Pozwy dla Polaków: nie tylko od RIAA
-
- Sebastian Górski,
- 13.01.2004, godz. 15:00
W Polsce działają co najmniej 4 organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, które podobnie jak RIAA mogą prowadzić akcje przeciwdziałające nielegalnemu udostępnianiu plików w Internecie. Uprawnione do tego organy zamykają strony internetowe, które zawierają nielegalnie udostępnianą muzykę. "Takie działania już są prowadzone i należy przypuszczać, że będą się nasilać" - twierdzi Jan Bałdyga z grupy antypirackiej w Związku Producentów Audio Video (ZPAV).
Obawy związane z możliwością ścigania polskich użytkowników sieci P2P, zapoczątkowała wypowiedź prezesa Międzynarodowej Federacji Przemysłu Muzycznego (IFPI), który ustosunkował się do agresywnej polityki pozwów stosowanej przez stowarzyszenie RIAA wobec amerykańskich użytkowników sieci P2P, nielegalnie dystrybuujących muzykę w Sieci. Stwierdził on bowiem, że bardzo prawdopodobny jest fakt rozprzestrzenienia się w najbliższej przyszłości machiny pozwów również na terenie Europy (szerzej o pierwszych obawach związanych z tą kwestią pisaliśmy w artykule: „Pozwy dla Polaków” -http://www.pcworld.pl/news/62235.html ).
Jaka jest zatem realna możliwość dotarcia RIAA do polskich użytkowników sieci P2P? Czy rodzime organizacje zajmujące się ochroną praw autorskich swymi działaniami będą wspierać działania organizacji międzynarodowych? Mogą to uczynić: Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Stowarzyszenie Polskich Artystów Wykonawców Muzyki Rozrywkowej - SAWP, Związek Producentów Audio Video - ZPAV oraz Związek Stowarzyszeń Artystów Wykonawców - STOART. Okazuje się, że polscy użytkownicy sieci P2P i twórcy serwisów nielegalnie udostępniających pliki muzyczne czy filmowe, nie mogą się czuć bezpiecznie i bezkarnie, czego dowodem może być wypowiedź Jana Bałdygi – koordynatora grupy antypirackiej w Związku Producentów Audio Video (ZPAV).
"Na gruncie prawa polskiego - po nowelizacji z 2002 roku, jest możliwe prowadzenie akcji prawnych, karnych i cywilnych, przeciwko tym, którzy na swoich komputerach dokonują zwielokratniania nagrań muzycznych bez zgody m.in. producentów muzycznych, przy wykorzystaniu Internetu, np. w ramach systemów P2P. Taka odpowiedzialność obejmować może także dostarczycieli dostępu do sieci informatycznych, w tym Internetu. Polska jest stroną międzynarodowych konwencji i umów, które podpisało wiele krajów świata, a które przewidują podobną jak wyżej opisana odpowiedzialność" - podkreśla Jan Bałdyga - "Na zasadach wzajemności i na podstawie posiadanych pełnomocnictw, ZPAV reprezentuje także tzw. repertuar zagraniczny, a więc może jako pokrzywdzony dochodzić ochrony praw producentów fonograficznych we wskazanych wyżej trybach. Takie działania już są prowadzone i należy przypuszczać, że będą się nasilać".
GASP węszy w firmach i na uczelniach
Bardziej wymierne efekty działań ograniczających nielegalną wymianę plików muzycznych może przynieść kampania informacyjna zorganizowana przez Koalicję Antypiracką, zawiązaną przez ZPAV, Fundację Ochrony Twórczości Audiowizualnej (FOTA) oraz Business Software Alliance (BSA). W pierwszym etapie jej trwania zakresem działania objęte zostało 627 największych firm i 84 uczelnie w Polsce: "Zdarza się bowiem często, iż właśnie w obrębie firm i uczelni ma miejsce nieautoryzowane kopiowanie muzyki, filmów i programów na firmowych lub uczelnianych serwerach – najczęściej bez wiedzy pracodawcy czy władz administracyjnych. Sprzyja temu wysoka przepustowość łączy internetowych i pojemne dyski komputerowe. W październiku, w ramach kolejnego etapu kampanii, Koalicja Antypiracka przekazała bezpłatnie program komputerowy GASP tym firmom i uczelniom, które odpowiedziały na nasz apel. Program ten służy do samodzielnej inwentaryzacji zasobów informatycznych, a także pozwala na usunięcie bezużytecznych – z punktu widzenia firmy lub uczelni – obszernych plików graficznych, dźwiękowych i filmowych. Nasza akcja spotkała się z dużym zainteresowaniem firm i uczelni (jak dotąd GASP został wysłany do 182 firm i uczelni), otrzymaliśmy listy wyrażające poparcie dla naszych działań oraz listy zawierające informacje na temat wewnętrznie wprowadzanych procedur mających na celu poszanowanie praw własności intelektualnej w sieciach komputerowych" – mówi koordynator Grupy Antypirackiej ZPAV.
Czerwone światło dla piratów
Na rodzimym rynku widać także coraz wyraźniej konsolidację działań i współpracę z międzynarodowymi organizacjami (w tym z Międzynarodową Federacją Przemysłu Muzycznego - IFPI). "ZPAV popiera wszelkie działania, zmierzające do znacznego ograniczenia bądź eliminacji przestępczości w zakresie naruszania praw własności intelektualnej. Zaznaczyć należy, że akcja RIAA miała podstawy prawne i oprócz działania prewencyjnego, połączonego z informacją o nielegalności zwielokrotniania nagrań muzycznych w jakiejkolwiek formie, w tym za pośrednictwem internetu, bez zgody autorów, artystów i producentów fonograficznych, wyrażała się w konkretnych pozwach przeciwko konkretnym osobom. Zawarte w wielu sprawach ugody potwierdzają zasadność tych działań. Grupa antypiracka ZPAV doprowadza do zamykania witryn internetowych zawierających utwory muzyczne w formacie mp3 umieszczane bez odpowiedniej autoryzacji osób uprawnionych. W tym celu prowadzone jest przez pracowników ZPAV monitorowanie Internetu i wyszukiwanie konkretnych witryn internetowych i serwerów FTP".
Użytkownicy P2P nielegalnie udostępniający pliki muzyczne, mogą spodziewać się sygnału zarówno ze strony samego ZPAV-u, jak też i dostawcy internetu: "Listy informujące o zaistniałym naruszeniu prawa, zawierające żądanie usunięcia nieautoryzowanych plików wysyłane są zarówno do właściciela witryny jak i do administratora sieci lub dostawcy usług internetowych (providera). W większości przypadków przynoszą one oczekiwany efekt. W wyniku interwencji ZPAV co miesiąc z sieci usuwanych jest od kilku do kilkunastu takich serwisów. W naszej pracy współpracujemy na bieżąco z Międzynarodową Federacją Przemysłu Muzycznego (IFPI)" - twierdzi Jan Bałdyga.
Polityki straszenia pozwami stosowanej przez RIAA nie popiera natomiast Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, nie wierząc w powodzenie całego przedsięwzięcia: "Polityka RIAA jest naszym zdaniem jednostronna i nie przynosi właściwych efektów. Brak w niej oferty wychodzącej naprzeciw potrzebom użytkowników. Jeżeli chodzi o efekty pozwów, to udało się 'spacyfikować' Napstera, ale już KazaA i podobne środowiska chyba są poza zasięgiem RIAA. Wchodzi tu w grę również instytucja dozwolonego użytku i swobody konstytucyjne obywateli" – mówi Anna Zakrzewska-Biczyk, Specjalista ds. Licencjonowania Internetu w Wydziale Licencji i Inkasa ZAiKSu. Nie należałoby się chyba spodziewać w najbliższym czasie drastycznych akcji ze strony ZAiKSu (porównywalnych z działaniami RIAA czy ZPAV) wymierzonych w użytkowników sieci P2P: "Jeżeli chodzi o pozwy, to rzadko uciekamy się do tej formy dochodzenia naszych praw. Mimo, że mamy takie uprawnienia na razie nie korzystamy z pomocy prokuratury i policji" – twierdzi Anna Zakrzewska-Biczyk.
Czarny scenariusz
Niezależnie od głosów sprzeciwu i protestów wobec polityki zastraszania pozwami, RIAA ma silne podstawy prawne do wykonywania tego typu działań, tym bardziej, iż jest to naturalna metoda ochrony praw autorskich na całym świecie, podkreśla mecenas Jerzy Skrzypkowski z kancelarii prawnej Skrzypkowski & Tynel: "RIAA reprezentuje interesy ponad 1000 amerykańskich producentów nagrań i chroniąc ich interesy wybiera takie metody jakie uważa za stosowne. Polityka ostrzegania a następnie wnoszenia pozwów przeciwko naruszycielom praw autorskich, którzy nie stosują się do ostrzeżenia, jest normalną metodą ochrony naruszonych praw na całym świecie, nie tylko w USA. Czy nam się to podoba czy też nie, RIAA ma prawo dochodzić na drodze sądowej ochrony naruszonych praw autorskich członków tej organizacji, w Polsce czy gdzie indziej. Niewątpliwie udostępnianie przez Internet utworów muzycznych, do których majątkowe prawa autorskie przysługują ich producentom, jest naruszeniem prawa autorskiego, również w Polsce, bez względu na to w jaki sposób i w jakim formacie utwory są udostępniane oraz przez kogo. Nie można zatem, w moim przekonaniu, odmawiać RIAA legitymacji etycznej do wnoszenia pozwów przeciwko naruszycielom – skoro takie jest zadanie tej organizacji, zwłaszcza, że istnieją ku temu podstawy prawne".
Działania RIAA przynoszą wymierne skutki - z ostatniego raportu opublikowanego przez organizację Pew Internet & American Life Project wynika, iż blisko o połowę spadła w USA liczba użytkowników sieci P2P. Według autorów raportu, większość użytkowników, którzy zrezygnowali z korzystania z programów P2P po prostu przestraszyła się działań RIAA. Wyniki ankiety przeprowadzonej na łamach magazynu PC World Online, dobitnie pokazują, iż polscy użytkownicy Internetu raczej nie boją się RIAA - blisko 50 % osób biorących udział w ankiecie nie zamierza zrezygnować z korzystania z sieci P2P, mimo nasilenia się w ostatnim czasie działań organizacji antypirackich. Jedynie ok. 6% ankietowanych już zrezygnowało z aplikacji do bezpośredniej wymiany plików, nieco ponad 2% zadeklarowało chęć takiej rezygnacji ale aż 19% ankietowanych czeka na dalszy rozwój sytuacji.
Działaniom najbardziej zagorzałych zwolenników nielegalnego rozpowszechniania muzyki i filmów w Sieci sprzyja silne przeświadczenie o tym że pozostają anonimowi, jednak jak mówi mecenas Jan Skrzypkowski: "Środki techniczne służące 'śledzeniu' użytkowników Internetu, które rozwijają się wraz z jego rozwojem, powodują że nikt nie może mieć już przekonania, że pozostanie w sieci całkowicie anonimowy. Udostępnianie znacznych ilości plików mp3 w systemie P2P przez danego użytkownika Internetu i ożywiony ruch, w postaci znacznej ilości osób, które pobierają pliki z zasobów danej osoby, jest łatwy do zaobserwowania. Dostawca usług internetowych (ISP), dzięki któremu dana osoba udostępnia pliki mp3 może zostać zobowiązany przez właściwe organy wymiaru sprawiedliwości (sąd, prokuratura) do ujawnienia 'aktywności' danego użytkownika w sieci – zwłaszcza jeżeli jest uzasadnione podejrzenie co do nielegalności jego działania. Tym samym można dotrzeć do źródła nieuprawnionego upowszechniania chronionych prawem utworów. Dowody w postaci zapisów, które znajdują się na serwerach ISP jak również ewentualne zabezpieczenie dysków 'naruszyciela', wystarczą zapewne do wszczęcia postępowania przeciwko naruszycielowi. W świetle przepisów polskiego prawa autorskiego właściciel praw autorskich może zarówno doprowadzić do wszczęcia postępowania karnego przeciwko sprawcy naruszenia jak i dochodzić roszczeń odszkodowawczych".