Jak spiskowcy negowali zmiany klimatyczne?
-
- 06.08.2022, godz. 22:30
Dwóch uczestników zmowy PR-owców opowiedziało BBC, jak w latach 90. XX wieku próbowali umniejszyć znaczenie zmian klimatycznych.
Trzydzieści lat temu przygotowano śmiały plan, który miał szerzyć wątpliwości i przekonać opinię publiczną, że zmiany klimatyczne nie stanowią problemu. Na mało znanym spotkaniu – pomiędzy niektórymi z największych amerykańskich graczy przemysłowych a geniuszem PR – zaplanowano miażdżący sukces strategii, która przetrwała lata, a niektórzy twierdzą, że jej konsekwencje obserwujemy do dziś. To jak dokładnie było z tym spiskiem?
Pewnego jesiennego dnia 1992 roku E. Bruce Harrison, człowiek powszechnie uznawany za ojca ekologicznego PR-u, stanął w pokoju pełnym liderów amerykańskiego biznesu i wygłosił wyjątkową prelekcję. Stawką tego spotkania był kontrakt o wartości pół miliona dolarów rocznie. Potencjalny klient Harrisona, Globalna Koalicja Klimatyczna (GCC), która reprezentowała amerykański przemysł naftowy, węglowy, samochodowy, użyteczności publicznej, stalowy i kolejowy, szukał partnera ze sfery komunikacji do stworzenia nowej narracji na temat zmian klimatu. Don Rheem i Terry Yosie, czyli dwóch współpracowników Harrisona, którzy byli wtedy razem z nim, opowiada dziś swoją historię.
– Wszyscy chcieli „robić” dla Global Climate Coalition – mówi Rheem – a ja tam byłem, trafiłem w sam środek wydarzeń.
GCC powstała zaledwie trzy lata wcześniej jako forum wymiany informacji i lobbowania wśród decydentów politycznych przeciwko działaniom na rzecz ograniczenia emisji CO2 z paliw kopalnych. Chociaż naukowcy poczynili duże postępy w zrozumieniu zmian klimatu i ich znaczenie jako kwestia polityczna nabierało coraz większego znaczenia, w pierwszych latach po tych odkryciach Koalicja nie widziała powodów do niepokoju. Prezydent George H.W. Bush był byłym naftowcem i jak powiedział BBC w 1990 roku jeden z lobbystów, jego poglądy na temat klimatu były zbliżone do zdania GCC. Nie planowano wtedy zmniejszenia wykorzystania paliw kopalnych w celu zredukowania emisji dwutlenku węgla.
Jednak wszystko uległo zmianie w 1992 roku. W czerwcu "społeczność międzynarodowa" stworzyła ramy działań na rzecz klimatu, a listopadowe wybory prezydenckie w USA wprowadziły zaangażowanego ekologa Ala Gore'a do Białego Domu jako wiceprezydenta. Było jasne, że nowa administracja będzie próbowała uregulować wykorzystanie paliw kopalnych. Wtedy GCC uznała, że potrzebuje pomocy w komunikacji strategicznej i zaczęła poszukiwać odpowiedniego specjalisty od public relations.
E. Bruce Harrison był znany jako „guru ekologicznego PR”
Choć niewielu spoza branży PR słyszało o Harrisonie lub o jego firmie, którą prowadził od 1973 roku, miał on na swoim koncie szereg udanych kampanii dla wielu największych zakładów przemysłowych w USA. Harrison pracował dla przemysłu chemicznego, dyskredytując badania nad toksycznością pestycydów; działał dla przemysłu tytoniowego, poprowadził także kampanię przeciwko zaostrzonym normom emisji dla dużych producentów samochodów. Harrison zbudował firmę, która była uważana za jedną z najlepszych.
Historyk mediów Melissa Aronczyk, która przeprowadziła wywiad z Harrisonem tuż przed jego śmiercią w 2021 roku, mówi, że był on strategiczną podporą dla swoich klientów, zapewniając, że "ich zawsze było na wierzchu". – Był mistrzem w tym, co robił – mówi Aronczyk.
Przed rozpoczęciem kampanii Harrison zebrał zespół zarówno doświadczonych specjalistów PR, jak i prawie całkowitych nowicjuszy. Wśród nich był Don Rheem, który nie miał referencji, ale studiował ekologię, a potem został dziennikarzem branży ochrony środowiska. Przypadkowe spotkanie z Harrisonem, który musiał dostrzec strategiczną wartość dodania do zespołu Rheema z jego powiązaniami ze środowiskiem ekologów i zaangażowanymi mediami, doprowadziło do złożenia mu oferty pracy przy zleceniu dla GCC.
– Pomyślałem: „Wow, to okazja, aby zająć miejsce w pierwszym rzędzie przy pracy z prawdopodobnie jednym z najpilniejszych problemów nauki i polityki społecznej, z jakimi mieliśmy do czynienia”. – To było po prostu niezwykle ważne – mówi dziś Rheem.
Terry Yosie – który niedawno został zatrudniony w American Petroleum Institute na stanowisku wiceprezesa firmy – wspomina, że Harrison rozpoczął prelekcję, przypominając swoim słuchaczom, że odegrał kluczową rolę w walce z reformami przemysłu samochodowego. Zaznaczył, że udało mu się to zrobić po części poprzez przeformułowanie problemu. Ta sama taktyka miała teraz pomóc pokonać regulacje klimatyczne. Należało przekonywać ludzi, że żadne fakty dotyczące wpływu emisji CO2 na ocieplenie klimatu nie zostały ustalone naukowo. Oprócz tego należało podnieść, że decydenci oprócz martwienia się o klimat, muszą rozważyć, w jaki sposób ochrona środowiska może wpłynąć na amerykański rynek pracy, handel oraz ceny towarów i usług w USA. Strategia byłaby realizowana poprzez szeroko zakrojoną kampanię medialną, począwszy od umieszczania cytatów i publikowania opinii, aż po bezpośrednie kontakty z dziennikarzami.
Eko-aktywiści przegrywają bitwę
Rheem i jego koledzy z zespołu Harrisona byli płodni – w ciągu roku firma zapewniła sobie ponad 500 konkretnych wzmianek w mediach. Główna teza GCC brzmiała: Efekt cieplarniany jest naturalnym zjawiskiem wywołanym przez naturalnie występujące gazy atmosferyczne. Jak dotąd nie ma dowodów na to, że klimat zmienił się w wyniku „wzmocnienia” tego zjawiska przez gazy cieplarniane wytwarzane przez człowieka.
W sierpniu 1993 roku Harrison podsumował postępy grupy podczas kolejnego spotkania z GCC. W wewnętrznym dokumencie napisał: „rosnąca świadomość niepewności naukowej spowodowała, że niektórzy kongresmeni wstrzymali się z popieraniem nowych inicjatyw [ograniczających emisje CO2]; aktywiści bijący na alarm w sprawie ‘globalnego ocieplenia’ publicznie przyznali, że w ciągu ostatniego roku stracili pewność siebie w sferze komunikacji; naukowcy, ekonomiści, akademicy i inni znani eksperci są bardziej wiarygodni dla mediów i opinii publicznej niż przedstawiciele przemysłu”. Harrison zasugerował wtedy, że należy postarać się o więcej wypowiedzi zewnętrznych ekspertów sceptycznych wobec wpływu emitowanego przez człowieka CO2 na ocieplenie klimatu. Treść deklaracji została udostępniona BBC przez Terry'ego Yosie.
Plany wprowadzono w życie
Podczas gdy większość klimatologów zgadzała się, że zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka są prawdziwym problemem, który wymaga działania, niewielka grupa specjalistów argumentowała, że nie ma powodu do niepokoju. Plan Harrisona był taki, aby zapłacić tym sceptykom za wygłaszanie przemówień lub pisanie opinii – około 1500 dolarów za artykuł – i organizować im „wycieczki medialne”, aby mogli pojawiać się w lokalnych stacjach telewizyjnych i radiowych.
– Moją rolą było odnalezienie tych głosów spoza głównego nurtu i zorganizowanie im sceny – mówi Rheem. – Było wiele rzeczy, których wtedy nie wiedzieliśmy [o wpływie antropogenicznego CO2 na klimat]. A moją rolą było uwypuklanie tego, że nie wiedzieliśmy. Rheem mówi, że media były głodne takich głosów. – Dziennikarze aktywnie poszukiwali „negacjonistów” klimatycznych. Nasze działania tylko podsycały apetyt, który już istniał.
Jeśli powiesz coś wystarczająco wiele razy, ludzie zaczną w to wierzyć
Wielu z tych sceptyków odrzuca oskarżenia, że finansowanie z GCC i innych grup branżowych miało jakikolwiek wpływ na ich poglądy. Jednak naukowcy i ekolodzy, którym powierzono ich odrzucenie poprzez wysuwanie argumentów za realnością zmian klimatycznych, napotkali dobrze zorganizowaną i skuteczną kampanię, z którą nie mogli sobie poradzić.
– Globalna Koalicja Klimatyczna wszędzie zasiewała wątpliwości, zaciemniając obraz problemu. W efekcie ekolodzy nie potrafili się obronić – wspomina działacz organizacji ekologicznych John Passacantando. – Geniusze PR, którzy pracują dla wielkich firm wykorzystujących paliwa kopalne, wiedzą, że prawda nie ma nic wspólnego z tym, kto wygra spór. Jeśli powiesz coś wystarczająco wiele razy, ludzie zaczną w to wierzyć.
Czy Harrison płacił ekspertom twierdzącym, że klimatolodzy głównego nurtu wyolbrzymiają problem?
W dokumencie z około 1995 roku udostępnionym BBC przez Melissę Aronczyk, Harrison napisał, że „GCC z powodzeniem odwróciło obraz biegu wydarzeń przedstawiany w prasie i dotyczący stanowiska nauki wobec zmian klimatu, skutecznie przeciwdziałając przekazowi o ekokatastrofie i zapewniając o braku naukowego konsensusu na temat globalnego ocieplenia”.
W ten sposób położono podwaliny pod największą do tej pory kampanię w branży – sprzeciwiającej się międzynarodowym wysiłkom zmierzającym do wynegocjowania redukcji emisji CO2 na konferencji w japońskim Kioto w grudniu 1997 r. W tym czasie wśród naukowców pojawiła się zgoda co do tego, że ocieplenie spowodowane przez człowieka da się udowodnić. Jednak opinia publiczna w USA nadal zdawała się w to wątpić. Aż 44% respondentów ankiety Gallupa stwierdziło, że naukowcy są podzieleni. Niechęć społeczna utrudniała politykom walkę o redukcję emisji CO2, a Stany Zjednoczone nigdy nie zrealizowały postanowień porozumienia osiągniętego w Kioto. Było to wielkie zwycięstwo grupy GCC.
– Myślę, że E. Bruce Harrison był dumny ze swojej pracy. Zdawał sobie sprawę z tego, jak ważny był sposób, w jaki firmy [skupione w GCC] ingerowały w debatę o globalnym ociepleniu – mówi Aronczyk.
„To moralny odpowiednik zbrodni wojennej”
W tym samym roku, w którym odbywały się negocjacje w Kioto, Harrison sprzedał swoją firmę, a Rheem uznał, że PR nie jest właściwym kierunkiem dla jego kariery. Także Yosie postanowił zająć się czymś innym. W tamtym okresie GCC zaczęła się rozpadać, ponieważ niektórzy jej członkowie poczuli się nieswojo z jej twardą linią. Jednak taktyka koalicji, jej przesłanie oraz zasiane wątpliwości zakiełkowały i pewnie przeżyją swoich twórców.
– Myślę, że to moralny ekwiwalent zbrodni wojennej – mówi o wysiłkach wielkich koncernów naftowych skierowanych przeciw ograniczeniu emisji dwutlenku węgla były wiceprezydent USA Al Gore. – Myślę, że pod wieloma względami jest to najpoważniejsza zbrodnia po drugiej wojnie światowej. Konsekwencje tego, co zrobili, są prawie niewyobrażalne.
Don Rheem jest teraz konsultantem ds. miejsc pracy i zarządzania. – Czy dziś zachowałbym się inaczej? Trudno odpowiedzieć na to pytanie – mówi. Twierdzi, że „był daleko od centrum decyzyjnego” kampanii dla GCC. Rheem uważa, że w latach 90. XX wieku nauka o klimacie była za bardzo w powijakach, by uzasadniać „drastyczne działania” oraz że to nie amerykański przemysł, a kraje rozwijające się – zwłaszcza Chiny i Rosja – są ostatecznie odpowiedzialne za dziesięciolecia bezczynności w zakresie ochrony klimatu. – Myślę, że naprawdę łatwo jest stworzyć teorię spiskową o szkodliwych zamiarach amerykańskiego przemysłu, aby całkowicie zatrzymać jakikolwiek postęp – mówi Rheem.
Źródło: BBC