Cyfrowy tygiel współczesnego maga
-
- Jarosław Chrostowski,
- 01.11.2003
Już pod koniec XIX wieku obraz kinowy próbowano upiększać na wiele różnych sposobów, często dość prymitywnymi środkami. Dopiero technika cyfrowa pozwoliła uwolnić wyobraźnię z okowów prymitywnej technologii.
Już pod koniec XIX wieku obraz kinowy próbowano upiększać na wiele różnych sposobów, często dość prymitywnymi środkami. Dopiero technika cyfrowa pozwoliła uwolnić wyobraźnię z okowów prymitywnej technologii.
Magia. Kłębiące się w otchłani dziejów, ukryte w egipskich świątyniach, pogrążone w celtyckich mgłach i kniejach prasłowiańskich borów odwieczne pragnienie człowieka do podporządkowania sobie praw przyrody. Pragnienie, dzięki któremu stalibyśmy się niemal równi bogom, mogąc czynić, co tylko dusza zapragnie. Kiedyś - domena wiedźm i alchemików, później - zabobon traktowany z przymrużeniem oka, dzisiaj... całkiem nieźle płatny zawód. Nie tylko dla Joanne K. Rowling czy Davida Copperfielda.
Współczesną magię najłatwiej spotkać w kinie. Nie znajdziemy jej wiele, co prawda, w polskich filmach, ale już w produkcjach rodem z Hollywood występuje niemal zawsze, nawet wówczas, gdy wydaje nam się, że jej nie widzimy. Nieustannie zmieniający kształty robot z Terminatora 2 obok Golluma z Władcy pierścieni, dinozaurów Parku jurajskiego czy flotylli statków kosmicznych w Gwiezdnych wojnach to najbardziej widowiskowe przykłady. Towarzyszy im jednak magia znacznie bardziej subtelna, jak wówczas, gdy Richard Gere w Sommersby przemierza ciągnące się po horyzont pola kukurydzy, w rzeczywistości mające rozmiary... niewielkiego boiska. Albo wówczas, gdy Tom Hanks w Cast Away wspina się na urwisko, mając za plecami błękitny bezkres oceanu faktycznie będący... wzgórzem przedzielonym drogą ozdobioną słupami telegraficznymi - i to krzywymi. Taka jest współczesna magia cyfrowych efektów specjalnych: ma nie tylko oszałamiać, ale i uwiarygodniać. Ma upiększać, oszukując tak perfekcyjnie, abyśmy nie byli w stanie stwierdzić, czy to, co widzimy to złudzenie, czy rzeczywisty obraz.
Narodziny Hogwartu

Georges Mélies, pionier efektów specjalnych.
Pierwszy kamyczek, który lata później przeobraził się w lawinę, rzucił... nie, nie słynny Francuz Georges Mélies, lecz niejaki Alfred Clark. W 1895 roku zrealizował ujęcie przedstawiające ścięcie tytułowej bohaterki filmu The Execution of Mary Queen of Scots, nie pozbawiając przy tym aktorki tak newralgicznej części ciała, jak głowa. Dopiero parę lat później zabłyśnie gwiazda Méliesa, a wszystko z powodu ułomności ówczesnej techniki: kamera, którą filmował zwykłą paryską ulicę, po prostu zacięła się. Twórca uruchomił ją ponownie i kontynuował filmowanie.
Zdziwienie nastąpiło po wywołaniu i obejrzeniu filmu: okazało się, że przypadkowa przerwa w pracy kamery spowodowała, że ludzie i pojazdy w "magiczny" sposób zniknęli, pojawili się, przesunęli lub zamienili się jedni w drugich.
1968
2001: Odyseja kosmiczna
Kulminacja tradycyjnych technik realizacji efektów specjalnych.
1973
Westworld
Efekt pikselizacji obrazu.
1976
Futureworld
Twarz Petera Fondy obracająca się w powietrzu.
1977
Gwiezdne wojny
Kontrola ruchu kamery otwiera przed kompozycją nowe możliwości.
1979
Obcy - ósmy pasażer Nostromo
Animacja w trybie szkieletowym przedstawia teren pod lądującym statkiem kosmicznym.
1982
Tron
Pierwsze ujęcia z grafiką 3D, łącznie ponad 20 minut. Wyścig motocyklowy przechodzi do historii kina.
Star Trek II: The Wrath of Khan
Pierwsze ujęcie w całości zrealizowane techniką cyfrową: scena "Genesis", przemiany martwego księżyca w kwitnący życiem.
1983
Powrót Jedi
Komputerowy hologram Gwiazdy Śmierci.
1985
The Last Starfighter
Pierwsze cyfrowe, realistyczne statki kosmiczne.
Młody Sherlock Holmes
Ożywający rycerz z witraża - pierwsza cyfrowa postać w historii kina.