Motorola Xoom 2 Media Edition, recenzja. Część 1/2

Nowy tablet Motoroli, Xoom 2 Media Edition jest urządzeniem pełnym sprzeczności. Z jednej strony zachwyca jego niecodzienny design, z dugiej dziwi kilka rozwiązań sprzętowych, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego dedykowane przeznaczenie. Zapraszamy do zapoznania się do zapoznania z pierwszą częścią naszej recenzji tego tabletu!


Pierwszy Xoom

Motorola jako pierwszy producent pokazała gotowy produkt pracujący pod kontrolą systemu Android w wersji 3.0 Honeycomb, czyli pierwszym wydaniu systemu Google przeznaczonym na tablety o ekranach wielkości 10ciu cali. Tym urządzeniem był tablet o nazwie Xoom, który pojawił się w sprzedaży jeszcze przed oficjalnym przejęciem Motoroli przez Google. Mimo szumnych zapowiedzi nie był to godny konkurent dla królującego do dziś na rynku iPada od Apple. Amerykańska firma zaliczyła falstart i szybko ustąpiła pola innym producentów, w tym Asusowi z jego modelem Transformer.

Brak nowości na CES i MWC

Mimo naszych nadziei ani jeden nowy tablet od Motoroli nie został zaprezentowany na tegorocznych styczniowych targach CES w Las Vegas, ani późniejszych MWC w Barcelonie. Ostatnie nowości pojawiły się za granicą jeszcze w listopadzie zeszłego roku. Są to dwa nowe tablety: Xoom 2 o ekranie wielkości 10 cali (tak jak jego poprzednik), oraz nieco mniejszy, bo 8.2 calowy Xoom 2 Media Edition, któremu poświęcony jest ta recenzja. Chociaż ich światowa premiera miała miejsce w zeszłym roku, do sprzedaży w Polsce trafią dopiero w tym miesiącu.

Zobacz również:

  • W sieci pojawiły się kolejne informacje na temat Motoroli RAZR 2023 i przyznam, że sam już nie wiem co mam o niej myśleć
Motorola Xoom 2 Media Edition, recenzja. Część 1/2

Motorola Xoom 2 ME - widok z tyłu

Zaskakujący hardware

Model Xoom 2 Media Edition ma dość nietypowy ekran o przekątnej 8.2 cala, gdy standardem jest 7 lub 10 cali. Jego rozdzielczość to panoramiczne 1280 na 800 pikseli, co jest zupełnie wystarczające przy takiej wielkości, aby ekran był czytelny. Tablet jest przy tym dość lekki, waży niecałe 400 gram, oraz cienki - poniżej 9ciu milimetrów. Niestety niska waga i mała wielkość wiąże się z dość krótkim czasem pracy na baterii - około 6ciu godzin przeglądania stron www, gdy większy model oferuje ich ok 10ciu. Warto wspomnieć o tym, że tablet ten jest wyposażone w moduł 3G, czego zabrakło w modelu Asus Transformer Prime.

Obudowa

Patrząc na tablet pionowo na górze widzimy napis Motorola oraz kamerkę do wideorozmów o rozdzielczości 1.3 megapiksela. Cały front przykrywa jednolita tafla szkła, pod którą znajduje się ekran. Czarna niedotykowa ramka ma bardzo dobrze dobraną szerokość. Trzymanie tabletu w ręku nie powoduje wywoływania niechcianych komend na ekranie. Rogi są ścięte pod kątem, a ścianki zaokrąglone, dzięki czemu tablet trzyma się nad wyraz wygodnie.

Porty

Patrząc od góry zauważymy wejście słuchawkowe minijack oraz dziurkowaną powierzchnię skrywającą głośnik. Na spodzie po lewej stronie znajduje się drugi głośnik, a także port USB, HDMI oraz zaślepka skrywająca wejście na kartę microSIM. Niestety, producent pozbawił nas możliwości korzystania z kart microSD. Jest to jeden z największych braków tabletu Xoom 2 Media Edition, gdyż testowana przez nas wersja oferowała jedynie 16 GB miejsca na dane, co w dobie filmów HD i zaawansowanych graficznie gier ważących nawet do 1GB zapełni się bardzo szybko. Sprzedawany model na występować w wersji 32GB, co wydaje nam się dużo lepszym rozwiązaniem.

Motorola Xoom 2 Media Edition, recenzja. Część 1/2

Dla porównania: tak wyglądał poprzedni tablet Motoroli, czyli pierwszy Xoom

Przycisk blokady

Po obróceniu tabletu naszym oczom ukazuje się płytka, w jej centralnej części widnieje logo Motoroli. Przytwierdzona jest szcześcioma śrubkami, ale wygląda estetycznie. Na samej górze znajdziemy aparat 5 megapikseli wraz z lapmą błyskową, a po lewej stronie przyciski głośności oraz włącznik, będący jednocześnie przyciskiem blokady. Przyzwyczajenie do umiejscowienia tego przycisku na tylnej cześci tabletu zajmuje nieco czasu, ale na szczęście jest dość dobrze wyprofilowany, chociaż zdarzały nam się pomyłki nawet po kilku dniach korzystania z tabletu.

Motorola Xoom 2 Media Edition, recenzja. Część 1/2

Motorola Xoom 2 ME - widok z przodu

Brak sztywności

Chociaż Motorola posiada napis sugerujący, którą stroną “do góry" powinno trzymać się tablet, to ekran dopasuje się do każdej pozycji do której chcielibyśmy go obrócić. Niestety sprzęt jest mało sztywny. Po naciśnieciu pokrywy od zewnętrznej strony ewidentnie czuć jak się wygina, a na ekranie potrafią pojawić się przebarwienia, jednak wiele tabletów które testowaliśmy cierpi na podobny problem, między innymi Asus Transformer Prime.

Aparat i kamera

Naszym zdaniem aparat w tablecie jest dla większości użytkowników zbędnym dodatkiem. Wystarczyła by kamerka do wideorozmów, jednak producenci usilnie montują z tyłu tabletów coraz lepsze obiektywy. W Motoroli jednak matryca głównego aparatu ma tyle samo, bo 5 megapikseli co poprzednik oraz jedną diodę doświetlającą. Z aparatu korzysta się dość niewygodnie. Umieszczony jest z tyłu urządzenia na jego lewym boku, dlatego należy uważać aby nie przysłonić obiektywu lub lampy błyskowej palcem.

Aplikacja aparatu

Sama aplikacja aparatu jest poprawnie wykonana. Po prawej stronie pod przyciskami plus i minus znajduje się cyfrowy, płynny zoom. Zaraz pod kciukiem mamy możliwość szybciego wykonania zdjęcia i zmiany podstawowych parametrów. Na dole możemy wybrać, której kamery używamy oraz czy chcemy zrobić zwykłe zdjęcie czy kręcić film. W lewym górnym rogu znajduje się odnośnik do galerii. Przednia kamerka do wideorozmów o obiektywie 1.3 megapiksela (czyli mniej niż w pierwszym Xoomie) nie odbiega od tego co znajdziemy w większości tabletów innych producentów i jest wystarczająca do rozmów poprzez Skype i inne wideokomunikatory.

Druga część recenzji

Sprzęt to jednak nie tylko parametry techniczne, a także oprogramowanie. To była dopiero pierwsza część naszej recenzji tabletu Xoom 2 media Edition, w której skupiliśmy się na jego konfiguracji sprzętowej. Oprogramowaniu poświęciliśmy osobny wpis.