First to Fight
Amerykańscy chłopcy na Bliskim Wschodzie, tym razem giną za Bejrut
Amerykańscy chłopcy na Bliskim Wschodzie, tym razem giną za Bejrut
Po kilku latach przerwy seria Close Combat wraca na PC. Fani strategii będą jednak zawiedzeni. Gra przeobraziła się w symulator FPP. Zrezygnowano także z umieszczenia akcji podczas drugiej wojny światowej. W First to Fight mamy do czynienia z fikcyjnym konfliktem na Bliskim Wschodzie, dziejącym się w czasach obecnych. Po Full Spectrum Warrior jest to druga gra, która może pochwalić się wykorzystaniem jej przez armię w celach treningowych. Jeśli jednak marines faktycznie szkolą się grając w FtF, to marny ich los.
Semper Fi, Mac!
First to Fight zaczyna się doskonale. Wprowadzenie iście w stylu Toma Clancy'ego. Podobnie jak w Splinter Cell, oglądasz fragment wiadomości opisujący "Wojnę o Bejrut" z udziałem sił międzynarodowych. Ujęcia są dobrze nakręcone i niewiele różnią się choćby od reportaży z Iraku, jakie oglądaliśmy podczas ostatnich działań wojennych. Stylizowaną formę ma również tutorial do gry, zrealizowany w formie krótkich filmów szkoleniowych. Pasuje to do klimatu gry.
Nikt nie zostaje z tyłu

Kładziemy karabin na ramieniu kolegi i robimy dwa przysiady

Dzieci to ten pan już mieć nie będzie
Gdy któryś z twoich ludzi padnie na polu walki, nie znaczy to jeszcze, że jest martwy. Trzeba mu jak najszybciej udzielić pomocy, a następnie wezwać medyka, aby ustabilizował stan delikwenta i go ewakuował. W marines nie zostawia się kompanów na polu walki! Mówiąc o walce, trzeba wspomnieć o świetnym interfejsie, bez którego nie byłaby możliwa tak duża dynamika rozgrywki. Większość opcji obsługujesz w prostym menu uruchamianym PPM. Podobne rozwiązanie doskonale zdało egzamin w nowym Rainbow Six.
Zwolnić beta testerów

Urwana noga? Niedobrze. Trzeba będzie zużyć ze dwie apteczki, by
był w pełni zdrów
Gdzie ten realizm!?

Czego ci paparazzi nie wymyślą...
Powrót do bazy
First to Fight jest przykładem gry, która zapowiada się świetnie, do pierwszej wymiany ognia. Potem do głosu dochodzą błędy, przeciwnicy na skryptach, apteczki, paski zdrowia... To nie jest to, co miłośnicy symulacji pola bitewnego cenią najbardziej, a FtF do miana symulacji pretenduje. Niestety, irytujące błędy męczą i po pewnym czasie odpychają od gry. Teraz pozostaje liczyć jedynie na patche.
United States Marine Corps, czyli korpus piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych został założony w Filadelfii w 1775 r. Emblematem marines jest orzeł, kula ziemska oraz kotwica. Kula i kotwica symbolizują wszechobecność na świecie i tradycje morskie, natomiast orzeł to symbol Ameryki Północnej. Mottem marines było łacińskie stwierdzenie Semper Fidelis, czyli zawsze wierni. Z czasem motto zostało skrócone do obecnie używanego "Semper Fi". Pod koniec XIX w. powstało nowe określenie żołnierzy marines, czyli tytułowe First to Fight - Pierwsi do walki.
Kolejny symulator wojskowy i znowu jestem zawiedziony. Na razie bliższy ideału był Full Spectrum Warrior. Ja jednak wciąż liczę, że ktoś kiedyś zrobi porządny symulator bez błędów, uproszczeń i wszędobylskich apteczek. Songo
Producent: Destineer Studios Polski
Wydawca: Cenega
Cena: 99,90 zł
Wymagania: CPU 1,3 GHz, 256 MB RAM, grafika 32 MB
Minusy: przeciwnicy na skryptach, błędy!, za mało realizmu
Plysy:przejrzysty interfejs, dobrze oddany klimat wojny, niezła grafika