Nowe modele, stara kolejność

Monochromatyczne lasery "dla mas" przyspieszyły, mają więcej pamięci i mieszczą się w coraz mniejszych obudowach. Podstawowe modele nieco potaniały, ale karty sieciowe, pamięć i inne dodatki usprawniające pracę pozostały nieprzytomnie drogie.


Monochromatyczne lasery "dla mas" przyspieszyły, mają więcej pamięci i mieszczą się w coraz mniejszych obudowach. Podstawowe modele nieco potaniały, ale karty sieciowe, pamięć i inne dodatki usprawniające pracę pozostały nieprzytomnie drogie.

Sytuacja na rynku drukarek monochromatycznych swoją cyklicznością zaczyna przypominać słynne świńskie górki i dołki. Postulowany trzyletni okres wymiany sprzętu powinien być liczony od wielkiej czystki wywołanej problemem milenijnym. Mieliśmy więc "górkę" nowych modeli przygotowaną na masowe zakupy, które miały wypaść pod koniec roku 2002 i na początku następnego.

Wahania koniunktury

W tym samym czasie pojawił się Samsung, nowy gracz na rynku. To Koreańczykom zawdzięczamy spadek cen najprostszych modeli do nieznanego wcześniej poziomu, poniżej tysiąca złotych za egzemplarz. Powie ktoś, że obniżkę cen urządzeń producent łatwo zrekompensuje sobie drogim tonerem, ale w wypadku Samsunga nie wykryliśmy takiego związku. Koszt wydruku strony w jego tanich modelach nie różnił się od średniej.

Do innej polityki przyzwyczaiło nas HP. Wystarczy porównać jednostkowy koszt toneru w najtańszym (1010) i najdroższym (1320) urządzeniu tego producenta z biorących udział w teście. Jedna strona wydrukowana przez LaserJet 1010 okazuje się prawie dwukrotnie droższa. Niewielką podwyżkę może uzasadnić koszt bębna i innych części naboju zintegrowanego z tonerem, ale pozostała kwota jest raczej spłatą kredytu zaciągniętego nieświadomie w momencie zakupu nadmiernie taniego urządzenia.

Przetrwanie

Nowe modele, stara kolejność

Ocena końcowa

Z tamtego okresu pochodzi kilka innych udoskonaleń. Skrócono czas oczekiwania na pierwszą stronę i zapotrzebowanie na energię, stosując syntetyczny toner, utrwalający się w niższej temperaturze, i krócej rozgrzewające się grzałki. Powiększając odpowiednio potencjał polaryzujący bęben, można zrekompensować coraz gorsze pokrycie strony tonerem w miarę jego wyczerpywania się.

Zmienił się też stosunek do drukarek GDI. Do tej pory uważano je za tanią tandetę w porównaniu do modeli wyposażonych w procesor RIP i dogadujących się z komputerem w jednym ze zwięzłych języków opisu strony: PCL, PostScripcie czy mniej powszechnych dialektach rozwijanych przez niektórych producentów sprzętu. Ta przewaga stała się iluzoryczna, gdy okazało się, że przygotowanie wydruku w CPU szybkiego komputera może być bardziej efektywne od wykonania tej samej czynności przez procesor umieszczony w drukarce. Urządzenia GDI, pozostając tańsze, przestały być wolniejsze. Ten typ drukarek, dotąd obsługiwany tylko we współpracy z systemem Windows, doczekał się sterowników do Mac OS, a nawet Linuksa.

Do następnej górki

Nowe modele, stara kolejność

Opłacalność

Wyjątkowa kumulacja wielu pozytywnych tendencji zakończyła się równie nagle, jak zaczęła. Oczywiście mamy nowe modele na bieżący sezon, a porównując je z ofertą sprzed osiemnastu miesięcy zauważymy zmiany na lepsze, choć nie tak radykalne. Zwiększyła się nominalna szybkość pracy, jednak nie w takiej skali, jak choćby w laserach kolorowych, które ostatnio przyspieszyły aż o 50 procent. W urządzeniach monochromatycznych zadowolono się podwyższeniem tempa o jedną, dwie, najwyżej cztery strony na minutę. Co gorsza, nawet tak niewielkie przyspieszenie nominalne nie znalazło potwierdzenia w wynikach testów.

Większe zmiany na korzyść zauważyliśmy w wyposażeniu. Na wzór Panasonica coraz powszechniej zaczęto używać dupleksów, wbudowanych na stałe albo dostępnych za dopłatą. To samo dotyczy interfejsów sieciowych, przewodowych i radiowych. Nie ograniczają się wyłącznie do roli gniazdek sieciowych, ale są dodatkowo wyposażone w wiele użytecznych funkcji - np. wbudowany klient DHCP ułatwia konfigurację, a pod numerem IP znajdziemy nie tylko interfejs drukarki, a także jej stronę WWW wraz z zestawem opcji bogatszym od dostępnego przez konwencjonalny sterownik. Niepokoić może wysoka cena tych dodatków. Zamiast wydać 800 złotych na kartę do drukarki, taniej będzie do roli serwera druku przysposobić stary komputer ze zwykłą sieciówką.

Podsumowanie

Wśród modeli zgłoszonych do testów nie widać takiego, który ma szansę stać się wzorcem na przyszłość. Na odpowiedź czekają co najmniej dwa pytania. Pierwsze dotyczy sensu dalszego utrzymywania w drukarce całej niezbyt taniej infrastruktury, opracowanej kiedyś w celu odciążenia komputera i jego interfejsu. Chodzi o procesor RIP, języki opisu strony, takie jak PCL czy PostScript, wbudowane czcionki itp. Mają sens w większych sieciach, ale wiadomo, że np. atramentówki radzą sobie bez tego wsparcia.

Werdykt mógłby wydać rynek, ale niewielu producentów daje mu szansę i oferuje równocześnie obie wersje. Przeważnie drukarki GDI wyposaża się w gorsze, wolniejsze mechanizmy, interfejsy czy mniej pamięci. O takiej dyskryminacji można się przekonać, porównując oceny bez uwzględnienia punktów za języki opisu strony i inne elementy związane z przygotowaniem strony przez procesor RIP w drukarce. Po takim zabiegu drukarki GDI nadal ustępowały pozostałą częścią wyposażenia.

Nowe modele, stara kolejność

Parametry techniczne i wyniki testów

Drugie pytanie dotyczy integracji najczęściej wymienianych materiałów eksploatacyjnych, toneru z bębnem elektrofotograficznym. Teoretycznie konstrukcje rozdzielone uważa się za tańsze w eksploatacji, bo każdy z elementów można wymieniać w miarę jego zużycia, bez względu na stan partnera. W zintegrowanych zdarza się wyrzucanie nie do końca zużytych części. Wyniki testów potwierdzają te przypuszczenia, ale z wyjątkami. Koszt strony drukowanej za pomocą urządzeń Oki i Brothera jest dużo niższy, ale w wypadku Epsona i Panasonica równie wysoki, jak w konstrukcjach zintegrowanych.

Trochę na przekór kupującym, w ocenie ekonomii urządzenia co najmniej taką samą wagę przykładamy do kosztów eksploatacyjnych, jak do jego ceny. Jeśli dobre wyniki testu idą w parze z tanią eksploatacją, nawet wysoka cena nie przeszkadza w uzyskaniu tytułu najbardziej opłacalnego zakupu. Tak stało się z Oki B4350. Minimalnie gorsze noty w tej klasyfikacji uzyskały Samsung ML-2250 i Brother HL-5150D.

W klasyfikacji końcowej pierwsze miejsce zajął droższy z trzech modeli HP, LaserkJet 1320. Tylko pod względem wyposażenia dostał oceny gorsze niż Oki i Xerox, nadrabiając zaległości w testach jakości i szybkości druku. Wicemistrzem testu został wyposażony w wyjątkowo dużo interfejsów Samsung ML-2252W. Warto porównać jego możliwości z dwukrotnie tańszą wersją ML-2250.

Trzecie miejsce zajęła Oki B4350. Wyróżnia się wyświetlaczem LCD, długą listą opcji i sposobem naświetlania bębna elektrofotograficznego za pomocą LED. Tego typu drukarki mają większe trudności z oddaniem dużej liczby stopni szarości niż prawdziwe laserówki. Najbardziej harmonijnym połączeniem szybkości i jakości, a w konsekwencji najlepszą oceną za praktyczną część testu wyróżniła się drukarka Brothera.

HP LaserJet 1320

Nowe modele, stara kolejność
Wypróbowany mechanizm w nowej obudowie.

Poza zmniejszeniem wymiarów, wprowadzenie nowej obudowy w stylu wzorowanym na droższych modelach i płyty głównej z dużą liczbą gniazd pozwoliło na wprowadzenie w serii większego urozmaicenia. Oprócz nagrodzonej wersji podstawowej, sieciowej (droższej o 400 zł) mamy wersję bezprzewodową (+ 750 zł) i tradycyjną sieciówkę z dodatkowym podajnikiem papieru (+ 920 zł). Drukarka sprzedawana jest z małym tonerem, wystarczającym na 2500 kartek, który po zużyciu należy zastąpić innym zasobnikiem, na 6000 kartek. Dopiero ta konfiguracja zapewnia niezłą ekonomię druku.

Pod pokrywką

Rodzina posługuje się językiem PCL 5e i 6 oraz drugą wersją PostScriptu. Sterowniki pracują pod kontrolą systemów Microsoftu, od DOS-u do 64-bitowej wersji XP - oraz MacOS i Linuksa. Wbudowaną pamięć wielkości 16 MB można rozszerzyć do 144 MB.

Standardowy podajnik mieści 250 kartek nie cięższych niż 105 g/m2, taką samą porcję można umieścić w opcjonalnym pojemniku dodatkowym. Grubsze kartki, aż do 163 g/m2, przechodzą prostą drogą. Poza wbudowanymi portami USB w wersji 2.0 oraz LPT na liście opcji są przewodowe i bezprzewodowe karty sieciowe. Tę samą konfigurację można kupić gotową, albo uzupełniać model podstawowy o opcjonalne elementy.

Stawka na jakość

Drukarka zadowala się mocą 300 W i "zasypia" natychmiast po zakończeniu pracy. Pobudka następuje błyskawicznie, a wydruk pierwszej strony - po ośmiu sekundach. Między szkicowym a normalnym dodano pośredni, ekonomiczny tryb druku.

Zwycięstwo w teście LJ 1320 zawdzięcza najwyższej ocenie za jakość druku. Potencjalna przewaga w postaci naturalnej rozdzielczości 1200 dpi została znakomicie wykorzystana do odwzorowania najdrobniejszych fontów i szczegółów grafiki. Dwupunktowy tekst prosty i ukośny był równie dobrze czytelny. Gorzej z szarościami, które miały za ciemne odcienie.

Informacje HP

tel. (22) 5657700

http://www.hp.pl

Cena 1549 zł