Historia Google: potęga, która powstała w garażu
-
- Wojciech Wowra,
- 18.02.2010, godz. 08:32
Czas po kryzysie

Google to nie tylko wyszukiwarka. Program Google Earth pozwala na oglądanie zdjęć satelitarnych całego globu, wyświetla także najważniejsze budynki w postaci modeli 3D.
Nie oznacza to oczywiście, że droga po której pędzi Google jest prosta i równa. Można by ją porównać do polskiej autostrady - na pierwszy rzut oka jest w świetnym stanie, ale pełno w niej zdradliwych pęknięć. Jednym z takich pęknięć jest bez wątpienia Google Wave - nowe narzędzie do komunikowania się i udostępniania treści w Sieci.

Codzienny luz i komfortowe warunki pracy w Google stały się już legendą. Na zdjęciu kuchnia w nowojorskim oddziale firmy.
Przekonanie użytkowników do Wave to jednak nic w porównaniu do kolejnego wyzwania, które postawiło sobie Google. Firma chce stworzyć najlepszą i najszybszą przeglądarkę internetową na świecie. W dużej mierze już jej się to udało. Najnowsza, czwarta wersja przeglądarki Google Chrome jest naprawdę świetna. Program obsługuje wszystkie oficjalne standardy (w przeciwieństwie do Internet Explorera) i szybko się uruchamia (inaczej niż Firefox). Obsługuje nawet rozszerzenia, choć potrwa to parę lat zanim programiści stworzą dla niego rozbudowany ekosystem podobny do tego, który towarzyszy Firefoksowi.
Z Google na dobre i na złe

W holenderskim oddziale Google pracownicy mogą poruszać się po budynku na rowerach, po specjalnie do tego celu wytyczonych ścieżkach.
Tak jak Microsoft chce zaznaczyć swoją obecność w Internecie, tak Google chce zwiększyć swoją obecność w Web 2.0. Dlatego kilka dni temu pokazał nową usługę społecznościową: Buzz. Dzięki niej poczta Gmail pozwala na dzielenie się informacjami w podobny sposób jak ma to miejsce np. na Facebooku.

Szwajcarscy pracownicy Google z Zurycha mają do swojej dyspozycji prawdziwą zjeżdżalnię.
Głównym źródłem dochodów Google nadal pozostają reklamy w wyszukiwarce internetowej. Jeszcze do niedawna mówiono, że jest to zbyt niestabilny model biznesowy, jak na tak dużą firmę. Obecnie jednak nikt nie ma wątpliwości, że Google znalazło na to sposób i wytyczyło sobie nowy cel: sprawić, aby Internet stał się niezbędny i wszechobecny. W telefonie, w netbooku, a nawet w programie biurowym. A wszystko to za pośrednictwem Google i jego usług. I jest na najlepszej drodze, aby ten cel zrealizować.
Większość pomysłów Google odniosło sukces. W ciągu ostatniej dekady pojawiło się jednak przynajmniej kilka kiepskich serwisów oraz aplikacji z logo Google. Podjęto także parę złych biznesowych decyzji. Finansową wpadką numer jeden był bez wątpienia zakup YouTube'a - świetnej i popularnej witryny, która jednak nie jest w stanie na siebie zarabiać. Wszystko przez gigantyczne koszty transferu.
Chybioną inwestycją był także Orkut - serwis społecznościowy od Google. Nie zyskał on zbyt wielu zwolenników. Dziś utrzymuje silną pozycję jedynie w Brazylii i Indiach. Amerykańska korporacja zmarnowała także dużą szansę przy okazji premiery swojego smartfona Nexusa One. Zapowiadano rewolucję, ale zawiedzeni klienci nie byli chętni do zakupów.
Podobnie było z Wave. Google bardzo mocno rozbudziło nadzieje związane z wprowadzeniem na rynek tej aplikacji. Potem okazało się, że usługa jest - przynajmniej na razie - mało użyteczna. Niewypałem okazał się być również wycofany już Notatnik. Program do gromadzenia linków i wycinków stron WWW nie mógł konkurować z takimi serwisami jak Delicious.
Wśród innych wycofanych z użytku usług można wymienić jeszcze Answers (użytkownicy płacili tu ekspertom za odpowiedzi na pytania), Lively (czat 3D, który został zamknięty raptem po pięciu miesiącach od premiery) czy Web Accelerator (przyspieszał ładowanie stron WWW). Największym dziwactwem było jednak Google X - wyszukiwarka naśladująca system operacyjny Mac OS.