Koniec ery DRM?

Szef firmy fonograficznej EMI Group, Eric Nicoli, poinformował o planach sprzedaży muzyki w postaci cyfrowej bez żadnych zabezpieczeń DRM. To dobra wiadomość dla użytkowników, którzy będą mieć większą swobodę w zakresie zarządzania plikami zakupionymi w muzycznych sklepach internetowych. Złą wiadomością jest to, iż pliki z DRM nie zostaną wycofane ze sprzedaży, będąc nadal dostępnymi dla klientów, którzy nie zechcą płacić więcej za muzykę niezabezpieczoną.

Pliki muzyczne bez DRM będą również charakteryzować się wyższą jakością, niż standardowe utwory sprzedawane przez Sieć, "zbliżoną do jakości oryginalnej płyty CD". Niestety zła wiadomość to taka, że trzeba będzie za nie zapłacić ok. 20 % więcej.

Potwierdziły się tym samym wcześniejsze przypuszczenia dotyczące zamierzeń koncernu w kwestii rozpowszechniania muzyki bez DRM. Przedstawiciele firmy twierdzili potem, że konsekwencją zniesienia zabezpieczeń w plikach dostępnych w internetowych sklepach muzycznych będzie wzrost cen piosenek. Jak widać, informacje o podwyżkach również znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Eric Nicoli powiedział też, że z badań przeprowadzonych przez EMI wynika, iż klienci firmy zgodziliby się płacić więcej za pliki bez systemów DRM, z których mogliby korzystać na dowolnym odtwarzaczu.

EMI Group ma już na koncie flirt ze sprzedażą niezabezpieczonej muzyki - przypomnijmy chociażby samodzielnie podejmowane przez koncern próby dystrybucji w Internecie utworów Nory Jones (były one dostępne przez Yahoo! Music).

Komentuje Mariusz Kaczmarek, dyrektor FOTA (Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej):

Bardzo trudno prognozować, jak decyzja EMI wpłynie na sytuację na rynku. Oczywiście, zrezygnowanie ze stosowania zabezpieczeń DRM jest w jakim sensie pójściem na rękę klientom i okazaniem im zaufania. Firma niejako mówi im: "dajemy wam wolną, niezabezpieczoną muzykę, bo ufamy, że nas nie okradniecie". Mamy więc tu do czynienia ze swoistą kampanią pozytywną.

Z drugiej strony jednak, skoro niezabezpieczone pliki mają być droższe, to wydaje się, że wytwórnia zdaje sobie sprawę z tego, iż niektórzy będą z nich korzystali nielegalnie - a wyższa cena mam jej zrekompensować straty z tego tytułu.

"Zwykły" plik muzyczny kosztuje w iTMS 99 centów/0,99 euro. Pliki pozbawione DRM kosztować będą 1,29 USD/euro. Klienci będą mogli zaktualizować swoją kolekcję nagrań do "nowego" formatu, o ile opłacą różnice w cenie każdej zakupionej piosenki. Np. za zbiór 1000 utworów Amerykanie zapłacą 300 dolarów, a mieszkańcy państw europejskich, gdzie działają oddziały iTMS - 300 euro. Cena plików "wolnych od DRM" ma być identyczna w przypadku kupna pojedynczych nagrań, jak i całych albumów. Klienci, którzy nie będą chcieli kupować droższej muzyki bez DRM będą mogli nabywać pliki na dotychczasowych zasadach (muzyka z zabezpieczeniami, gorszej jakości).

Aktualizacja: 03 kwietnia 2007 13:19

Tymczasem Komisja Europejska zgłasza zastrzeżenia co do cennika, jaki obowiązuje w sklepie iTunes Music Store. Formalne skargi zostały już wysłane do siedziby koncernu Apple oraz czterech wielkich firm fonograficznych (EMI, Warner, Sony BMG i Universal). Zaniepokojenie KE budzi fakt, iż klienci w różnych częściach globu płacą różne stawki za kupno tych samych materiałów: w USA jest to 0,99 USD, w UE - 0,99 euro, a w Wielkiej Brytanii - 0,79 funta za kupno pojedynczego utworu.

Europejscy klienci są zatem pokrzywdzeni, gdyż za pobranie jednego pliku płacą w przeliczeniu 1,32 USD, a Brytyjczycy - 1,56 USD. Zdaniem KE jest to naruszenie przepisów o uczciwej konkurencji.