Oto 4 powody, przez które przestałem kupować gry na Steamie. Ty też powinieneś

Steam to jedna z podwalin współczesnego PCtowego gamingu. Jednak nie jest to wcale platforma mlekiem i miodem płynąca. Ja zrezygnowałem z jej usług i do tego samego chce namówić Was - oto, dlaczego.


Steam od wielu lat był jedyną platformą, z której korzystałem do kupowania gier. Jego wygoda jest niezaprzeczalna - wszystko mam w jednym miejscu, w przejrzystej, estetycznej aplikacji, Co więcej, jeśli akurat nie chcę w coś grać, mogę to bez problemu odinstalować i zaraz zainstalować ponownie - do każdej operacji potrzebny jest mi tylko internet. Jak tu nie lubić tego rozwiązania?

Moją pierwszą grą na Steamie był Portal - kupiony w dniu premiery w 2007 roku. Od tego czasu, jeśli tylko mogłem, kupowałem gry właśnie tam - wygoda Steama była nie do pobicia. Jednak w końcu coś się zmieniło i po 15 latach przestałem z niego korzystać. Skąd taka decyzja? Miałem cztery dobre powody, oto one:

1. Naprawdę posiadam moje gry

Kupując na Steamie, nie posiadamy naprawdę swoich gier. Może to się wydawać nieintuicyjne - przecież wydajemy nasze pieniądze, tytuły są w naszej bibliotece, możemy je ściągnąć w każdej chwili i nie znikają z naszej listy. Jednak prawda jest taka, że kupując na Steamie, (czy w większości innych launcherów, jak Epic Games czy Origin) nie mamy na własność aplikacji, na które wydaliśmy pieniądze.

Zobacz również:

  • Najlepsze monitory szerokokątne dla graczy i profesjonalistów
  • Dobry Omen, sezon 2. Kiedy premiera odcinka 1.? Zwiastun, fabuła, obsada
  • Steam przeszedl lifting. Oto, co się zmieniło

Dzieje się tak, ponieważ Steam i inne platformy to formy DRM, czyli Digital Rights Management. Oznacza to, że kupując przez nie gry (czy inny software) nie kupujemy kopii programu, a raczej licencję na jego wykorzystywanie. Oznacza to, że możemy z niego korzystać tylko i wyłącznie na warunkach zawartych w umowie licencyjnej, którą musimy zaakceptować za każdym razem, gdy kupujemy grę przez Steam.

Oto 4 powody, przez które przestałem kupować gry na Steamie. Ty też powinieneś

Fot. Steam

Oznacza to w praktyce, że jedyną możliwością zagrania w grę, której licencję posiadamy, jest włączenie jej przez platformę Steam. Nie możemy więc włączyć jej offline (jeśli wcześniej nie zalogowaliśmy się na nasze konto), czy też zdecydować o przemigrowaniu naszej biblioteki gier na inną platformę.

Co więcej, oznacza to też, że jeśli Steam przestanie funkcjonować, wszystkie gry w naszej bibliotece również nie będą już dostępne. Podobnie się stanie, jeśli z jakiegoś powodu utracimy nasze konto - wszystkie nasze gry są do niego przypisane, więc stracimy je wszystkie wraz z utratą profilu.

W tym miejscu warto pamiętać, że nie stricte wszystkie gry na Steamie tak działają - jedynie zdecydowana większość. Steam oferuje możliwość dystrybucji gier bez DRM na swojej platformie - po prostu większość producentów nie korzysta z tej możliwości. Według tej strony, jedynie około 800 gier z 40000 dostępnych w tym launcherze jest rozprowadzanych w wersji bez DRM.

Oto 4 powody, przez które przestałem kupować gry na Steamie. Ty też powinieneś

Fot. Steam

Jednak to nie wszystko. Do niedawna Steam nie pozwalał nawet na dzielenie się swoimi grami - ta możliwość została wprowadzona relatywnie niedawno. Oznacza to, że sami nie jesteśmy w stanie decydować o tym, co robimy z naszymi programami, ustala to za nas Valve.

Jest jeszcze jedna kwestia - odsprzedawanie gier. W dzisiejszych czasach jest ono praktycznie niemożliwe. Nawet jeśli wyjdziemy z "uniwersum" Steama i przejdziemy jedynie na platformy dystrybucji bez DRM (na przykład polski GoG), odsprzedawanie naszych gier nadal pozostaje niemożliwe - jest to sprzeczne z EULA takich platform. Okazuje się więc, że stary sposób na kup -> przejdź -> sprzedaj jest już praktycznie niemożliwy, gdyż fizyczne kopie gier praktycznie nie istnieją. Nawet te kupowane w pudełkach z półek sklepowych najczęściej zawierają po prostu kod do ściągnięcia programu ze Steama.

To jednak niedługo może się zmienić. Jakiś czas temu francuski sąd nakazał Valve umożliwienie odsprzedaży gier przez Steam - brak tej możliwości został uznany za antykonsumencką praktykę. Co prawda ten nakaz nie został jeszcze spełniony, gdyż właściciel Steama odwołał się od tej decyzji, ale jeśli zostanie ona utrzymana, może to być początek wielkich zmian na platformie, gdyż trudno sobie wyobrazić, że taka możliwość zostanie udostępniona jedynie we Francji - obejmie raczej cały świat.

2. Lepiej wspieram ulubionych twórców

Jednak nie tylko samo posiadanie gier jest problemem, z który musi zmierzyć się każdy, kto korzysta ze Steama. Jako największa platforma dystrybucji gier, narzuca on bardzo duże marże na producentów, którzy chcą korzystać z usług tej platformy. Okazuje się, że sięgają one aż 30% ceny gry - tyle z każdej transakcji trafia do kieszeni Valve.

Dla wielkich firm może to być obliczony koszt, który muszą ponieść, ale wydawcy Indie odczuwają takie marże bardzo mocno. Szczególnie ze względu na to, jeśli jesteście fanami gier Indie i niezależnych producentów, warto poszukać innych kanałów dystrybucji. Góruje tutaj Epic Games Store, które zabiera "jedynie" 12%.

Oto 4 powody, przez które przestałem kupować gry na Steamie. Ty też powinieneś

Fot. Undertale

Jednak to też wcale nie jest najlepsze rozwiązanie. Zazwyczaj gry, szczególnie propozycje Indie, możemy kupić prosto od dewelopera, ewentualnie w preferowanym przez niego sklepie. Takie rozwiązanie sprawi, że całość dochodu ze sprzedaży gry trafi do osób, które nad nią pracowały. Taki model przyczynia się nie tylko do tworzenia nowych producentów, którzy mogą wprowadzić na rynek coś innowacyjnego, ale też do lepszego stosunku między kupującymi a twórcami gier.

3. Nie jestem zależny od serwerów Steama

Korzystanie ze Steama wiąże się też z poleganiem na serwerach firmy, które nie zawsze działają tak, jak powinny. Wspominałem już o sytuacji ewentualnego ich wyłączenia - wszystkie nasze gry mogą wtedy zniknąć, gdyż, jak wiemy, wcale nie jesteśmy ich właścicielami. Jeśli więc Valve postanowi, że jakaś gra musi zniknąć z serwerów, nie mamy wtedy nic do powiedzenia - jej ściągnięcie stanie się dla nas po prostu niemożliwe.

Oto 4 powody, przez które przestałem kupować gry na Steamie. Ty też powinieneś

Fot. Valve

Jednak to nie jest jedyny problem z korzystanie z serwerów Valve. Każdy z użytkowników Steama doświadczył kiedyś takiego scenariusza: siadamy do komputera, aby odpocząć po długim dniu. Może jest to akurat długi weekend, albo - co lepsze - czas okołoświąteczny. Włączamy Steama, aby odpalić ulubioną grę i... nic. Nie włącza się - błąd serwera. Jest on zbyt obciążony, ponieważ akurat premierę ma najbardziej oczekiwana gra roku. Nie możemy więc zagrać, mimo tego, że nasz ulubiony program to symulator sprzed 10 lat, w którego gra może z 50 osób.

Takie sytuacje z pewnością dotknęły każdego, kto choć trochę czasu spędził grając w gry przez Steam. Jednak można temu zapobiec - jeśli nie będziemy korzystać z serwerów osób trzecich, nie ma co się zepsuć. Posiadając fizyczną kopię gry jedyne, co stoi między mną a dobrą zabawą, jest hardware mojego komputera - a za to sam jestem odpowiedzialny.

4. Przestałem kupować niepotrzebne tytuły

Na koniec powód, dla którego Steam znany jest na całym świecie - jego głośne promocje. Kto nie słyszał o letniej wyprzedaży, jesiennej wyprzedaży, czy niesamowitych, okazyjnych budle'ach i bez większego namysłu nie skorzystał ze świetnej promocji -85% niech pierwszy rzuci kamieniem. Ja robiłem to wiele razy - bo przecież jak tu nie kupić całej kolekcji GTA z obniżką -80% czy też całej serii Twierdza za jedyne 25 zł.

Oto 4 powody, przez które przestałem kupować gry na Steamie. Ty też powinieneś

Jak nie skusić się na takie okazje

Musiałem jednak w końcu odpowiedzieć sobie na pytanie - czy gdyby nie ta promocja, kupiłbym którąkolwiek z tych gier? Jestem przekonany, że nie - GTA nigdy mnie nie wciągało a od Twierdzy wolałem Age of Empires. Kupiłem je więc tylko dlatego, że były na przecenie. Okazuje się więc, że wcale nie oszczędziłem 80% ceny, czy około setki za Twierdzę - raczej wydałem pieniądze, które inaczej miałbym w kieszeni.

Co gorsza, nasze biblioteki Steama to długie historie o takich zakupach. Według artykułu Ars Technica, aż 37% gier zakupionych na Steamie nigdy nie została włączona. Znam to po sobie - w mojej bibliotece jest 15 tytułów, których nie włączyłem ani razu i dodatkowe 10, w które zagrałem raz przez mniej niż 5 minut. To wszystko kupione w promocjach - i wszystko to pieniądze wyrzucone w błoto.

Jest też minus - straciłem dostęp do wielu ciekawych gier

Niestety odejście od Steama ma też swoje duże minusy. Co prawda nie przestałem używać tej platformy, zrezygnowałem tylko z kupowania tam nowych gier. Jednakże nawet taka decyzja okupiona jest dużą stratą. Jak pokazuje ta tabelka, biblioteka gier dostępnych na Steamie jest ogromna - przynajmniej dziesięć razy większa niż u jakiejkolwiek konkurencji i rośnie z dnia na dzień.

Oto 4 powody, przez które przestałem kupować gry na Steamie. Ty też powinieneś

Fot. Valve

Oznacza to, że najnowsze gry z pewnością pojawią się na Steamie, ale inni dystrybutorzy niekoniecznie będą je mieć. Gdybym na przykład przestał korzystać ze Steama trochę wcześniej, nie byłbym w stanie zagrać w Elden Ring czy Dark Souls - moją absolutnie ukochaną serię gier. Podobnie stanie się z wieloma grami, które będą pojawiać się na rynku w najbliższych latach - często nie będą one dostępne w żaden inny sposób niż przez Steam. Oznacza to niestety, że ja w nie nie pogram.

Jednakże i w tym szaleństwie jest metoda. Jeśli więcej osób postanowi zrezygnować ze wspierania Steama, ta sytuacja może się odwrócić. Im więcej osób będzie korzystało z innych metod dystrybucji, tym więcej producentów gier będzie szukać tych innych metod - przecież firmy często idą tam, gdzie są klienci. Jeśli więc klienci odejdą od Steama na inną platformę (najlepiej taką bez DRM), producenci podążą za nimi.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: