Internet żyje śmiercią bin Ladena

Strony główne internetowych portali informacyjnych rozświetliły się w ciągu ostatnich kilkunastu godzin jaskrawymi winietami "Bin Laden nie żyje". Internauci poszukują kolejnych informacji o okolicznościach śmierci lidera Al-Kaidy oraz zdjęć jego zwłok.


Informacja o zabiciu bin Ladena została potwierdzona przez prezydenta USA, Baracka Obamę. Najbardziej poszukiwany człowiek na świecie, założyciel i lider organizacji terrorystycznej Al-Kaida zginął w operacji komandosów kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Pakistanu, Islamabadu.

W Internecie zawrzało

Operacja amerykańskich Navy SEALS została przeprowadzona w Abottabad. Jeden z mieszkańców tej miejscowości, Sohaib Athar (zresztą konsultant IT) napisał na swoim koncie na Twitterze w nocy miejscowego czasu o krążącym nad miastem śmigłowcem, a potem o bliskiej eksplozji. ReallyVirtual, bo takiego pseudonimu używa, ma już 14 tys. "followersów".

Gdy prezydent Obama zaczynał swoje wystąpienie telewizyjne, w serwisie mikroblogowym Twitter pojawiało się co sekundę 4 tysiące nowych wiadomości, publikowanych przez użytkowników. Wg Google Trends, cztery najczęściej wyszukiwane w google hasła to teraz "osama bin laden dead", "islamabad", "navy seals" i "al qaeda".

Facebookowa strona "Osama bin Laden is dead" w momencie powstawania tego tekstu zaliczyła już ponad 272 tysiące kliknięć "Lubię to". Warto jednak dodać, że stronę tę założono na długo wcześniej - wg jej autorów bin Laden nie żył od dawna.

Wydarzeniu temu najwięcej miejsca poświęcają również główne strony portali informacyjnych (patrz ramka).

Nadchodzi "bin Laden-malware"

W licznych komentarzach polityków, dyplomatów, wojskowych i politologów powtarza się opinia, że po śmierci bin Ladena "świat stał się bezpieczniejszy". O ile w sensie ogólnym można dyskutować z zasadnością tego stwierdzenia, o tyle w odniesieniu do świata informatyki w ogóle się ono nie broni. Wydarzenia powodujące masowe zainteresowanie społeczności internetowej to zwykle wymarzona okazja dla cyberoszustów (działo się tak m.in. po śmierci Michaela Jacksona).

Nie inaczej będzie i teraz.

Należy spodziewać się kolejnej powodzi spamu, którego nadawcy będą zachęcać klikania linków do rzekomo unikalnych zdjęć i filmów z akcji. W serwisach społecznościowych także zaroi się od odnośników i polecanych przez współużytkowników źródeł.

Śmierć bin Ladena wykorzystają również twórcy stron internetowych, którzy będą pozycjonować i optymalizować witryny na potrzeby wyszukiwarek niezgodnie z regulaminem tych ostatnich. W ramach technik "black hat SEO" zetkniemy się np. z maskowaniem łącz do niebezpiecznych stron WWW pod postacią linków do serwisów informacyjnych, aby witryny te wypchnąć jak najwyżej w wynikach wyszukiwania.

Fabio Assolini, ekspert ds. bezpieczeństwa z firmy Kaspersky Lab pokazuje przykłady takiego działania. Po kliknięciu niektórych zdjęć, zwróconych przez wyszukiwarkę obrazów Google po wpisaniu frazy "osama bin laden body" użytkownik jest przekierowywany do stron antivirus.cz.cc/fast-scan/ lub pe-antivirus.cz.cc/fast-scan/. Obie umożliwiają ściągnięcie kopii programu "Best Antivirus 2011", będącego w istocie aplikacją rogueware.

Przede wszystkim, jeśli kliknąłeś łącze do strony, na której spodziewałeś się znaleźć informacje o wydarzeniu, ale zostałeś przekierowany gdzieś indziej, natychmiast opuść tę stronę. Wszelkie zachęty typu "kliknij tu, by ściągnąć darmowego antywirusa", "pobierz kodek żeby odtworzyć wideo" albo "weź udział w internetowej ankiecie" oznaczają tylko tyle, że ktoś właśnie próbuje cię oszukać.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: