanku słówka i frazy wbijały się w pamięć, dowodząc niezbicie, że praktyka jest najlepszą z możliwych metod.

W tamtych czasach dopiero powstawały techniczne narzędzia wspomagające naukę języków, a o komputerach jeszcze nikt nie słyszał. A jednak p. Jadwigę byłbym skłonny uznać za prekursora "analogowej" metody SuperMemo, która w nowoczesnej, cyfrowej postaci pojawiła się kilkanaście lat później za sprawą Piotra Woźniaka. W przyszłym roku minie 20 lat od powstania pierwszej wersji SuperMemo do DOS-u - programu, który w kolejnych odsłonach zyskał miliony entuzjastów na całym świecie.

Po wejściu do Unii Europejskiej zdaliśmy sobie wreszcie sprawę ze swojego językowego zapóźnienia. Z tego, że przeciętny urzędnik dowolnego szczebla, nawet ministerialny, nie porozumie się z obcojęzycznym interesantem, nawet gdy jest to inwestor skłonny wyłożyć grubą gotówkę. Że policjant na ulicy nie pomoże zagubionemu turyście ani nie poratuje trafionego awarią automobilisty. Że jesteśmy po prostu, jako społeczeństwo, dramatycznie niesprawni językowo.

Państwo podejmuje obecnie działania mające to zmienić. Ciekawe jednak, że mało się mówi o komputerowych metodach wspomagania nauki języków, choć mamy już całkiem pokaźną paletę świetnych narzędzi edukacyjnych, przede wszystkim do angielskiego. Young Digital Poland, Techland, Optimus, Edgard Multimedia, a także kilka mniej znanych firm, regularnie wypuszcza kolejne wersje swoich programów, dzięki którym nauka przebiega dużo szybciej, sprawniej i skuteczniej.

A jednak upomniałbym się tu przede wszystkim o SuperMemo, które z nieznanych przyczyn ignorują ministerialni urzędnicy, a które powinno się stać wręcz obowiązkowym w nowoczesnych szkołach narzędziem do nauki słownictwa. Bo nie wykucie na sprawdzian odmiany czasowników nieregularnych czy powtarzanie Past Perfect Continuous lub Conditional III decydują o umiejętności przekazania jakichkolwiek treści, lecz pokłady słownictwa. Słownictwa i fraz, które trwale zapamiętane dzięki nowoczesnej technice nauki i powtarzania będą zawsze na podorędziu, stanowiąc surowiec, niezbędny do wyrażenia myśli, nawet gdy nieco szwankuje gramatyka. Aby cokolwiek sensownego powiedzieć, trzeba dobrze znać przynajmniej 5 tysięcy wyrazów, a żeby swobodnie się porozumiewać, nawet 8-10 tysięcy. To liczby mocno odbiegające od skromnie zakrojonych programów szkolnych.

SuperMemo, oryginalny polski produkt, jest uważane przez wielu specjalistów za najlepsze narzędzie wspomagające zapamiętywanie informacji, jakie kiedykolwiek stworzono. To tak skuteczny program, że wręcz powinno się podjąć narodowe, skoordynowane działania na rzecz stworzenia baz leksykalnych zgodnych z najczęściej stosowanymi programami nauczania rozmaitych języków, a następnie wdrażać je konsekwentnie w szkołach i na uczelniach. I nie metodą przymusu, lecz pokazania efektywności. Kto raz "zaskoczy", tego nie trzeba będzie naganiać do nauki. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby absolwent szkoły średniej po dwunastu latach znał na wyrywki te 5 tysięcy słówek, a magister nawet dwa razy więcej.

Nemo propheta in patria sua - nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, o czym do dziś przekonuje się dr Piotr Woźniak. Nie mamy przecież tak wielu wybitnych programów, które przecierają ścieżki w światowej informatyce. A może by pokazać, że potrafimy skutecznie wykorzystać własne osiągnięcia?