Piekielne prędkości - recenzja Need for Speed Hot Pursuit (Xbox 360)
-
- 19.11.2010, godz. 10:46
Dobrze się stało, że to właśnie brytyjskie studio Criterion zajęło się najnowszą odsłoną wyścigów od Electronic Arts. Twórcy zakręconego i piekielnie szybkiego Burnouta doskonale wiedzieli na co czekają najwięksi wielbiciele Need for Speed. Dokładnie tego, co ma ona w tytule. Wjeżdżający na sklepowe półki Hot Pursuit jest szybki, ładny i uzależniający. Właśnie taki, jaki powinien być Need for Speed.
Rajdowcy
Hot Pursuit wraca do tego, co kilka lat temu zaprezentowano w grze o tej samej nazwie. W trakcie zabawy wcielamy się w dwie postaci - kierowcy lubiącego szybką, ostrą jazdę i gonitwy z policją oraz w stróża porządku. Kampania dla pojedynczego gracza składa się z wyścigów rozwijających karierę obu tych postaci. W dowolnej chwili możemy opowiedzieć się po stronie policji lub piratów drogowych i wyruszyć na jedną z wielu tras. Ukończenie wyścigu odblokowuje kolejne. Przy okazji zdobywamy punkty pozwalające wchodzić na następne szczeble kariery (jest ich 20). Awans równoznaczny jest ze zdobyciem lepszego samochodu lub ulepszeniem sprzętu, o którym kilka słów napiszemy później.
Zobacz również:
- Need For Speed Unbound - premiera, cena, lista samochodów! Zobacz, co już wiemy
- Czy warto powrócić do koszmaru sprzed lat? Oto 4 powody, dla których warto zagrać w Dead Space remake
Rozgrywka w żadnym stopniu nie przypomina jednak tego, co widzieliśmy chociażby w Need for Speed: Shift. W Hot Pursuit czuć pazur i olbrzymie doświadczenie tworzącego go studia. Ludzie z Criterion oddają w nasze ręce niezbyt realistyczne, ale szybkie i efektowne zręcznościowe wyścigi.

Policja też jeździ szybkimi maszynami
W lesie i w górach
Wyścigi, które możemy wybrać, ukazywane są na ładnej i dużej mapie. Przedstawia ona fikcyjne Seacrest County, w którym znajdziemy aż 160 kilometrów utwardzonych dróg. Swiat gry jest więc czterokrotnie większy od i tak bardzo dużego miasta z Burnout Paradise. To widać i czuć. Poszczególne trasy mogą tu mieć nawet ponad dwadzieścia kilometrów długości. Jeśli zaś chodzi o ich jakość, to jest to najwyższa światowa klasa. Ścigać będziemy się w ślicznych lasach, na nadmorskich drogach, górskich serpentynach w trakcie ulewy czy na kilkupasmowej autostradzie, na której rozpędzimy naszą maszynę do ponad 300km/h. Wszystkie trasy są bardzo ładne, znajdziemy na nich sporo charakterystycznych obiektów, a pokonywanie kolejnych kilometrów sprawia, że do ostatnich sekund siedzimy na samej krawędzi fotela. Oczywiście co kilka kilometrów możemy zjechać z asfaltu i spróbować pokonać część trasy na skróty. Słowa uznania należą się ludziom z Criterion za przygotowanie tak dopracowanego świata gry.

Czerwony znaczy się szybki
Tu trzeba jednak zaznaczyć, że jedną z większych (choć to w sumie i tak drobiazg) wad gry jest niemożliwość natychmiastowego restartowania wyścigu. Za każdym razem musimy poczekać kilka sekund na jego ponowne wgranie. To powinno było wyglądać inaczej.