Linux w szkolnej pracowni
-
- Marcin Kosedowski,
- 15.09.2009, godz. 12:00
Linux może być sposobem na ograniczenie kosztów. Doskonale sprawdzi się jako szkolny serwer, a w niektórych przypadkach może całkowicie zastąpić Windows.
Linux to owiany dziesiątkami mitów bezpłatny system operacyjny, który zawsze wywołuje burzliwe dyskusje. Pierwsze skojarzenia to niedziałający sprzęt, magiczne komendy wpisywane w konsoli, brak oprogramowania i tajemnicze słowo "kompilacja". W rzeczywistości biurkowe wersje Linuksa są równie proste w obsłudze jak Windows, mają ładny interfejs i coraz lepiej radzą sobie ze sprzętem.
Inny nie znaczy gorszy
Istnieje wiele wersji Linuksa zwanych dystrybucjami. Są one tworzone przez różne firmy lub grupy programistów i odznaczają się konkretnymi cechami i zastosowaniami. Przykładowo, Ubuntu może z powodzeniem zastąpić Windows w pracy biurowej. Osoby wymagające wydajności zdecydują się na Gentoo, a korzystające z multimediów - na KateOS. Wszystkie są odmianami Linuksa, ale zawierają inne domyślnie zainstalowane oprogramowanie i narzędzia pomagające w pracy.

Wybór środowisk graficznych dla Linuksa jest szeroki. Na zrzucie KDE - konkurent popularnego GNOME.
Linux i prawie wszystkie działające pod jego kontrolą programy są bezpłatne. W przypadku Windows sytuacja jest odwrotna - za system i większość aplikacji trzeba płacić. Gdy w grę wchodzi nie jeden, lecz kilka czy kilkanaście komputerów, koszty stają się bardzo wysokie.
Linux jako dojrzały system sprawdza się w nauczaniu przedmiotów informatycznych. Pozwala poznawać ogólne techniki, standardy i uczy podejścia systematycznego, zamiast "wyklikiwania" rozwiązań problemów. Obawa, że nauczony na Linuksie absolwent nie da sobie rady w życiu, jeśli szkoła nie zapewni mu kontaktu z programem typu Worda, jest krótkowzroczna. Czy powinniśmy uczyć obsługi kas fiskalnych zamiast arytmetyki, algebry i informatyki?
Linux nie jest systemem dla każdego. Nie ma jednego systemu operacyjnego dobrego dla wszystkich - podobnie jak samochodu czy telefonu. Nauczyciel przedmiotu nieinformatycznego samodzielnie opracowujący swoje zajęcia może wybrać Windows, jeśli pod tym systemem łatwiej mu skutecznie poprowadzić zajęcia. Na tej samej zasadzie jego kolega w szkole amerykańskiej prawdopodobnie wybrałby Mac OS, bo tam takie komputery najczęściej wykorzystuje się w szkołach.
System operacyjny to nie wszystko - o przydatności komputera stanowią zainstalowane na nim programy. W sektorze publicznym komputery są wykorzystywane w wielkich liczbach, i wydatki na oprogramowanie są znaczne. Czy słuszne jest wydawanie publicznych pieniędzy na produkty amerykańskich gigantów informatycznych, co tylko utrwala ich dominację i pozwala łatwiej manipulować rynkiem? Czy nie lepiej byłoby przeznaczyć fundusze na adaptację do potrzeb polskich szkół istniejącego wolnego oprogramowania edukacyjnego przez polskie firmy informatyczne?
To zadanie nie dla szkoły czy nauczyciela, ale dla gminy lub kuratorium, by zamówić kompleksową obsługę informatyczną szkół w lokalnej firmie. Dzięki Linuksowi i istniejącemu dla niego oprogramowaniu jest to możliwe. W wielu krajach ten pogląd zdobywa coraz więcej zwolenników, np. we "wschodzących" gigantach jak Brazylia i Indie Linux jest już masowo wykorzystywany w szkołach.