IMO#4: Nowe GG jest naprawdę niezłe!

Gadu-Gadu jest komunikatorem, który był kiedyś używany niemal przez każdego użytkownika internetu w naszym kraju. Program znany jako SMS Express ponad dekadę temu wyewoluował w dorosły komunikator, który najpierw stał się symbolem polskiej ery Internetu, a potem zaczął być wypierany przez Skype’a i Facebooka.

Sam używałem Gadu-Gadu, była to jedna z pierwszych aplikacji, którą zainstalowałem, gdy rodzice zafundowali mi dostęp do Internetu. Neostrada o prędkości 128 kb/s dziś wydaje się żartem, którego próżno szukać w ofertach dostawców Internetu, wtedy jednak było to prawdziwe okno na świat. Dla porównania: darmowy Internet Aero2 ma prędkość 256 kb/s, która niebawem ma zostać zwiększona dwukrotnie. Na moim pierwszym stałym łączu strony ładowały się niemiłosiernie długo, a ściągnięcie utworu w formacie mp3 zajmowało trzy do pięciu minut. O oglądaniu filmów w sieci nie było mowy, przy tej prędkości buforowanie najprostszego teledysku trwało kilkanaście do kilkudziesięciu minut. Tylko jedna rzecz działała prawie idealnie i bez opóźnień: rozmowy tekstowe na Gadu-Gadu.

IMO#4: Nowe GG jest naprawdę niezłe!

Często spotykam się z opinią, że nastolatkowie są uzależnieni od SMSów. Mnie to nie dotyczyło. Nie uznawałem 160 znaków za pełnoprawną wiadomość. Owszem, był to dobry komunikat przypominający o spotkaniu lub o wspólnych wagarach. Jednak niewygodna klawiatura Nokii 3410 oraz niebotyczne ceny SMSów sprawiły, że unikałem tej formy komunikacji. Stałem się zdecydowanym zwolennikiem komunikatorów internetowych.

Im dłużej korzystałem z Internetu, tym bardziej zacząłem się interesować tematyką IT. Oprócz sprzętu, który jest moim konikiem, zwracałem też uwagę na różnego rodzaju programy. Zbiegło to się z momentem, kiedy Gadu-Gadu zaczęło się robić coraz bardziej ociężałe. Coraz więcej funkcji zintegrowanych z głównym oknem programu, zjadanie ogromnej ilości pamięci (65MB, gdy standardem było 1-2GB RAM), niska stabilność aplikacji. Najbardziej zraziły mnie jednak ogromne reklamy, często w formie wyskakujących okienek (pop-up). Po prostu patrząc na komunikator nie wiedziałem, czy mam do czynienia z dobrą aplikacją, czy z wozem cyrkowym zamieszkałym przez kilka cygańskich rodzin. To ostatecznie skłoniło mnie do zmiany komunikatora. Nie chciałem jednak rezygnować z najpopularniejszego protokołu w Polsce, szukałem więc programu, który będzie go obsługiwał. Miranda, konnekt i tlen nie przypadły mi do gustu. Zainstalowane na Ubuntu Pidgin oraz Kadu po prostu mnie odrzucały. Dopiero AQQ przekonało mnie do siebie na kilka lat i stało się moim podstawowym komunikatorem. Używałem go beznamiętnie i nie widziałem w tym nic dziwnego, wszakże to tylko program.

Ostatnio jednak postanowiłem odnowić swoją znajomość z Gadu-Gadu. Okazało się jednak, że zmieniło ono nazwę na GG, a sam komunikator jest oznaczony jako "Nowe GG". Po instalacji byłem pozytywnie zaskoczony. Nie widziałem ogromnych, nachalnych reklam, a interfejs wydawał się prosty. Co prawda można narzekać na duże zużycie pamięci (150MB), ale gdy standardem w komputerze jest 6-8GB RAM, jest to zwyczajne szukanie dziury w całym. Nie zrezygnowano z dodatkowej funkcjonalności, ba rozszerzono ją między innymi o aplikacje newsowe, z których jedną (oczywiście najlepszą ; ) ) jest PC World. Całość jednak tak sprytnie ukryto, że Nowe GG jest zarazem intuicyjne i minimalistycznie ładne. Jednak czegoś mi w nim brakowało… Rozmyślanie nad brakami w Nowym GG przerwał mi charakterystyczny dźwięk wiadomości, którą dostałem od mojej przyjaciółki.

Gdy usłyszałem charakterystyczny dźwięk GG, wiedziałem już, że w najbliższym czasie nie wrócę do AQQ. Po co mi możliwie najmniejsze zużycie pamięci i jeszcze prostszy interfejs, gdy przy dostawaniu każdej wiadomości mogę się czuć dziesięć lat młodszy?

Powyższa wypowiedź stanowi zdanie autora tekstu, nie jest to oficjalne stanowisko magazynu PC World.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: