Kim Dotcom zapowiada stworzenie konkurencji dla serwisu MEGA

Kilka dni temu Kim Dotcom podczas czatu z serwisem Torrentfreak po raz pierwszy otwarcie powiedział że odradza korzystania z serwisu MEGA. Stwierdził że struktura własnościowa może budzić wątpliwości, i nie jest godna zaufania. Teraz wiele wskazuje na to, że może stworzyć konkurencję dla serwisu który niegdyś sam wypromował.

Kim Dotcom zapowiada stworzenie konkurencji dla serwisu MEGA

Kim Dotcom planuje założenie serwisu konkurencyjnego dla MEGA

Obecni właściciele MEGA odnieśli się już do tej wypowiedzi, i wydali oświadczenie w którym zapewniają że ich usługa jest w pełni bezpieczna i godna zaufania. Na potwierdzenie tego zapowiedzieli, że wkrótce udostępnią kod źródłowy usługi. To jednak nie przekonuje ekscentrycznego Niemca który dalej uważa że obecni właściciele (grupa chińskich inwestorów powiązana z rządem Nowej Zelandii) nie są godni zaufania jeśli chodzi o prywatność i bezpieczeństwo danych użytkowników. Zapowiedział że więcej szczegółów na temat swoich wątpliwości ujawni w najbliższych dniach.

Równocześnie zapowiedział stworzenie do końca roku rozwiązania konkurencyjnego dla MEGA, działającego w podobny sposób - ale ma to być organizacja non-profit (podobnie jak Wikipedia) i całkowicie przejrzysta (kod źródłowy usługi ma być dostępny publicznie, już od samego początku). Wszystkie dane internetowego dysku mają być szyfrowane i przechowywane w chmurze. Serwis miałby się utrzymywać się z dobrowolnych datków. Niezależność finansowa miała by zagwarantować wysoki poziom bezpieczeństwa danych użytkowników serwisu.

Zobacz również:

  • Najlepsze usługi przechowywania danych w chmurze - Ranking 2022

Trzeba jednak do tych zapowiedzi podchodzić z pewną rezerwą, ponieważ Kim Dotcom po zamknięciu jego serwisu Megaupload (początkiem 2012 roku) zapowiadał walkę ze złą interpretacją prawa autorskiego. Oprócz założenia serwisu MEGA planował uruchomienie sieci MegaNET która miała być zdecentralizowaną siecią działającą w internecie. Zapowiadał też działalność polityczną i własną partię w Nowej Zelandii. Dziś słuch o tych projektach praktycznie zaginął, i nikt o nich nie pamięta. Jednak może tym razem się uda? Czas pokaże