Pierścienie Władzy czy Ród Smoka? Pojedynek seriali – zwycięzca jest oczywisty

Właśnie zakończyły się pierwsze sezony dwóch najważniejszych seriali tego roku. Mowa oczywiście o Pierścieniach Władzy od Amazon Prime Video i o Rodzie Smoka od HBO. Który serial okazał się lepszy? Która produkcja wygrywa starcie gigantów?

fot. Amazon Studios/HBO Max

Czołówka

Czołówki obu seriali są nieco podobne. W Rodzie Smoka strumień krwi przepływający ulicami Starej Valyrii – ojczyzny Targaryenów – tworzy drzewo genealogiczne tego rodu i sugeruje jego tragiczne dzieje. W Pierścieniach Władzy wzory w czołówce usypane są z ziarenek piasku – całość wygląda ładnie, ale dramatyzmem ustępuje jednak animacji z serialu HBO.

Kto wygrywa? Ród Smoka

Adaptacja

Serial HBO powstał na podstawie fragmentu książki George'a Martina pt. Ogień i Krew – jest to kronika historyczna opowiadająca o rządach rodu Targaryenów. Z kolei Pierścienie zostały stworzone na bazie Dodatków do Władcy Pierścieni – zwięzłych tekstów, w których Tolkien streścił wydarzenia z dziejów Śródziemia. W obu przypadkach scenarzyści stanęli przed podobnym zadaniem – musieli mocno rozbudować dość suche teksty.

Zobacz również:

  • Nie tylko Ród Smoka. Wszystkie spin-offy Gry o Tron – ile razy powrócimy do Westeros?

W Rodzie Smoka scenarzyści podążają za Martinem krok w krok, jednocześnie zręcznie przekładając książkowe opisy na obrazy. Dialogi mają w sobie moc – widzowie znający książkę wyłapią wplecione w nie teksty z Ognia i Krwi. Opowieść sunie gładko, poświęcając wystarczająco dużo czasu na przedstawienie i rozwój bohaterów, ale unikając powolności i dawkując napięcie. Scenarzyście świetnie rozgrywają też niejednoznaczność książki Martina i w sprytny sposób uzupełniają luki tekstu, wyjaśniając motywację bohaterów lub dopowiadając ich losy. Mistrzostwem pod tym względem było rozwinięcie wątku Laenora Velaryona.

Niestety, tego samego nie da się powiedzieć o Pierścieniach Władzy. W każdej scenie widać, że twórcy właściwie nie mają co opowiadać. Gdyby te 8 długich odcinków opróżnić z zapychaczy, zostałyby może ze 3 godziny treściwego materiału. Mocno kuleje przy tym konstrukcja postaci (większość z nich da sie opisać jednym przymiotnikiem), a ich losy nie posiadają ciężaru dramaturgicznego. Do tego zdarzają się urągające logice koszmarki, w stylu Galadrieli wyskakującej ze statku na pełnym morzu i starającej się wrócić wpław do Śródziemia. Scenarzyści starając się odwzorować w dialogach poetycki styl Tolkiena, popadają w męczące pustosłowie – w Pierścieniach Władzy rozmowy są o niczym, a bohaterowie mają irytującą skłonność do mielenia w kółko tego samego tematu.

Kto wygrywa? Ród Smoka

Efekty specjalne

Pierścienie Władzy miały trochę więcej okazji do zaprezentowania widowiskowych efektów specjalnych. W tym świecie magia i dziwne istoty czają się na każdym kroku, więcej jest też niezwykłych miast i budowli. Prezentują się one bardzo dobrze – zdecydowanie widać tu budżet wyłożony na produkcję serialu. Prym wiedzie ukazanie Númenoru, który ze swoimi pałacami, wieżami i posągami wprost krzyczy o chwale swoich mieszkańców (i misternej robocie spcejalistów od CGI).

W świecie George'a Martina magia jest o wiele bardziej subtelna, a co za tym idzie, twórcy nie mieli aż tyle okazji do popisania sie efektami specjalnymi. Wysiłek skoncentrowano głównie na wykreowaniu smoków, które są wielkie, majestatyczne, jednocześnie piękne i przerażające. Syrax wynurzająca się z chmur czy gigantyczna Vhagar nawiązująca kontakt z Aemondem to sceny stanowiące definicję słowa spektakularność. Na szczególną uwagę zasługują też efekty za pomocą których przedstawiono pożerane przez chorobę ciało Viserysa.

Kto wygrywa? Remis

Pierścienie Władzy czy Ród Smoka? Pojedynek seriali – zwycięzca jest oczywisty

Pierścienie Władzy, fot. Amazon Studios

Reżyseria i montaż

Można by sądzić, że do tak ważnej produkcji, jak Pierścienie Władzy zatrudnieni zostaną solidni reżyserzy. Teoretycznie tak się stało w przypadku dwóch pierwszych odcinków – oba stworzył bowiem J. A. Bayona, odpowiedzialny m.in. za reżyserię Jurrasic World: Upadłe Królestwo. Delikatnie mówiąc, efekt nie jest jednak zbyt zachwycający – historii brakuje płynności, aktorzy wchodzą i wychodzą z kadru, jakby grali w teatrze, a swoje nudne i napuszone teksty nie tyle wypowiadają, ile recytują. Sprawę pogarsza nieudolny montaż – niektóre sceny są zbyt długie i powolne, inne znów za krótkie i zbyt gwałtownie przecięte. Im dalej, tym gorzej, bo kolejni reżyserzy rozsmakowują się w tanim efekciarstwie – serio, twórcy, slow motion na każdym kroku, nie sprawia, ze serial staje sie bardziej poetycki. Trudno uwierzyć, że produkcja tej rangi może być tak źle wyreżyserowana i zmontowana.

Tego problemu zupełnie nie ma Ród Smoka. Fabuła rozwija się płynnie, a pomiędzy budowaniem relacji bohaterów i ich psychologii znajduje się czas na ukazanie przestrzeni czy wyeksponowanie strojów. Twórcy znakomicie panują nad tempem opowieści, doskonale wiedząc, na co położyć akcenty, a co chwilowo wyciszyć. Majstersztykiem są sceny zbiorowe – np. zaręczyny Rhaenyry czy kolacji Targaryenów – w których twórcy potrafia opowiedzieć historię i dawkować napięcie za pomocą drobnych zabiegów.

Kto wygrywa? Ród Smoka

Bohaterowie

Ogień i krew Martina zasiedlają hordy bohaterów. Twórcy Rodu Smoka musieli wybrać te najważniejsze, a następnie samodzielnie obudować je motywacją i dialogami. Praca, którą wykonali jest tytaniczna. Każda postać jest wielowymiarowa i niejednoznaczna, ale jednocześnie wiarygodna. Na szczególne uznanie zasługuje król Viserys – bohater z gruntu tragiczny – oraz jego brat, książę Daemon, postać nieprzenikniona i nieustannie zaskakująca widzów. Ta dwójka to tylko wierzchołek góry lodowej, bowiem dzięki misternej pracy scenerzystów, aktorów i reżyserów, każdy bohater skrzy się polotem.

Pierścienie Władzy czy Ród Smoka? Pojedynek seriali – zwycięzca jest oczywisty

Ród Smoka, fot. HBO Max

Pierścienie Władzy wystartowały z równie imponującą galerią postaci. Mamy tu przecież i Galadrielę, i Elronda, i Gil-Galada – prawdziwe sławy elfiego rodu, ikoniczne dla Władcy Pierścieni. Oprócz tego pojawiły się krasnoludy i całkiem sympatyczni Harfootowie. Choć wydawało się, że takiego zestawu nie da się zepsuć, okazało się to możliwe. Im dalej w las, tym bardziej męcząca, antypatyczna i kiczowata staje się Galadriela, co jest tym smutniejsze, że przecież powinniśmy z całego serca jej kibicować. Elrond jest kompletnie nijaki, a Arondir i Bronwyn budzą emocje jak na grzybach. Poczciwi z początku Harfootowie okazują się zgrają jednocześnie wredną i infantylną. Jako tako bronią się jeszcze krasnoludowie. Jedyna postać, która mnie bardziej zainteresowała to Halbrand – nie miałabym nic przeciwko, żeby cały 2 sezon został opowiedziany z punktu widzenia tego jakże pełnego pasji przybysza.

Kto wygrywa? Ród Smoka

Kostiumy i scenografia

Pod tym względem fantasy zawsze miało wspaniałe pole do popisu i trzeba przyznać, ze oba seriale stanęły na wysokości zadania. Stroje bohaterów Rodu Smoka i Pierścieni Władzy zostały uszyte ze świetnych tkanin i z wielką dbałością o szczegóły. Podobnie sprawa ma się ze scenografią – jej twórcy rozsmakowują się w tworzeniu przestrzeni zarówno olśniewających, jak i niepokojących. Oba seriale różnią się stylem wizualnym, przez co kostiumy i scenografia w Rodzie Smoka wydaje się bardziej realistyczne i namacalne, zaś w Pierścieniach Władzy – baśniowe.

Kto wygrywa? Remis

Aktorzy

Casting do Rodu Smoka jest precyzyjny, jak cięcie valyriańskim mieczem. Koronnym (nomen omen) dowodem jest Paddy Considine. Na widok jego Viserysa, aż chce się zawołać: dajcie człowiekowi jego (A)Emmę! Kroku dotrzymuje mu Matt Smith jako tajemniczy i impulsywny Daemon, Millie Alcock w roli zadziornej Rhaenyry, czy Ewan Mitchell jako Aemond Targaryen z szaleństwem płonącym w jedynym oku. Dobre wrażenie robią też starsze wersje głównych bohaterek – gdy minie pierwsze zaskoczenie, okazuje się, że Emma D’Arcy i Olivia Cooke naprawdę dobrze wcielają się w role Rhaenyry i Alicent.

Pierścienie Władzy czy Ród Smoka? Pojedynek seriali – zwycięzca jest oczywisty

Pierścienie Władzy, fot. Amazon Studios

Niestety, Pierścienie Władzy mogą tylko pomarzyć o takich kreacjach aktorskich. Odpowiedzialność za to ponoszą aktorzy niewielkiego kalibru, ale też scenarzyści i reżyserzy. Obsada nie ma bowiem nic szczególnie ciekawego do zagrania, a niezbyt zręczna reżyseria nie ułatwia im zadania. Uwagę przykuwa jeszcze Sophia Nomvete w roli Disy, całkiem dobrze sprawdza się Charlie Vickers jako Halbrand i Markella Kavenagh wcielająca się w postać Nori. Najgorzej prezentuje się Morfydd Clark, która jako Galadriela jest sztuczna i nieprzekonująca, a czasem wręcz karykaturalna. Ze wszystkich serialowych istot elfowie są zresztą obsadzeni najgorzej – wygląda na to, że na świecie skończyli się ładni aktorzy.

Amazon poległ też w kwestii inkluzywności, bowiem kolorowych aktorów można policzyć na palcach jednej ręki. Scenarzyści nie pokusili się o coś, co tak wspaniale funkcjonuje w świecie Gry o Tronzróżnicowanie kulturowe. Wszystkie krainy wyglądają podobnie i posiadają podobnych mieszkańców, a Arondir jako jedyny czarny elf prezentuje się wyjątkowo samotnie. Twórcy Pierścieni nie skorzystali choćby z potencjału, jaki niosły słabo opisane przez Tolkiena Południowe Kraje – idealne miejsce do stworzenia nowej społeczności i większej liczby ról dla aktorów o nieeuropejskich korzeniach.

Kto wygrywa? Ród Smoka

Girl Power

Zarówno Ród Smoka, jak i Pierścienie Władzy stawiają na silne postaci kobiece. Ród Smoka tworzy bardzo surową rzeczywistość z jasno określonymi rolami kobiet i mężczyzn, ale prezentuje nam ten świat poprzez sprytne zabiegi. Zestawienie brutalnego turnieju rycerskiego z krwawym porodem czy niepohamowany pęd Viserysa do spłodzenia męskiego potomka znakomicie odmalowują realia Westeros. Tragicznie zmarła królowa Aemma czy zmanipulowana przez ojca Alicent bezpośrednio opowiadają o losie kobiet w patriarchalnym świecie. Najciekawsza z nich jest Rhaenyra, której siłę i inteligencje scenarzyści ukazali choćby w znakomitej scenie pertraktacji z Daemonem na Smoczej Skale. Dwa ostatnie odcinki zdecydowanie nalezały jednak do Rhaenys Targaryen – niedoszłej królowej cechującej się wyjątkową klasą, empatią i znajomością życia.

Pierścienie Władzy czy Ród Smoka? Pojedynek seriali – zwycięzca jest oczywisty

fot. HBO Max

Twórcy Pierścieni Władzy w kwestii feminizmu nie mają nic ciekawego do dodania. Wehikułem girl power jest dla nich odziana w zbroję Galadriela, z której nieco na siłę postanowiono zrobić wojowniczkę – jakby nie wierząc, że w inny sposób da się zaznaczyć potęgę tej bohaterki. Mamy jeszcze ciekawską Nori, empatyczną Bronwyn-uzdrowicielkę i rubaszną Disę – o żadnej z tych postaci nie da się powiedzieć właściwie nic więcej. Pierścienie niestety poprzestały na grubo ciosanym pop feminizmie.

Kto wygrywa? Ród Smoka

Muzyka

Muzyka w Pierścieniach Władzy jest właściwie niezapamiętywalna, a już na pewno nie posiada podobnej mocy, co ścieżka dźwiękowa z Władcy Pierścieni Petera Jacksona. Bardzo miłym akcentem jest jednak wiersz Tolkiena wykonany przez Fionę Apple w zakończeniu 8 odcinka – melodyjnie zaśpiewane Trzy Pierścienie dla królów Elfów pod otwartym niebem budzą słuszne ciarki.

Twórcy Rodu Smoka poszli za to po linii najmniejszego oporu i w czołówce sięgnęli po stary, sprawdzony motyw z Gry o Tron. Trochę szkoda, że nie stworzyli nowego, jednak trzeba przyznać, że dawna melodia jest charakterystyczna, wpadająca w ucho i podkręcająca emocje. A wiadomo przecież, że lepsze jest wrogiem dobrego. Z motywów muzycznych uwagę zdecydowanie przykuwa niepokojąca muzyka na zaręczynach Rhaenyry i melancholijny motyw podczas koronacji z 10 odcinka.

Kto wygrywa? Ród Smoka

Sceny walk

Już w pierwszym odcinku Ród Smoka pokazał, co potrafi w kwestii starć zbrojnych. Turniej rycerski był perfekcyjnie wyreżyserowaną, emocjonującą sekwencją, w której bohaterowie walczyli zarówno konno, jak i pieszo, używając do tego różnorodnej broni. Kolejne walki i pojedynki potwierdziły, że choreografowie i spece od batalistyki znają się na rzeczy. Krwawa rzeźnia podczas wojny na Stopniach czy zadziwiająco brutalna dziecięca bijatyka miały w sobie ponurą pasję, nonszalancką zręczność i przerażający realizm.

Pierścienie Władzy czy Ród Smoka? Pojedynek seriali – zwycięzca jest oczywisty

Pierścienie Władzy, fot. Amazon Studios

Pierścienie Władzy starają się jak mogą, ale najczęściej topią walki w powodzi kiczu i nieuzasadnionego patosu. Największy ból powodują sceny z walczącą Galadrielą (np. groteskowe pokonanie trolla czy przedziwne "starcie" ze strażnikami w lochach Númenoru), ale daleko w tyle nie pozostają też akrobacje Arondira. Nawet jak na elfów, wydaje się to przesadą. Niestety, starcia w Pierścieniach Władzy są efekciarskimi, kiczowatymi i dość beznamiętnymi scenami.

Kto wygrywa? Ród Smoka

PODSUMOWANIE

Po 1 sezonach Rodu Smoka i Pierścieni Władzy, można bez żadnych wątpliwości ogłosić, że starcie superprodukcji fantasy wygrywa Ród Smoka. HBO przygotowało dojrzałą, przemyślaną opowieść, w której nie tylko oddaje sprawiedliwość uniwersum George'a Martina, ale doskonale wypełnia pozostawione przez pisarza luki. Pierścienie Władzy zaczęły jako nudnawy średniak, by osunąć się w rozwlekłe i absurdalne fanfiction – rozczarowujące nie tylko jako adaptacja Tolkiena, ale przede wszystkim jako serial przygodowy.

Zobacz także: Potok krwi i dolarów, czyli Ród Smoka od HBO. Co za otwarcie! [RECENZJA]


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: