Netflix znów strzela sobie w kolano... Recenzje Wiedźmin: Rodowód Krwi mówią wszystko

25 grudnia na platformie Netflix odbędzie się premiera nowego serialu Netflixa, który będzie osadzony w świecie Wiedźmina. Poznaliśmy już pierwsze recenzje Rodowodu Krwi.

Wiedźmin: Rodowód Krwi (fot. Netflix)

Wiedźmin: Rodowód Krwi opowiada o historii rozgrywającej się na około 1200 lat przed wydarzeniami, które znamy z sagi Andrzeja Sapkowskiego. Są to czasy, kiedy na świecie żył starsze rasy, takie jak elfy, gnomy czy krasnoludy. Koniunkcja Sfer doprowadziła jednak do tego, że do ich świata dostali się także ludzie i potwory.

Serial opowiada o tym, jak doszło do Koniunkcji Sfer. Siódemka nieznajomych rusza na misję, która ma na celu obalenie Imperium gnębiące mieszkańców Kontynentu. W tym samym czasie pewien mag tworzy potężną broń, którą władać może jedynie wyjątkowy wojownik - pierwszy Wiedźmin.

Zobacz również:

  • Stranger Things, Dom z papieru i Wiedźmin od dziś w Lidlu! Śpiesz się po gadżety z seriali Netflixa
  • The Callisto Protocol - recenzje mówią wszystko. Wersję na PC omijaj z daleka

Do premiery zostało jeszcze sporo czasu. Już teraz jednak możemy zapoznać się z pierwszymi recenzjami serialu. Opinie jednak nie pozostawiają złudzeń. Netflix kolejny raz strzelił sobie w kolano.

Wiedźmin: Rodowód Krwi - przegląd recenzji

Recenzenci zwracają szczególną uwagę na to, że sama opowieść i tematyka ma potencjał, który został przez twórców zmarnowany. Przede wszystkim przez długość opowieści. W trakcie jedynie 4 odcinków nie da się w satysfakcjonujący sposób przedstawić całej historii. Przez to Netflix niestety nie miał możliwości w pełni przedstawić bohaterów oraz ich losów. Ostatni odcinek zaś ma być tak szybki i chaotyczny, że ostatecznie i tak niewiele z niego wiadomo.

Andrew Webster z The Verge mówi także o tym, że serialowi brakuje wyrazistego głównego bohatera, bohatera na miarę Geralta z Rivii. W jego tekście możemy przeczytać, że przez to ciężko jest odróżnić Rodowód Krwi od innych opowieści epic fantasy, których w ostatnim czasie pojawiło się bardzo dużo.

To interesująca grupa - przynajmniej ja uważam, że są interesujący, ale Rodowód Krwi nigdy nie dał mi wystarczająco dużo czasu, by ich poznać. Przy tak dużej obsadzie, krótki, czteroepizodowy serial to zdecydowanie za mało.

Webster pisze także:

Rodowód Krwi wyjaśnia pewne kluczowe momenty w historii serii, przedstawiając kluczowe momenty, które ukształtowały Kontynent, jak wiadomo. Problem w tym, że nie jest to po prostu zbyt przyjemne do oglądania.

Bradley Rusell (Games Radar) z kolei już w tytule mówi, że Wiedźmin: Rodowód Krwi jest produkcją "pełną zmarnowanego potencjału i talentów". Zwraca on także na to, że mocno widać skrócenie opowieści z 6 do 4 odcinków. Dla przykładu podaje jedną ze scen:

Na przykład motyw jednej postaci jest śmiesznie przyspieszony: jest ona królewskim ochroniarzem, zostaje wygnana, a następnie poproszona o powrót - wszystko w ciągu pierwszych 20 minut.

Dostaje się także narracji. W związku z mocnym obcięciem czasu, twórcy musieli wprowadzić do serialu narratora, który tłumaczy wydarzenia, ponieważ postaci w tak krótkim czasie nie był w stanie tego zaprezentować:

Niezdarne i pełne ekspozycji podkłady głosowe, zamiast pracy nad postaciami i bogatych dialogów, wypełniają luki między patchworkową kolekcją scen. W rezultacie, deklaracje miłości, przysięgi krwi i zdrady stają się niezasłużone, ponieważ seria odmawia rozstrzygnięcia i zamiast tego ściga się przez punkty fabularne przed osiągnięciem swojego ostatniego aktu.

To samo zauważyła Agata jastrzębowska z naszego rodzimego Serialowa.pl. Poza tym, że uważa, że twórcy traktują widzów jak idiotów, w bardzo ciekawy sposób udowadnia swoje rozczarowanie:

Przez dwa pierwsze odcinki narrator mówi dosłownie o wszystkim, racząc nas takimi opisami, jak "i tak bohaterowie wyruszyli w niebezpieczną podróż". A gdy drużyna bohaterów zwiększa swoją liczebność, słyszymy "i tak z jednego stało się dwoje" – co pojawia się za każdym razem, jakby scenarzyści się bali, że widzowie nie umieją liczyć lub nie rozumieją, że główni bohaterowie znaleźli nowych sprzymierzeńców, którzy od teraz będą z nimi wędrować. Swoją drogą, bardzo to wszystko przypominało zbieranie drużyny w grach RPG, gdzie potrzebujemy zarówno wojownika, jak i medyka.

Niestety kolejny raz Netflix pokazuje, że z Wiedźminem niestety nie do końca mu po drodze. Szkoda w tym wszystkim tylko Andrzeja Sapkowskiego, którego niewątpliwie najważniejsze dzieło życia jest w ten sposób wykorzystywane. Czy jest szansa na powstanie kolejnej serii z cyklu Rodowód Krwi? Wszystko pewnie zależy od zainteresowania widzów programem, a to, mimo fatalnych recenzji może być spore.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: