Najlepsze akumulatory AA - test redakcji PC World
-
- PC World,
- 10.07.2017, godz. 14:44
Sprzedawane w postaci popularnych „paluszków” poczciwe ogniwa niklowo-wodorkowe (NiMH) należą do najczęściej stosowanych źródeł zasilania urządzeń elektronicznych różnego typu. W naszym najnowszym teście akumulatorków AA porównaliśmy 20 modeli różnych producentów, w tym 14 premierowych. Sprawdziliśmy, czy pojemność pojemność efektywna dorównuje znamionowej, co pozwoliło nam wybrać najwydajniejsze baterie wielokrotnego ładowania, dostępne na rynku.
W porównaniu z takimi podzespołami jak procesory czy karty graficzne, w których z roku na rok obserwujemy stały i zauważalny przyrost wydajności, w technologiach „bateryjnych” postęp wydaje się dość powolny. Najwyższa pojemność ogniw NiMH od wielu lat się nie zmienia – już około 10 lat funkcjonuje m.in. wydajny model Sanyo o znamionowej pojemności 2700 mAh, obecnie sprzedawany pod marką Panasonic. Od dłuższego czasu akumulatory o tak dużej pojemności mają także inni producenci, w tym Sony, GP czy Camelion. Mimo że w niektórych sklepach internetowych można znaleźć ogniwa oznaczane nawet jako 3800, 4700 czy nawet ponad 5000 mAh, od lat trudno zaobserwować istotny wzrost pojemności.
Jak dotąd największa zmierzona pojemność akumulatora AA w naszych testach wynosi 2640 mAh. Rekord należy do jednego z 4 ogniw firmy Ansmann, dostarczonych do tegorocznego testu (model 2850). W poprzedniej edycji testu, z 2015 r., najlepszy zmierzony wynik wynosił 2604 mAh i należał do bardzo wydajnej „szarej” serii Sony o znamionowej pojemności 2700 mAh (model CycleEnergy NH-AA-B4FN). Zmodernizowana, najnowsza wersja jednego z najlepszych akumulatorów AA na rynku – Panasonika z „czarnej” serii eneloop – uzyskała nieco lepsze wyniki. Ale różnica między rekordowymi wynikami także jest stosunkowo niewielka: 2549 mAh wobec 2476. Różnica wyniku uśrednionego, pochodzącego z 8 rozładowań, jest odrobinę wyższa, bo wynosi 107 mAh (2507 mAh wobec 2400).
Zobacz również:
Nie można więc powiedzieć, że w technologii akumulatorów postęp się nie dokonuje. Jednak w porównaniu do galopującego rozwoju innych dziedzin techniki, a w szczególności elektroniki, wzrost wydaje się dość powolny. Brak istotnych postępów we wzroście wydajności ogniw NiMH spowalnia rozwój motoryzacji – samochody zasilane elektrycznie (modele Toyoty czy Forda) stosują ogniwa wykonywane także w tej właśnie technologii.
Jak testowaliśmy
Testy najnowszych modeli akumulatorków trwały około dwóch miesięcy i składały się z dwóch etapów. Testom laboratoryjnym poddaliśmy tylko nowe akumulatorki typu AA (R6) – wszystkie modele NiMH. Po wyjęciu z opakowania ogniwa były rozładowane w celu sprawdzenia początkowej pojemności, ponieważ na części z nich widnieje adnotacja, że akumulatory są od razu gotowe do użycia. Następnie poddaliśmy je formowaniu (cyklowaniu): ładowanie prądem 0,4A, rozładowanie prądem 0,3A. Odeszliśmy od metody ładowania opartej na zasadzie 0,1C ze względu na ryzyko przeładowania.
Wyniki wskazują na to, że w przypadku współczesnych akumulatorków zabieg formowania nowych ogniw nie przyczynia się powiększania ich pojemności – po kolejnych cyklach nie zauważyliśmy trendu wzrostowego. Formowanie akumulatorów może być pomocne przy próbie regeneracji zależałych akumulatorów.
Następnie wykonaliśmy serie ładowań i rozładowań przy użyciu urządzeń MAHA Energy Powerex MH-C9000 i everActive NC3000. Oba pozwalają na indywidualne ręczne ustawienie prądu ładowania i rozładowania każdego ogniwa. Każdy komplet był dodatkowo poddany testom w pakietach po 4 ogniwa. Tu użyliśmy urządzeń Multiplex LN-5014 oraz IMAX B8+.
Prąd rozładowywania podczas naszych testów wynosi 0,3A (to odpowiada poborowi przeciętnej latarki z żarówką lub aparatowi fotograficznemu zasilanemu 4 ogniwami AA). Wszystkie komplety akumulatorów były poddane co najmniej 6 takim cyklom, po każdym notowaliśmy wyniki. W tabeli podajemy je w postaci uśrednionej. Podajemy także informację o różnicach w pojemności poszczególnych ogniw (patrz pozycja „Różnice między ogniwami”).
Po testach wykonanych w normalnych warunkach (21°C) akumulatorki trafiły do zamrażarki. Po osiągnięciu temperatury oscylującej wokół -25°C (+/-2°C) były rozładowywane (w pakietach po 4). Wszystkie zamrożone akumulatorki w tych warunkach działały, choć pojawiały się istotne różnice w wydajności. Zamrożone akumulatory również były rozładowywane prądem 0,3A.
Test praktyczny
Liczba amperogodzin, które da się „odebrać” akumulatorom jest oczywiście ważna, ale warto było też sprawdzić bardziej namacalne dla przeciętnego użytkownika sprzętu osiągi testowanych akumulatorów. Większość urządzeń nie obciąża przecież akumulatorów stałym prądem (tak jak latarka), lecz zmiennym w czasie, co występuje w aparacie fotograficznym czy lampie błyskowej. To ostatnie urządzenie uznaliśmy za najlepsze z punktu widzenia przeprowadzenia testu. Po pierwsze, łatwo da się policzyć liczbę błysków. Po drugie, można zbadać inną istotną cechę akumulatorków – wydajność prądową rozumianą jako zdolność oddawania dużej ilości energii w krótkim czasie.
Do testów użyliśmy popularnego modelu Canona – profesjonalnej lampy systemowej Speedlite EX580 II, którą wyzwalaliśmy, za każdym razem wykorzystując pełną energię błysku. By nie prze-grzać ani jej, ani akumulatorów, robiliśmy to w seriach po 50 błysków, mierząc czas ładowania po każdych 10 ujęciach. Ocenialiśmy liczbę błysków, jakie udało się wykonać na danym komplecie akumulatorków (akumulatory uznawaliśmy za rozładowane, gdy czas ładowania lampy przekroczył 10 sekund), a także średni czas ładowania (braliśmy pod uwagę tylko czasy z pierwszych 250 błysków).
Bestsellery z Allegro
Szczyt popularności w portalu aukcyjnym Allegro osiągają ogniwa marki Jiabao o znamionowej pojemności 5500 mAh oraz Songpus (4700 mAh). Sprzedawcy tych ponadprzeciętnie pojemnych ogniw kuszą nie tylko obietnicą niebotycznej wydajności, ale również ceną. Nie mogliśmy się powstrzymać, by nabyć i wnikliwie przetestować te bestsellery.
Nigdy w historii naszych testów nie zdarzyło się, by produkt o znamionowych parametrach budzących wątpliwości okazał się wiarygodny. Realnie w podobnych przypadkach można się spodziewać około połowy tego, co na etykiecie obiecuje producent (bądź importer). Problem w tym, że w wypadku marek Jiabao i Songpus, szczególnie po uwzględnieniu bardzo atrakcyjnej ceny, połowa znamionowej pojemności byłaby… naprawdę przyzwoitym wynikiem. Oto dowody.
Przy pierwszym rozładowaniu ogniw po wypakowaniu z blistrów Songpus oddał średnio 354 mAh, Jiabao zaś tylko 2 mAh. Wszystkie ogniwa trzymały napięcie powyżej 1,3 V oraz miały wewnętrzną rezystancję w normie (o czym w dalszej części artykułu). Nie było więc mowy o tym, że kupiliśmy ogniwa uszkodzone w wyniku zbyt głębokiego rozładowania. Jednak to wyniki testów na rozładowarkach przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Akumulatorki Songpus 4700 w ośmiu cyklach ładowanie/ rozładowanie uzyskały wynik 583 mAh, co stanowi zaledwie 12% ich pojemności znamionowej. Jiabao 5500, wypadł jeszcze „okazalej”: akumulatorki są w stanie oddać tylko 113 mAh, czyli… 2% ich znamionowej pojemności! Jak można się spodziewać, w teście praktycznym, przeprowadzonym na lampie błyskowej Canon Speedlite 580 EXII, ogniwa Jiabao również nie błyszczały. Naładowana nimi lampa błysnęła tylko raz. Kolejne ładowanie zajęło im więcej niż 10 sekund, a więc dłużej niż przyjęty w naszej procedurze maksymalny dopuszczalny czas.
Rozumiemy, że na rynku powinno być miejsce zarówno dla dobrych produktów, które choć swoje kosztują, zapewniają użytkownikowi odpowiednią jakość, jak i dla produktów tańszych, za to o niższej wydajności. Są jednak pewne granice, które wyznacza nie tylko szeroko rozumiana przyzwoitość sprzedawcy, ale także prawo. Istnieją ściśle określone normy, których muszą trzymać się producenci i dystrybutorzy, oznaczający oferowane przez siebie urządzenia. Oznaczenia akumulatorków również im podlegają – opisuje je ustawa z kwietnia 2009 roku. Producenci akumulatorków muszą być w stanie poprzeć widniejące na swoich ogniwach parametry wynikami testów według procedur określonych w normie IEC 61951-2.
Czy Songpus i jego kompan z antypodów tabeli spełniają jakiekolwiek normy? Z pewnością nie. Czy ich podle słaba wydajność jest adekwatna do niskiej ceny? Także nie. Czy ich zakup jest opłacalny? Sądząc po tym, ile wynosi koszt miliamperogodziny w tych produktach na tle konkurencji – zdecydowanie nie! W Jiabao za 1 mAh zapłacimy 0,0794 zł, Nawet w przypadku zwycięzcy testu - czarnych eneloop cena jest dużo niższa – 0,0215 zł za mAh, a inne wydajne, ale znacznie tańsze ogniwa everActive 2600 zaoferują nam każdą mAh w cenie 0,00118 zł.
Rezystancja wewnętrzna
Mimo że ogniwa NiMH stanowią źródło energii, są także w pewnym sensie jednocześnie jednym z jej odbiorników – każde ogniwo, przez które przepływa prąd, działa jak zwykły rezystor. Konsumuje w ten sposób część zmagazynowanej energii, więc na zewnątrz oddaje jej nieco mniej, niż jest w stanie „wyprodukować”. Straty będą tym większe im wyższe będą wartości rezystancji oraz natężenia rozładowania (wynika to z prawa Ohma). Na przykład, gdy rozładowujemy nowy akumulator o rezystancji 50 mΩ (0,05Ω) prądem 1A, na akumulatorze nastąpi spadek napięcia o 0,05V. Pojawi się jednocześnie strata mocy, która wyzwoli się w postaci ciepła. Można to wyliczyć według prostego wzoru 0,05 V x 1 A = 0,05 W. W tym przypadku strata jest niewielka, wręcz niezauważalna. Jeśli jednak obciążymy nowy akumulator większym prądem. na przykład 5 A, napięcie spadnie już aż o 0,25 V na ogniwo. Taki spadek napięcia może spowodować w niektórych urządzeniach sygnalizację wyczerpanych baterii lub nawet ich samoistne wyłączenie.
Weźmy pod uwagę jeszcze trudniejszy przypadek; załóżmy, że mamy używany akumulator, w którym rezystancja wewnętrzna wynosi 100 mΩ. Gdy takie ogniwo obciążymy prądem 5 A, spadek napięcia wyniesie aż 0,5 V. Straty mocy wyniosą wówczas aż 2,5 W na ogniwo. Pamiętajmy, że rezystancja w ogniwach połączonych szeregowo, podobnie jak w lampie błyskowej i większości innych urządzeń wykorzystujących więcej niż jedną baterię, się sumuje. Dlatego podczas dość forsownych testów wykonywanych na lampie błyskowej ogniwa mocno się nagrzewają (musieliśmy robić przerwy co 50 błysków).
Reasumując, rezystancja wewnętrzna jest zjawiskiem, które zawsze towarzyszy akumulatorkom i należy je brać pod uwagę podczas eksploatacji. Warto znać aktualną jej wartość i odpowiednio dobierać ogniwa do określonych zastosowań. Akumulatorki nowe, których rezystancja wewnętrzna wynosi około 50 mΩ, możemy z powodzeniem stosować w najbardziej prądożernych urządzeniach (lampa błyskowa, bardzo mocne latarki etc.). Jeśli rezystancja ogniw wynosi ponad sto miliomów, używajmy ich w mniej wymagających prądowo urządzeniach. Za granicę używalności specjaliści przyjmują poziom około 250 mΩ. Znając rezystancję wewnętrzną, możemy grupować nasze ogniwa, podobnie jak to czynimy, układając w komplety o podobnej pojemności. Warto to robić, by wydłużyć czas eksploatacji akumulatorków pracujących w połączeniu szeregowym (jeśli na przykład w komplecie 4 sztuk jeden ma wyraźnie słabszą pojemność, może przedwcześnie ulec zużyciu).
Od tego roku testujemy także rezystancję wewnętrzną ogniw. Ponieważ 6 modeli akumulatorów w naszym rankingu pochodzi jeszcze z poprzedniego testu, na razie nie braliśmy tego pomiaru pod uwagę podczas wyliczania ocen końcowych.
Pojemność minimalna a etykieta
Rozbieżności pomiędzy pojemnością na etykiecie a pojemnością efektywną nie są niestety wyłącznie domeną firm-krzaków. Nawet na opakowaniach ogniw renomowanych marek występują różnice w pojemnościach deklarowanych i użytecznych. Ale tu skala zjawiska jest raczej niewielka.
Po pierwsze, stosowana jest praktyka podawania dwóch pojemności: większej na potrzeby marketingu oraz minimalnej (drobniejszym drukiem). Większa dotyczy maksymalnej możliwej pojemności ogniw, mniejsza zabezpiecza producenta przed ewentualną odpowiedzialnością. I tak na przykład drugi w naszym rankingu model Sony ma pojemność marketingową 2500 mAh, a minimalną 2400. Model Annsman 2850 minimalną pojemność ma ustaloną na poziomie 2650 mAh. Dlatego warto dokładnie czytać parametry.
Wspomniana już ustawowa norma IEC 61951-2 określa procedurę pomiarową do certyfikacji akumulatorów. Są to specyficzne testy laboratoryjne, które trudno odwzorować w teście konsumenckim, używając popularnego sprzętu. Chodzi na przykład o metodę ładowania akumulatorów – kładziony jest nacisk na wypełnianie ich energią w 100%. Tymczasem nawet najbardziej zaawansowane, ale powszechnie dostępne urządzenia są tak zaprogramowane, by ładowanie było możliwie efektywne. Zatem podczas normalnego użytkowania bywają one delikatnie niedoładowywane. Nie wiąże się to z dużym niewykorzystaniem dostępnej pojemności, a zabezpiecza nasze ogniwa przed uszkodzeniem lub szybszym zużyciem. My w redakcji wykonujemy test konsumencki – odpowiadamy na pytanie: jaką realną wydajność może dać użytkownikowi dany model, przy założeniu, że będzie on go używał świadomie, wykorzystując dobry (choć kosztujący zaledwie 100–200 zł) sprzęt do ładowania i rozładowywania.
W tabeli widać, że nawet w przypadku naszych konsumenckich testów wiele modeli osiąga 100 i więcej procent normy, czyli minimalnej znamionowej pojemności. Inne (z wyjątkiem dwóch bestsellerów z Allegro) oscylują w zakresie 96–99% normy.
Zwycięzcy i pokonani
Na ocenę końcową ogniw miały wpływ oceny możliwości i jakości (10%) oraz wydajności (90%). Przy wyliczeniu możliwości i jakości były brane pod uwagę technologia opóźnionego samorozładowania (50%), rzetelność etykiety informującej o pojemności (35%) oraz różnice pojemności między ogniwami (15%). Na ocenę wydajności składały się wyniki: zmierzonej pojemności (40%), sprawności przy temperaturze - 25°C (10%), liczby wykonanych błysków (25%) i czasu ładowania lampy (25%).
Numerem jeden pozostaje akumulator z „czarnej” serii Panasonic eneloop. Seria została zmodernizowana, co można zauważyć chociażby oznaczeniem minimalnej gwarantowanej pojemności, która obecnie wynosi 2500 mAh. Numerem dwa okazał się tym razem produkt Sony. Również nieco zmodernizowany w porównaniu z, pozornie identycznym, modelem sprzed 2 lat. Najnowszy Cycle Energy 2500 zyskał 50 mAh minimalnej pojemności gwarantowanej, która wynosi teraz 2400 mAh. W naszych testach rozładowania uzyskał średnio 2375 mAh. Najlepszy wynik pojedynczego ogniwa przekracza minimalną gwarantowaną wartość i wynosi 2407 mAh. Wysokie miejsce w rankingu akumulator zawdzięcza świetnemu wynikowi testu praktycznego. Bardzo wydajnie ładował lampę, dzięki czemu udało się uzyskać aż 399 błysków. Co ważne, ogniwa Sony są w stanie oddawać dużą porcję energii w krótkim czasie – średni czas ładowania lampy Canon Speedlite 580 EXII wyniósł zaledwie 2,5 sekundy. To kapitalny wynik zarówno z punktu widzenia fotografów, jak i użytkowników sprzętu mającego duże chwilowe zapotrzebowanie na energię.
Bardzo udany i najwydajniejszy model VARTA Ready to use 2600, mimo że na rynku już jest obecny kilka lat, cały czas znajduje się w czołówce. Na czwartym miejscu uplasował się flagowy produkt polskiej marki everActive, na piątym – GP.
Warto wspomnieć także o zwycięzcy testu na rozładowywarkach. Gdybyśmy brali pod uwagę tylko pomiar pojemności, to Ansmann 2850 okazałby się zwycięzcą rankingu. Uzyskał najwyższą średnią pojemność 2596 mAh. Także w teście na lampie błyskowej jego wynik imponuje – uzyskaliśmy aż 417 błysków, niestety, przy dość długim czasie ładowania, wynoszącym aż 3,3 sekundy. Odległą, jak na wymienione wyniki, pozycję w rankingu zawdzięcza średnim rezultatom w teście odporności na niskie temperatury. Przy -25 stopniach Celsjusza udało się z akumulatorków wyciągnąć jedynie 1960 mAh.
Dlaczego takie ważne jest to, by akumulatorki były ładowane każdy z osobna, a nie łączone szeregowo parami lub po cztery sztuki?

Nawet najlepsze akumulatory mogą zostać zniszczone przez nieoptymalne ładowanie. Na rynku nadal popularne są ładowarki umożliwiające ładowanie akumulatorków wyłącznie parami, tj. 2/4/6/8 szt. Niestety, używanie takich ładowarek może się przyczynić do szybszego zużycia posiadanych akumulatorów.
Przykładowo dwa akumulatory umieszczone w takiej ładowarce będą zawsze traktowane jako jeden pakiet ogniw połączonych szeregowo. Czas ładowania będzie identyczny dla każdego akumulatora, nawet jeżeli jeden z nich znacznie odbiega jakością i parametrami od drugiego. W konsekwencji niektóre akumulatory zostają przeładowane, a inne niedoładowane. Jeżeli różnice między akumulatorami są znaczące, to efekt może się pogłębić z kolejnymi ładowaniami, a akumulatory przedwcześnie ulegną zużyciu.
Ładowarki wymagające instalowania akumulatorów w parach funkcjonują poprawnie tylko wtedy, gdy akumulatory wkładane do ładowarki mają bardzo zbliżoną aktualną pojemność, rezystancję oraz gdy są w bardzo podobnym stopniu rozładowane w momencie instalowania w ładowarce.
Niestety, żaden z tych parametrów nie jest łatwy do oceny przez użytkownika. Co więcej, każdy nowy akumulator już w momencie wyjęcia z opakowania różni się przynajmniej minimalnie od pozostałych – w trakcie użytkowania tempo zużywania się poszczególnych akumulatorów też może być inne. Nierówne naładowanie akumulatorów prowadzi do dalszych problemów. W docelowym sprzęcie – aparacie, lampie błyskowej czy zabawce – akumulatory znowu łączone są szeregowo, zwykle po 4 sztuki. Wtedy wystarczy tylko jedno niedoładowane ogniwo, a cały komplet odmówi pracy, nawet jeżeli 3 pozostałe akumulatory mają jeszcze w sobie dużo energii. To jedno słabsze ogniwo ulega zwykle dodatkowej, często trwałej degradacji, gdyż użytkowane w pakiecie łatwo ulega skrajnemu rozładowaniu, a wręcz przebiegunowaniu. Z każdym cyklem ładowania/rozładowania będzie coraz słabsze, a cały pakiet ulegnie szybkiemu zużyciu. Chcąc ładować swoje akumulatory automatycznie, bezpiecznie i optymalnie, wybierajmy wyłącznie ładowarki mające dwie istotne cechy: zaawansowany mikroprocesor i niezależne kanały ładowania. Dobra ładowarka potrafi określić moment pełnego naładowania indywidualnie dla każdego akumulatora. Do poprawnej oceny naładowania akumulatora wymagany jest też odpowiednio wysoki prąd ładowania – zalecałbym unikanie ładowarek o czasie ładowania przekraczającym 5 godzin. Oprócz niedogodności użytkowych (dłuższy czas ładowania) wolniejsze ładowarki nie wykrywają dokładnie momentu pełnego naładowania każdego akumulatora, co może mieć podobne konsekwencje jak w przypadku ładowania w parach.
Na jedenastej pozycji, czyli całkiem wysoko, uplasował się produkt, w którym nie pokładaliśmy wiel-kich nadziei: akumulatorki marki… Auchan pozytywnie zaskoczyły nas jakością. Nie ma mowy o marketingowej zabawie w nierealne pojemności. Ogniwa Auchan Ready to use o pojemności znamionowej 2100 mAh oddawały w teście nawet 3% więcej energii niż winieta przewiduje, czyli średnio 2171 mAh. Mamy nadzieję, że dobre rezultaty tego produktu nie są przypadkowe (bo akurat trafiliśmy na dobrej jakości partię) i ktoś na bieżąco kontroluje jakość kolejnych dostaw. Należy brać pod uwagę, że w przypadku supermarketowych marek zawsze może dojść do zmiany dostawcy (fabryki w Chinach) bez zmiany etykiety, i wyniki teoretycznie tego samego produktu mogą za pół roku czy rok różnić się zarówno na plus, jak i na minus.
Wielkim nieobecnym testu jest Energizer. Niestety, firma po raz kolejny odmówiła udziału w ze-stawieniu, nie przysyła akumulatorków do testów bez podania oficjalnego powodu.
Na koniec dwa słowa o najpopularniejszych wśród fotografów białych eneloopach. Gdy wiele lat temu wchodziły na rynek, zachwycały nietypowymi możliwościami, m.in. bardzo niskim efektem samorozładowania. Właściwości te w pełni potwierdziły niegdyś nasze półroczne i roczne testy. Obecnie większość markowych ogniw wykonywanych jest już w technologii pozwalającej ogniwom na długie utrzymywanie energii. Odległa pozycja tego modelu w rankingu wynika z niskiej jak na obecne czasy wydajności. Zdecydowanym plusem „białych” eneloopów jest ich przewidywalność i niezawodność. Kto wie, może podobnie jak „czarne" doczekają się modernizacji.
ZWYCIĘZCY
Panasonic eneloop pro BK-3HCD
Nowy model „czarnego” eneloopa, w porównaniu do poprzedniej generacji tych akumulatorów, zyskał 50 mAh pojemności. Oczywiście, przełożyło się to na wyniki wydajności, z tym że w testach poprawa była znacznie wyższa, niż wskazywałby wzrost pojemności. Nowe ogniwa uzyskały średnio 2507 mAh, podczas gdy poprzednie 2400. Niewielki wzrost wydajności pojawił się także w teście wysokoprądowym. Na lampie uzyskaliśmy 405 błysków, w porównaniu do 393 odnotowanych poprzednim razem. Niestety, wyższa pojemność negatywnie wpłynęła na średni czas ładowania lampy, który nieznacznie się wydłużył (z 2,6 do 2,7 sekundy). Akumulatorki nieźle zniosły pracę w bardzo niskich temperaturach – udało się wyciągnąć z ogniwa aż 88% energii, którą oddaje w temperaturze pokojowej.
GP Battery ReCyko + Pro 270AAHC
Najnowszy produkt GP Batteries to bardzo wydajny akumulator, mimo że wykonany został w technologii opóźniającej proces samorozładowania się. Jego nominalna pojemność wynosi 2600 mAh. Pomiary na ładowarkach wykazały średnią wynoszącą 2517 mAh. Maksymalny wynik najlepszego ogniwa prawie dorównał pojemności znamionowej – uzyskał 2598 mAh. Na opakowaniu ReCyko+ Pro 270AAHC napisano, że akumulatory idealnie nadają się do stosowania w lampach błyskowych. W istocie test ten ogniwa przeszły nieźle, uzyskując 395 błysków ze średnim czasem ładowania wynoszącym 3 sekundy. Naszym zdaniem we fleszu jednak lepiej sprawdzi się bliźniaczy czarny model ze srebrnym paskiem, o znamionowej pojemności 2000 mAh, który uzyskał rewelacyjny średni czas ładowania 2,5 s.
everActive EVHRL6-2600
Bardzo udany debiut topowego modelu akumulatorków polskiej marki. Nominalna minimalna pojemność ogniw, wynosząca 2500 mAh, w teście została wyraźnie przekroczona. Średnia z testu rozładowania na 3 różnych typach ładowarek wynosi aż 2539 mAh (tylko model Ansmanna miał nieco lepszy wynik). To jeden z najlepszych rezultatów, jakie uzyskaliśmy w naszym laboratorium. Najlepsze ogniwo everActive z serii 2600 uzyskało w jednym z testów nawet 2632 mAh, co na pewno klasyfikuje produkty tej w gronie najlepszych. Kolejną zaletą jest najwyższa odporność na pracę na mrozie. W zamrażarce przy -25°C udało się wyciągnąć aż 2368 mAh, co stanowi obecny rekord w tej kategorii. W testach wykonywanych na lampie również poszło dość gładko, choć pod tym względem nieco odstaje od zwycięskiego eneloopa. Ma słabsze noty w teście czasu ładowania o 0,4 sekundy.


Autor: Norbert Gajlewicz