Konsola Microsoftu na diecie - test Xbox 360 Slim
-
- 17.08.2010, godz. 14:20
W ręce redakcji IDG.pl trafił najnowszy model konsoli Xbox 360. W urządzeniu potocznie nazywanym Slimem miano wyeliminować wady poprzedników, a jednocześnie konsola miała oferować tyle nowości, by wielbiciele elektronicznej rozrywki nie mogli przejść obok niej obojętnie. Nowy, elegancki wygląd, duży twardy dysk, wi-fi i obsługa Kinecta - między innymi takie rzeczy czekają na nabywców 360tki w wersji Slim. Z naszego tekstu dowiecie się co sądzimy na jej temat. Postaramy się też odpowiedzieć na pytanie czy urządzenie to powinno zagościć w domu każdego gracza.

Dużo tego gdybania. Fakt pozostaje jednak faktem - pomimo wielu wad, Xbox 360 podbił serca milionów graczy na całym świecie, którzy wybaczyli gigantowi z Redmond nawet słynny "czerwony krąg śmierci". Po czterech latach od premiery konsoli Microsoftu, doczekaliśmy się nadejścia nowej, ulepszonej jednostki. Czy sprawi ona, że amerykańska korporacja zmniejszy dystans dzielący ją od firmy Nintendo i jej Wii, a jednocześnie zostawi Playstation 3 na ostatnim miejscu w zestawieniach sprzedaży najnowszych konsol?
Zobacz również:
Co w pudełku?
Konsola trafia w ręce wielbicieli elektronicznej rozrywki w ładnym kartonowym pudle, w którym oprócz samej jednostki znajdziemy czarny kontroler, zestaw słuchawkowy z pilotem pozwalającym regulować głośność i włączać/wyłączać mikrofon, zasilacz oraz kompozytowy kabel audio/wideo z przejściówką zakończoną eurozłączem.
Kosmetyka
Na pytanie postawione w pierwszym akapicie tekstu nie da się jeszcze odpowiedzieć. Możemy natomiast przyjrzeć się konsoli Xbox 360 Slim, i ocenić czy jest to produkt, na który warto wydać swoje oszczędności. Warto przy okazji zaznaczyć, że słowo "Slim" pojawia się w tekście jako hasło umożliwiające odróżnienie nowej jednostki od jej starszego rodzeństwa. W nomenklaturze amerykańskiego giganta, świeża konsola nazywana jest naprzemiennie Xboxem 360 albo Xboxem 360 S.

Zestaw Xbox 360 Slim z lotu ptaka
Warto jeszcze wspomnieć o trzech drobiazgach. Przy włączaniu i wyłączaniu maszyny, jak i przy wysuwaniu lub wsuwaniu tacki usłyszmy króciutki, miły dla ucha dźwięk, potwierdzający, iż konsola zareagowała na nasz dotyk. Niewielkimi minusami są natomiast wykończenie jednostki, na której po każdym dotknięciu pojawiają się odciski palców oraz specyficzny sposób wyjmowania twardego dysku. Umieszczono pod nim niewielką tasiemkę, którą trzeba pociągnąć, by wyszedł on z obudowy. Trwałość tego rozwiązania jest wątpliwa. Trzeba także zaznaczyć, że sam dysk - choć niewidoczny - jest sporo mniejszy od swojego starszego rodzeństwa.