Czym jest Bitcoin, kryptowaluty i kryptokoparki? Wyjaśniamy!

Tylko w tym roku wartość cyfrowej waluty Bitcoin wzrosła blisko 3-krotnie. W I kwartale br. cena jednego bitcoina po raz pierwszy w historii przekroczyła cenę jednej uncji złota, a w czerwcu przekroczyła granicę 3000 dolarów. Takie ogromne wzrosty wartości przyciągają uwagę i zachęcają do inwestycji w kryptowaluty, a zarazem i sprzęt niezbędny do ich generowania, co winduje ceny podzespołów. Inwestorów nie odstrasza nawet wysokie ryzyko utraty zainwestowanego kapitału. Oto gorączka złota XXI wieku.


Zgodnie z komunikatem wydanym w lipcu przez Narodowy Bank Polski i Komisję Nadzoru Finansowego, kryptowaluty powinny być postrzegane jako cyfrowa reprezentacja wartości, charakteryzująca się wysokim ryzykiem utraty zainwestowanego kapitału. Bo jeżeli komuś zostaną skradzione pieniądze z konta bankowego, może złożyć reklamację i odzyskać je. Ale gdy portfel z bitcoinami zostanie opróżniony, użytkownik nie ma się do kogo zwrócić.

Nie było to pierwsze ostrzeżenie opublikowane przez instytucję finansową, a mimo to, jakby na przekór, wartość cyfrowej waluty osiąga niespotykane wartości. Zdaniem analityków duże wzrosty notowań kryptowaluty Bitcoin są spowodowane głównie przez większe zainteresowanie nią na rynkach azjatyckich, szczególnie w Chinach i Japonii. Jeden z większych rosyjskich internetowych sprzedawców towarów konsumpcyjnych ogłosił niedawno, że akceptuje płatności w kryptowalucie, a rząd rosyjski deklaruje, że rozważa możliwość wprowadzenia do obrotu finansowego tej wirtualnej waluty z początkiem 2018 roku. Oprócz tego Japonia dołączyła do krajów, które akceptują transakcje finansowe realizowane z użyciem bitcoinów. To również przyczynia się do wzrostu zaufania do kryptowaluty i jej notowań.

Zobacz również:

  • Działo się w 2022 roku! O tych rzeczach będziemy pamiętać
  • Co ma wspólnego Samsung i Bitcoin? Jak się okazuje, co raz więcej

Co więcej, potęga kryptowalut może być stale niedoszacowana. Wszak już dawno minęły czasy, w których wydobyciem bitcoinów mógł zająć się każdy posiadacz wydajnego komputera do renderowania grafiki 3D. Dziś szanse na ukopanie czegokolwiek są naprawdę nikłe. Wszystko przez profesjonalizację wydobycia walut, związaną z powstaniem farm koparek, czyli przestrzeni wypełnionych wyspecjalizowanymi maszynami ASIC.

Czym jest kryptokoparka

Kryptowaluty są pozyskiwane w efekcie wykonywania skomplikowanych obliczeń z wykorzystaniem komputerów podłączonych do sieci. Najpopularniejszym źródłem ich wydobycia stały się kryptokoparki. Mowa o urządzeniach stanowiących brakujące ogniwo między zaawansowanymi komputerami domowymi, a wyspecjalizowanymi systemami ASIC, od początku projektowanymi do obliczeń pod kątem wydobycia kryptowalut. Kryptokoparki wykorzystują zaawansowane płyty główne z rzędem wydajnych kart graficznych. Bowiem procesory graficzne sprawdzają się tu zdecydowanie lepiej niż CPU. Odpowiednio skomponowany zestaw jest wyposażany w potężny zasilacz. Mniejsza uwaga jest przykładana do procesora, dysku czy pamięci RAM, które są zazwyczaj dobierane pod kątem energooszczędności i optymalizacji kosztów. Oznacza to, że imponujące urządzenie wyposażone w 8 topowych kart graficznych może dysponować przeciętnym procesorem z serii Intel Pentium oraz kilkoma gigabajtami RAM-u.

Kryptokoparkę można złożyć samemu lub zakupić w całości, polegając na wiedzy wyspecjalizowanych sprzedawców. Ciekawostką w przypadku gotowych kryptokoparek są specjalne, metalowe ramy na podzespoły – zastępujące obudowy komputerowe, które zazwyczaj nie są w stanie zapewnić miejsca oraz chłodzenia dla wielu kart graficznych. Część urządzeń jest ponadto wyposażana w specjalne programy, które pozwalają na błyskawiczną zmianę wydobywanej waluty zależnie od największej opłacalności w danej chwili. Najbardziej zaawansowane kryptokoparki mogą być również obsługiwane z poziomu przeglądarki lub smartfona. Ceny koparek kryptowalut na polskim rynku zaczynają się od około 10 tys. złotych. Najwydajniejsze zestawy są zazwyczaj złożone z 8 kart graficznych, a ich cena wynosi co najmniej 20 tysięcy.

Sprzęt dla kopacza

Dotychczas kopacze musieli radzić sobie własną pomysłowością, wykorzystując do budowy koparek, elementy serwerów, graficznych stacji roboczych, czy nieliczne podzespoły dedykowane. Popularność kryptowalut została jednak wreszcie dostrzeżona przez producentów sprzętu komputerowego. Jako pierwsze pojawiły się płyty główne przeznaczone do wydobywania bitcoinów. Trafiły one do oferty firm AsRock i Biostar w okolicach 2013 roku. Najnowsza na rynku płyta główna dla wydobywców kryptowalut to ASRock H110 Pro BTC+, pozwalająca na podpięcie do 13 kart graficznych jednocześnie. Oczywiście nie przez przypadek większość koparek ma na wyposażeniu maksymalnie 8 kart. Wszystko za sprawą Windowsa, który przewiduje taki limit GPU. Pełnię możliwości najnowszych płyt wykorzystamy więc opierając koparkę na systemie Linux.

Prawdziwą rewolucją może okazać się natomiast debiut kart graficznych przeznaczonych do wydobycia kryptowalut. Taki sprzęt został już zapowiedziany przez Nvidię. Wedle pierwszych informacji niebawem na rynek trafią pierwsze modele – P106-100, którego podstawą są układy oparty na GTX 1060 oraz P104-100, bazujący na układach GTX 1080/1070. Wedle zapewnień producenta karty mają oferować wydajność o 10–30 % wyższą niż pierwowzory. Jednocześnie zostaną objęte skróconą gwarancją, która może być ważna przez zaledwie 3 miesiące. Wszystko wskazuje na to, że nowe karty trafią do oferty Asusa, MSI oraz Colorful. Ich ceny mają wynosić od 200 dolarów za modele P106-100 oraz od 350 dolarów za P104-100. Oznacza to, że będą to karty wyraźnie tańsze niż pierwowzory przeznaczone do tradycyjnych zastosowań.

Nieco ostrożniej na boom na kryptowaluty reaguje AMD – jedyną znaczącą informacją w tej chwili jest zapowiedź Radeona RX 560D. Ma to być jednak „odgrzewany kotlet” w postaci zmodyfikowanego Radeona RX 560. Pomimo niemal bliźniaczej specyfikacji, model z dopiskiem „D” ma mieć o połowę niższe zapotrzebowanie na energię elektryczną.

Rynek oszalał

Wspomniane modele kart graficznych nie bez przypadku debiutują właśnie teraz. Lawinowo rosnąca popularność nowych kryptowalut oraz technologia ich wydobycia dosłownie wymiotły rynek. Wszystkie topowe karty graficzne zaczynając od GeForce’a GTX 1060 i Radeona RX570 zniknęły ze sklepów. Nieliczne sztuki wciąż dostępne na rynku można zakupić w całkowicie nieakceptowalnych cenach – tu też padają rekordy, tyle że niechlubne. Przykładem może być GeForce GTX 1060 6GB, jeszcze w czerwcu reprezentujący średnią półkę cenową, czyli przedział 1200–1500 zł. W chwili powstawania tego artykułu trzeba za niego zapłacić nawet 1999–2199 zł. Pojawienie się nowych kart dla kopaczy kryptowalut jest dobrym pomysłem na nabijanie kiesy, ale stanowi również próbę usystematyzowania rynku. Wysokie ceny są spowodowane w szczególności zwiększeniem marży przez same sklepy, regularnie pozbawione dostaw towaru efektem nadmiernego zainteresowania kartami. Tymczasem przeciętni użytkownicy odkładają zakup nowych podzespołów na nieokreśloną przyszłość. Jest to sytuacja, która z pewnością niepokoi również samych producentów.

Alternatywne kryptowaluty

Paradoksalnie, świetne notowania Bitcoina mogą być oznaką i zapowiedzią poważnego kryzysu. W wyniku coraz bardziej ograniczonych możliwości wydobycia, przeciętni użytkownicy zwracają uwagę na alternatywy, takie jak Ethereum, Litecoin i Zcash. Stanowią one trzon prawdziwej rewolucji, ponieważ, w przeciwieństwie do Bitcoina, już na początku znalazły uznanie ludzi przekonanych o ich potencjale i wyposażonych w wiedzę o możliwościach ich wydobycia.

Zcash zadebiutował pod koniec października 2016 roku. Szczegóły związane z jej powstaniem i szybkim wzrostem wartości nie są jednak do końca jasne. Wedle danych opublikowanych przez Kaspersky Lab w sieci pojawiło się szkodliwe oprogramowanie, które przyłączyło do sieci wydobycia Zcash około 1000 nieświadomych użytkowników. Jego aktualna cena wynosi około 220 dolarów i stale rośnie. Nie bez znaczenia jest fakt, że czas przetwarzania bloku Zcash wynosi 2,5 minuty, czyli czterokrotnie szybciej niż Bitcoina, co przyspiesza czas transakcji.

Litecoin to waluta będąca dziełem Charlesa Lee, byłego pracownika Google. Jej atutem jest szybszy wzrost wartości. Twórca waluty zapewnia, że stworzony przez niego system jest równie niezawodny co Bitcoin, jednak posiada 3 kluczowe udogodnienia względem pierwowzoru. Przede wszystkim, czas przetwarzania bloku, który – tak jak w Zcash – wynosi 2,5 minuty. Ponadto sieć ma wyprodukować 84 miliony litecoinów, a więc czterokrotnie więcej niż zakłada Bitcoin. Po trzecie, technologia opiera się na obliczeniach Scrypt, utrudniając znacząco stworzenie dedykowanych układów ASIC do wydobywania. W czasie prac nad tekstem kurs Litecoin wynosił 45,68 dolara.

Ethereum jest kryptowalutą uznawaną za najpoważniejszego, realnego konkurenta dla Bitcoina. Autorzy przedstawiają swoje dzieło jako projekt wykraczający poza ramy portfela kryptowalut. Ethereum ma być platformą finansową umożliwiającą nie tylko kopanie waluty i zarządzanie nią, ale również obstawianie kursów, inwestycje czy finansowanie projektów w na platformach crowdfundingowych. Wartość jednego litecoina w połowie lipca wynosiła ok. 214 dolarów.

Notowania aż 64 kryptowalut o różnym stopniu popularności można śledzić w serwisie CoinWarz. Większość z nich oferuje zdecydowanie wyższy współczynnik zwrotu z inwestycji niż Bitcoin.

Jaka piękna katastrofa

Zwolennicy Bitcoina sądzili, że system ten zrewolucjonizuje światowy system finansowy przełamując granice geograficzne i umożliwiając realizację anonimowych transakcji. Rozwój tego projektu został jednak zahamowany przez nieporozumienia i kłótnie między biorącymi w nim udział programistami. Jeden z nich, Mike Hearn, na początku 2016 roku zrezygnował z pracy w zespole zajmującym się rozwojem technologii i sprzedał swoje bitcoiny. Dziś uważa Bitcoina za eksperyment, który zakończył się porażką. Przewiduje też, że pojawią się problemy z realizacją transakcji w bitcoinach oraz zwraca uwagę na nieprzewidywalną i szybko rosnąca wysokość opłat za transakcje, a także rosnące opóźnienia w ich realizacji oraz wzrost liczby „dziwnych” płatności kontrolowanych przez grupy działające w Chinach.

Zdaniem Hearna zdecentralizowany system Bitcoin nie korzystający z klasycznych instytucji finansowych, tak duży i rozpowszechniony, że nie może upaść, stał się czymś gorszym – systemem całkowicie kontrolowanym przez wąską grupę ludzi, który jednocześnie zbliża się do granic technicznych możliwości, a próby jego ulepszenia zostały zablokowane. „Dlatego nie ma obecnie powodów by mówić, że system Bitcoin będzie lepszy niż istniejące obecnie, klasyczne systemy finansowe” – pisze Hearn.

Pytanie, czy ta opinia jest obiektywna. Hearn i Gavin Andresen, główny naukowiec w Bitcoin Foundation kilka lat temu podjęli próbę modyfikacji technologii Bitcoin tworząc nową wersję systemu określaną jako Bitcoin XT, która wykorzystywała większe bloki transakcyjne niż standardowy Bitcoin, co przesuwało technologiczne bariery systemu. Początkowo Bitcoin XT osiągnął sukces. Liczba transakcji wykonywanych za jego pośrednictwem zyskała blisko 15% udział we wszystkich operacjach wykonywanych przy użyciu tej kryptowaluty. Ale sytacja szybko się zmieniła. Z głównej strony projektu Bitcoin zniknęły wszelkie informacje o Bitcoin XT, a wszystkie wzmianki na jej temat zostały usunięte i zablokowane na kontrolowanych forach dyskusyjnych. Jednocześnie węzły obsługujące Bitcoin XT stały się celem potężnych ataków DDoS paraliżujących ich pracę. W efekcie liczba użytkowników Bitcoin XT zaczęła spadać.

Hearn sądzi, że tego rodzaju działania zostały podjęte przez „kopaczy Bitcoin”, głównie działających w Chinach, z egoistycznej obawy, że ich pozycja ulegnie osłabieniu.

Bitcoin padnie, blockchain przetrwa

Podstawą cyfrowej kryptowaluty Bitcoin jest technologia łańcuchów bloków (blockchain). Nawet jeśli upadną sieci bitcoinowe, to blockchain stanie się najprawdopodobniej powszechnie stosowanym rozwiązaniem. Już teraz ponad 80% banków przewiduje wdrożenie technologii blockchain do 2020 roku, a ponad połowa z nich zamierza rozpocząć inwestycje w rozwój tego typu rozwiązań w 2017 roku (dane na podstawie ankiety przeprowadzonej przez Infosys). 69% z nich planuje wdrożenie blockchaina w postaci sieci, do której dostęp i prawa odczytu/zapisu będą ściśle kontrolowane. Tylko 10% banków rozważa możliwość utworzenia publicznej lub całkowicie zdecentralizowanej sieci blockchain do której dostęp będzie miał każdy, czyli systemu podobnego do Bitcoin.

Blockchain to względnie prosty, liniowy plik zawierający listę wszystkich wykonanych transakcji. Żadnej z nich nie można usunąć lub zmodyfikować, można tylko dodawać kolejne. W efekcie ta „księga przychodów i rozchodów” może tylko rosnąć. W 2016 roku jej rozmiary przekroczyły około 50 GB. Zastosowania blockchaina są szersze niż tylko obsługa transakcji finansowych – może zostać użyty w systemach IoT (internet rzeczy), a także systemach do autoryzacji użytkowników lub zarządzania ochroną praw autorskich.

Mimo swoich zalet technologia ta jest wciąż niedojrzała i wymaga rozwiązania wielu problemów. Zwracają na to uwagę analitycy Gartnera w ubiegłorocznym raporcie „Practical Blockchain”. Przede wszystkim, ponieważ plik z listą operacji jest replikowany we wszystkich węzłach systemu Bitcoin, nieograniczony wzrost pojemności może prowadzić do problemów ze skalowalnością i wzrostu opóźnień w zatwierdzaniu transakcji.

Po drugie, w powszechnym przekonaniu technologia Bitcoin może być dowolnie skalowana nawet do rozmiarów systemu obsługującego wszystkie przeprowadzane na świecie transakcje finansowe. Nie jest to jednak prawdą. Standardowa sieć Bitcoin (Bitcoin Core) została tak zaprojektowana, że jej wydajność pozwala na obsłużenie tylko kilku transakcji na sekundę. Wynika to z ograniczenia wielkości pojedynczego bloku do 1 MB oraz średnio około 10-minutowego opóźnienia w zatwierdzaniu transakcji. Dlatego obecnie średnia wydajność sieci Bitcoin spadła do około 3 transakcji na sekundę. Dla porównania, sieć Visa obsługuje 47 000 transakcji na sekundę, a nowojorska giełda Nasdaq – nawet jeden milion.

Jedną z ważnych zalet Bitcoina jest to, że jest to system rozproszony, którego nikt nie jest w stanie centralnie kontrolować. Tymczasem liczba węzłów typu peer-to-peer systematycznie spada, ostatnio o około 15% rocznie. Kontrolę nad siecią i plikiem zawierającym zapis transakcji zapewnia dostarczana do sieci moc przetwarzania. Obecnie 80% tej mocy jest skoncentrowane w czterech największych grupach kopaczy Bitcoin. Wszystkie są zlokalizowane w Chinach. Teoretycznie, gdyby dwie z nich się połączyły, mogłyby przekroczyć połowę całkowitej mocy obliczeniowej w sieci i zacząć kontrolować aktualizację pliku z zapisem transakcji. Mogłoby to wpłynąć na jego integralność.

Producenci oprogramowania, jak IBM lub Microsoft próbują skomercjalizować technologię blockchain, oferując platformy umożliwiające jej wdrożenie zgodne z indywidualnymi wymaganiami firm. Na przykład, w portalu IBM Bluemix Cloud dostępna jest wersja beta takiej usługi, oparta na oprogramowaniu open source opracowanym w ramach projektu Hyperledger Fabric prowadzonego przez Linux Foundation. Przedstawiciele IBM mówią, że platforma Hyperledger jest w stanie zapewnić obsługę do 1000 transakcji na sekundę.

Większość testów blockchaina jest prowadzona w instytucjach finansowych, ale technologia może znaleźć zastosowanie w systemach zarządzania łańcuchami dostaw w handlu lub przemyśle lub firmach które muszą śledzić cykl życia produktów we współpracy z innymi podmiotami.

Ciekawostka Bitcoin powstała w 2009 roku w oparciu o koncepcję zaproponowaną przez niejakiego Satoshiego Nakamoto. Kto jest jej autorem do dziś pozostaje tajemnicą, bo Satoshi Nakamoto to pseudonim, którym posłużyła się jakaś osoba lub grupa osób. Od kilku lat nie jest on używany i nie pojawiają się w internecie żadne tak sygnowane wpisy, dotyczące technologii Bitcoin. Wiadomo jednak, że Satoshi Nakamoto jest w posiadaniu 1 miliona bitcoinów, co przy aktualnym kursie oznacza około 3 miliardów dolarów.

Wywiad z Krzysztofem Rajkowskim, partnerem zarządzającym Kmining.pl. Rozmowę prowadził Piotr Opulski

PO: Sprofesjonalizowany biznes oparty o świat kryptowaluty, wciąż wydaje się być egzotycznym pomysłem - przynajmniej w Polsce. Jak doszło do powstania Kmining.pl?

KR: Śmiało powiedzieć można, że powstanie Kmining.pl jest w pewnym sensie dziełem przypadku. Do tej pory zajmowaliśmy się doradztwem biznesowym i obsługą prawną przedsiębiorców. Od dawna chcieliśmy zainwestować w jakieś przedsięwzięcie związane z nowymi technologiami. Pewnego dnia zadzwonił do mnie jeden z naszych Klientów, planując większą inwestycję właśnie w koparki do kryptowalut i prosząc o pomoc w przygotowaniu się do niej. Jako, iż prywatnie jestem zapalonym graczem i wszystko co związane ze sprzętem komputerowym, jego doborem, składaniem, overclockingiem etc. sprawia mi ogromną przyjemność, a z tematem kryptowalut miałem do czynienia kiedy jeszcze mało kto wiedział czym tak naprawdę jest Bitcoin, temat bardzo szybko podchwyciłem. Na początku zamówiliśmy sprzęt na 6 koparek dla siebie, później okazało się że świadomość dotycząca kryptowalut i zainteresowanie koparkami jest ogromne. Chociażby wśród naszych stałych Klientów, których na co dzień obsługiwaliśmy na innych płaszczyznach. Wtedy właśnie pojawił się pomysł, aby podejść do tematu bardziej profesjonalnie i stworzyć komercyjną markę specjalizującą się właśnie w produkcji sprzętu do miningu.

PO: Zaskakujący pomysł na rozszerzenie działalności, ale faktycznie zapewniający dużą komplementarność biznesów. Korzystając więc z okazji muszę zapytać – czy istnieją jakieś metody redukcji ryzyka związanego z wydobyciem kryptowalut? Wszak na początku miesiąca NBP i KNF wystosowały wspólny komunikat ostrzegający przed takimi inwestycjami.

KR: Odnoszę wrażenie, że ostrzeżenie było skierowane bardziej do osób i instytucji zajmujących się inwestowaniem i spekulacją, aniżeli kopaniem. Zasadniczo zgadzam się z większością stwierdzeń zawartych w komunikacie NBP i KNF. W oświadczeniu zostało wymienione kilka rodzajów ryzyk, część z nich wynika po prostu z samej specyfiki kryptowalut np. ryzyko utraty środków w wyniku cyberataku, brak gwarancji przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny czy też brak powszechnej akceptowalności kryptowalut jako środka płatniczego. Kolejnym ryzykiem wskazanym w oświadczeniu jest duża zmienność cen kryptowalut, ciężko oczekiwać jednak że coś co pozwala niekiedy zarobić nam setki % w skali roku na spekulacji, nie jest obarczone ryzkiem.

Ważną kwestią poruszoną przez KNF jest ryzyko związane z inwestycją środków w przedsięwzięcia mające charakter piramidy finansowej. Mowa tutaj chociażby o różnego rodzaju pseudo-kryptowalutach, które tak naprawdę są sprytnie zaplanowaną piramidą finansową.

Zaznaczyć należy również, iż NBP i KNF stwierdziły w oświadczeniu iż: „Obrót „walutami” wirtualnymi w Polsce nie narusza prawa krajowego ani unijnego.” (choć nie dziwi to nadmiernie w kontekście orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE i bogatego już orzecznictwa krajowego).

Początkującym entuzjastom kryptowalut na pewno należy doradzić daleko idącą ostrożność w kontekście inwestowania środków we wszelkiego rodzaju nowe kryptowalutu, udziały w kopalniach, czy inne przedsięwzięcia w których bardzo duży nacisk kładziony jest na zdobywanie nowych „poleconych”. Należy również pamiętać o tym, że jeżeli chcemy zająć się spekulacją na kryptowalutach, w żadnym wypadku nie inwestujmy środków, których nie możemy stracić.

Jeżeli posiadamy większe ilości jednostek danej kryptowaluty odradzam przechowywanie ich na giełdach oraz w portfelach online. Powinniśmy przechowywać je w portfelach sprzętowych lub lokalnych.

Przechodząc już jednak do ryzyk związanych z kopaniem kryptowalut. Bardzo ważną kwestią jest wybór firmy, od której kupujemy sprzęt do kopania. Niestety na rynku działa sporo nieuczciwych sprzedawców (zwłaszcza w serwisie Allegro). Często zdarza się, że część podzespołów montowanych w koparkach jest używana i pochodzi np. z poleasingowego sprzętu (mimo, że sprzęt oferowany jest jako nowy). Czasami sprzęt montowany w koparkach już na starcie jest wadliwy bo sprzedawca przed wydaniem koparki Klientowi, nawet go nie sprawdził lub wyszedł z założenia że „Klient nie zauważy”. Kupując koparkę powinniśmy stosować się do kilku podstawowych zasad:

- jeżeli oferta budzi naszą wątpliwość, umówmy się ze sprzedającym i zobaczmy jak sprzęt wygląda na żywo;

- jeżeli mamy podejrzenie, że podzespoły użyte w koparce są używane, poprośmy sprzedającego o przekazanie nam pudełek, instrukcji etc., ew. o przedstawienie faktur zakupowych;

- nie kupujmy sprzętu który już na pierwszy rzut oka jest amatorsko złożoną konstrukcją, niestety zdążają się sytuacje kiedy np. zasilanie do riserów (element łączący kartę graficzną z płytą główną) podłączone jest za pomocą taśmy izolacyjnej;

- unikajmy koparek w których nie zastosowano markowych zasilaczy lub w których wykonano amatorskie modyfikacje kabli zasilających;

- nie dajmy sobie wmówić, że sprzęt musi się zawieszać kilka razy w tygodniu. Poprawnie złożona koparka powinna zawieszać się sporadycznie. Jeżeli musimy resetować nasz sprzęt raz dziennie z dużą dozą prawdopodobieństwa może to oznaczać, że któryś z podzespołów jest uszkodzony;

PO: Spoglądając na komentarze sprzedawców koparek kryptowalut serwisie Allegro można odnieść wrażenie, że zainteresowanie sprzętem jest naprawdę nikłe. Przeczy temu jednak burza rynkowa towarzysząca rosnącej popularności tematyki kryptowalut. Czy od strony biznesowej ilość docierających do Państwa klientów jest satysfakcjonująca?

KR: Wbrew pozorom zainteresowanie koparkami kryptowalut jest bardzo duże. Ogromna część sprzedaży odbywa się poza serwisem Allegro. Klienci (zwłaszcza biznesowi) bardzo często kupują jedną lub dwie sztuki na allegro, tak aby przekonać się jak to właściwie działa. Kiedy już przetestują sprzęt, bardzo często składają kolejne zamówienia ale kontaktując się już bezpośrednio z nami. Śmiało można powiedzieć, że ilość docierających do nas Klientów jest satysfakcjonująca, w gorętszych okresach zdarza się nawet, że nie przyjmujemy nowych zamówień, ponieważ nie jesteśmy w stanie wyrobić się z realizacją zleceń w jakichś sensownych dla Klientów terminach i jednocześnie zapewnić wsparcie posprzedażowe na odpowiednim poziomie. Oczywiście cały czas staramy się zwiększać nasze „moce przerobowe”, natomiast uważamy że trochę nie fair jest przyjmowanie zamówień, na bądź co bądź, dość drogi sprzęt z terminem realizacji: „jak będzie to będzie”.

PO: Lawinowy wzrost popularności, okazał się chyba największym przekleństwem branży. Ograniczona dostępność kart graficznych i znaczny wzrost ich cen sprawiają, że prowadzenie biznesu w obecnej sytuacji rynkowej musi być trudne. Jak radzicie sobie z dostępem do podzespołów?

KR: Tutaj trafił Pan idealnie. Braki w dostępności podzespołów są jednym z najtrudniejszych problemów, z którymi obecnie musimy się mierzyć. Zarządzanie łańcuchem dostaw zajmuje nam niemalże tyle czasu ile samo składanie i testowanie sprzętu. Niejako musimy starać się wyprzedzać to co dzieje się na rynku. Przykładowo kiedy zaczął się pojawiać problem z dostępnością radeonów z serii RX5xx, zaczęliśmy robić już zapasy GeForców, zakładając że za chwilę pojawią się komplikacje z dostępnością kart od nVidii. Brak sprzętu dotyczy jednak nie tylko kart graficznych, to samo dzieje się z płytami głównymi, zasilaczami etc. Tutaj po prostu cały czas testujemy nowe rozwiązania, sprawdzamy kompatybilność nowych podzespołów i monitorujemy dostępność towaru w większości sieci detalicznych i hurtowych.

PO: Czy fakt, że zabezpieczacie pewne zapasy podzespołów oznacza, że pojedyncze koparki są dostępne właściwie od ręki? Wielu mniejszych sprzedawców oferuje sprzęt, zastrzegając bardzo długi czas realizacji. Ile trzeba poczekać na pojedyncze urządzenie z oferty standardowej?

KR: Czas realizacji, który obecnie podajemy dla koparek opartych o Radeony i GeForcy, to 20-30 dni, chociaż często sprzęt jest do odbioru zacznie szybciej. Zamówienia realizujemy w takiej kolejności jak spływają, więc jeżeli mamy akurat złożony i przetestowany sprzęt, to po prostu wydajemy go Klientowi.

Na szczęście nie zdarzyło się nam jeszcze przekroczyć deklarowanego terminu realizacji. W przypadku jeżeli jednak zlecenie nie zostałoby zrealizowane w terminie, Klient ma prawo do odstąpienia od umowy (również biznesowy) lub może ubiegać się o stosowny rabat odpowiadający utraconemu dochodowi z kopania.

Jeżeli chodzi o dość długie terminy oczekiwania wynikają one z faktu, iż złożony sprzęt musi przechodzić minimum 72-96 godzin. Jeżeli okazuje się, że z jakiegoś powodu koparka się zawiesza, rozpoczynamy diagnostykę, wymieniamy podzespoły i zaczynamy testy od nowa. Jeżeli Klient jest np. z drugiego końca Polski staramy się, aby sprzęt przed wydaniem przechodził sprawnie min. tydzień. Pozwala nam to niemalże w pełni wykluczyć wadliwość któregoś z podzespołów. Dodatkową kwestią jest to, że wszelkiego rodzaju elektronika najbardziej lubi się psuć w ciągu pierwszego tygodnia. Im dłużej trzymamy sprzęt, tym większą gwarancję mamy, że np. zasilacz „padnie” u nas, a nie po wydaniu sprzętu Klientowi.

Z powyższego powodu nie jestem do końca przekonany do ofert, w których sprzedawcy deklarują złożenie sprzętu w ciągu 24-48 godzin i natychmiastową wysyłkę do Klienta.

PO: Wyobrażam sobie, że macie znaczne ilości zapytań od klientów, którzy wierzą w ogromne zyski przy stosunkowo niskich nakładach inwestycyjnych. Czy aktualny wzrost cen kryptowalut daje realną szansę na zaspokojenie ich oczekiwań?

KR: Bardzo ważną kwestią, o której powinniśmy wspomnieć w pierwszej kolejności jest to, że sam wzrost cen kryptowalut nie gwarantuje nam wzrostu opłacalności kopania. Drugim ważnym czynnikiem, który należy wziąć pod uwagę jest trudność sieci dla danej kryptowaluty. Bardzo upraszczając jeżeli kurs np. Ethereum wzrośnie dwukrotnie przy jednoczesnym dwukrotnym wzroście trudności, opłacalność kopania pozostanie na takim samym poziomie. Właśnie z tego powodu konstruujemy nasze koparki w oparciu o system, który automatycznie przełącza się na najbardziej opłacalne algorytmy, nie ograniczając nas tym samym do kopania konkretnych kryptowalut.

Odpowiadając jednak na Pańskie pytanie: kopanie kryptowalut daje szansę na osiągnięcie ogromnej rentowności (niespotykanej chociażby przy inwestowaniu w nieruchomości), ale oczywiście wiąże się z ryzykiem. Jeżeli ktoś chce zainwestować pieniądze w sprzęt do kopania i liczy się z tym, że jest to inwestycja długoterminowa, nie powinien mieć problemów z osiągnięciem odpowiedniej rentowności. Jeżeli ktoś chce zainwestować „ostatnie pieniądze” i nie może sobie pozwolić na to, aby daną kryptowalute potrzymać np. przez kilka miesięcy i w przypadku niskiego kursu poczekać aż warunki będą bardziej sprzyjające – taką inwestycję stanowczo odradzam.

Dodatkowo plusem inwestowania w koparki kryptowalut oparte o karty graficzne jest to, że nawet w przypadku znacznego spadku opłacalności kopania, chcąc wyjść z inwestycji, posiadamy ekwiwalent w sprzęcie komputerowym.

Niestety nie będzie też tak, że kiedy już sprzęt nam się zwróci do końca życia będziemy mieli „darmowy” dodatkowy przychód. Należy liczyć się z tym, że w przyszłości sprzęt trzeba będzie zmodernizować, chociażby wymieniając karty graficzne.

PO: Interesuje mnie jaki jest stan wiedzy przeciętnego klienta zainteresowanego ofertą Kmining.pl. Zwracają się do was osoby wszechstronnie przygotowane, czy może dominują początkujący entuzjaści poszukujący kompleksowych rozwiązań bez konieczności zaprzątania sobie głowy zawiłościami świata blockchain?

KR: Tutaj jest bardzo różnie. Czasami trafiają do nas Klienci którzy składali już własne koparki, dokładnie wiedzą o co chodzi i czego oczekują. Czasami zdarzają się Klienci, którzy nie mieli nigdy do czynienia z kryptowalutami, wtedy staramy się im kompleksowo doradzić, przestawić zalety i wady kopania kryptowalut, pokazać jak działa sprzęt i jakimi prawami rządzi się rynek.

W większości mamy jednak do czynienia z Klientami inwestycyjnymi, którzy dokładnie wiedzą czym są kryptowaluty, jak działa rynek, jakimi prawami się rządzi etc. Ci Klienci na co dzień bardzo często działają w innych branżach, prowadzą własne firmy i najzwyczajniej w świecie nie mają czasu aby zaprzątać sobie głowę aspektami technicznymi – dlatego właśnie zgłaszają się do nas.

PO: Załóżmy więc, że jestem klientem, który swoja wiedzę o kryptowalutach czerpie głównie z mediów. Jestem jednak zdeterminowany aby wypróbować ten sposób inwestowania. Zamawiam więc koparkę walut zdając się na Państwa. Pewnego dnia otrzymuję sprzęt – co dalej? Czy z wyprzedzeniem dostaję jakieś instrukcje, czy mogę liczyć na stałe wsparcie w razie problemów technicznych?

KR: Wszystkie nasze koparki są sprzętem plug&play. W pierwszej kolejności prosimy Pana o przesłanie adresu portfela Bitcoin, który wprowadzamy do koparki. Po odebraniu sprzętu Pańska rola sprowadza się do podłączenia sprzętu do Internetu za pomocą kabla Ethernet oraz do prądu. Sprzęt uruchamia się i zaczyna kopać. Zarobione środki są automatycznie przekazywane na Pański portfel - raz w tygodniu. Pracę sprzętu może Pan śledzić online, podobnie sprawa ma się z zarządzeniem koparką.

Preferujemy odbiór osobisty sprzętu, wtedy od razy robimy Panu dodatkowe szkolenie. Jeżeli czas nam na to pozwala dla każdego Klienta staramy się zarezerwować minimum 2-3 godziny, tak aby móc jeszcze dodatkowo na spokojnie porozmawiać. Tak jak mówiłem, sprzęt działa od razu po podłączeniu do Internetu i zasilania, natomiast jeżeli jest taka możliwość, staramy się przekazać Klientowi jak najwięcej informacji dotyczącej tego, jak działa koparka, znanych problemów, tego jak je rozwiązać etc. Jeżeli nie może Pan przyjechać do nas osobiście, wszelkie stosowne informacje przesyłamy w formie elektronicznej.

Oczywiście wszyscy nasi Klienci otrzymują pełne wsparcie techniczne, w przypadku większości problemów softwarowych możemy połączyć się ze sprzętem zdalnie i je rozwiązać. W przypadku problemów hardwarowych w cenie zakupu zajmujemy się diagnostyką wadliwego podzespołu, jego reklamacją i wymianą. Jeżeli jesteśmy w stanie zdiagnozować usterkę zdalnie i czuje się Pan na siłach, można również odesłać do nas pojedynczy podzespół.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: