Praetorians

Hiszpańskie studio Pyro, znane z cyklu Commandos, podjęło się stworzenia gry RTS. Sprawdziliśmy, czy stanęło na wysokości zadania.


Hiszpańskie studio Pyro, znane z cyklu Commandos, podjęło się stworzenia gry RTS. Sprawdziliśmy, czy stanęło na wysokości zadania.

Czasy antyczne, a zwłaszcza okres chwały Rzymu, to temat wdzięczny i często wykorzystywany przez autorów gier. Tym razem przeniesiesz się do okresu, gdy upadał rzymski sen o Republice - w wiek wielkich przywódców, dyktatorów i polityków, takich jak Lucjusz Korneliusz Sulla, Gajusz Juliusz Cezar, Pompejusz Wielki, Marek Tulliusz Cyceron czy Marek Krassus. W tych barwnych czasach zostaniesz dowódcą sił rzymskich, by prowadzić Legiony na zwycięskie bitwy w różnych zakątkach świata. Dodatkowo w trybie multiplayer i opcji Potyczka będziesz mógł dowodzić jedną z trzech frakcji: Rzymianami, Barbarzyńcami lub Egipcjanami.

Wstąp do Legionów, mówili. Zobaczysz świat, mówili...

Praetorians

Szturm na bramę grodu. Legioniści przestępują z nogi na nogę, łucznicy eliminują konkurencję, taran uprzejmie puka do drzwi warowni. Tak rzymskie gladiusy roznoszą światło po całej Europie.

Praetorians to RTS nietypowy pod wieloma względami. Autorzy zrezygnowali ze standardowego schematu rozwoju "bazy" polegającego na dobudowywaniu kolejnych instalacji, pozwalających na szkolenie zaawansowanych jednostek i wynajdywanie ulepszeń. Rozwój twojej armii jest oparty na werbunku w osadach rozrzuconych po mapie. Jedynym "surowcem", którego potrzebujesz, są ludzie. Ich liczba zwiększa się powoli. Aby uczynić z osady punkt rekrutacyjny, musisz spełnić dwa warunki: po pierwsze, twoi żołnierze powinni przy niej wybudować garnizon, po drugie, należy na miejscu zakwaterować dowódcę, który rozpocznie werbunek. Piesze oddziały podstawowe i jednostki specjalne (pojedyncze postacie) dostępne są od razu. Aby zaciągnąć do armii konnicę i oddziały specjalne, powinieneś odnieść kilka spektakularnych zwycięstw.

Za wygrane potyczki otrzymujesz bowiem punkty honoru, którymi "dopłacasz" do kosztów rekrutacji takich oddziałów. Sprawa jest jasna: prawdziwi wygrzewcy i zawodowcy nie służą pod rozkazami fajtłapowatych wodzów.

Praetorians

Krassus przybywa na Bliski Wschód. Plansze w kampanii są zróżnicowane, pełne ciekawych budowli, a mapy przypominają strefy klimatyczne, w których toczy się rozgrywka.

Oddziały podstawowe są bardzo podobne w każdej frakcji: lekka piechota, ciężka piechota, łucznicy, włócznicy, konnica i konni łucznicy. Podobnie jest z jednostkami specjalnymi: każda strona konfliktu dysponuje dowódcami, uzdrowicielami i zwiadowcami. Nazywają się rozmaicie (na przykład dowódcy to rzymscy Centurioni, egipscy Oficerowie i barbarzyńscy Wodzowie), lecz w gruncie rzeczy ich możliwości są takie same. Ten brak zróżnicowania działa korzystnie na zbalansowanie sił, lecz odbiera sporo zabawy. Dopiero bowiem oddziały specjalne są unikatowe dla każdej frakcji, lecz nie jest ich wiele, raptem po trzy sztuki. Rzym dysponuje Pretorianami, Gladiatorami i Balearyjskimi Procarzami. Egipskie oddziały specjalne to Rydwany Wojenne, Konnica Partyjska i Nubijscy Łucznicy. Barbarzyńcy korzystają z Berserkerów, Łowców i Konnicy Germańskiej.

Cały czas mowa o oddziałach, ponieważ rekrutujesz od razu określoną, właściwą dla danego typu wojsk, liczbę żołnierzy. Oddział taki działa jako jednostka, trzyma szyk, lecz poszczególni wojacy w czasie potyczki mogą wdawać się w walkę z różnymi przeciwnikami. Straty w oddziałach uzupełnia się poprzez łączenie ze sobą dwóch osłabionych grup. Dzięki temu bitwy przypominają nieco te z serii Total War. Pod tym względem Praetorians odbiega od standardu RTS.

Ciekawie rozwiązano kwestię wszelkich machin wojennych. Do dyspozycji masz katapulty, balisty, tarany, drabiny oblężnicze i wieże. Ich konstrukcją zajmują się oddziały lekkiej piechoty, z których stanu liczebnego za każdym razem ubywa kilku chłopa do obsługi gotowego sprzętu. Lekka piechota buduje też wieże obronne. Te jednak, inaczej niż w większości gier RTS, nie są samodzielnymi jednostkami bojowymi. Dopiero wprowadzenie do wieży oddziału piechoty pozwala wykorzystać taką konstrukcję w celach militarnych. Oczywiście świetnie sprawdzają się w tej roli łucznicy, gdyż piechotnicy pozbawieni broni strzeleckiej mogą jedynie ciskać głazami i belkami w oblegające wieżę oddziały wroga.

Nie tacy głupi ci Rzymianie...

Praetorians

Tego typu plansze kojarzą się raczej z produktami z serii Commandos niż z grą RTS. Nie bez przyczyny - Praetorians stworzono w Pyro Studios.

SI w Praetorians jest dobre. Przeciwnik doskonale wykorzystuje specyfikę poszczególnych jednostek. Nieraz doprowadzają cię do szału sprawne manewry konnicy, wymijającej szeregi ciężkiej piechoty, po to, by zrobić twoim łucznikom z tyłka zmierzch Cesarstwa Rzymskiego.

Twoje jednostki też nie będą się zachowywać jak oddziały lemingów. Wszystko jest oczywiście uzależnione od tego, jakie opcje działania wybierzesz. Na przykład twoja piechota nastawiona na obronę ruszy na ostrzeliwujący ją oddział łuczników, wytłumaczy im, co myśli o strzałach w swoich zadkach, po czym wróci na pozycję wyjściową. Uzdrowiciel będzie podążał krok w krok za rannymi żołnierzami, nie wystawiając się jednakże na niepotrzebne ryzyko.

Praetorians

Wieże oblężnicze dotarły do celu. Rzymscy żołnierze wbiegli z podestów na mury, następni czekają na swą kolej przy drabinach, kryjąc się pod tarczami.

Pewne opcje SI wybiera za ciebie domyślnie - na przykład używa specjalnych zdolności jednostek w dogodnych momentach. Łucznicy atakujący budynki lub machiny wojenne automatycznie wystrzeliwują płonące strzały. Te udogodnienia, choć drobne, znacznie poprawiają komfort gry i pozwalają skoncentrować się na zadaniach ważniejszych i bardziej przystojących dowódcy niż na przykład nurzanie grotów w smole.

Niezwykle przydatna jest też opcja przemieszczania zgrupowań jednostek w taki sposób, by w punkcie docelowym ustawiały się w konkretnej formacji. Zmniejsza to chaos na polu bitwy, czyli jedną z największych plag w grach RTS.

Oblężenia twierdz zdarzają się rzadko, jedynie w misjach należących do kampanii, lecz dostarczają wiele zabawy i są malownicze. Oglądasz taran uderzający w bramę, osłaniany baterią katapult, legionistów ukrytych pod tarczami, oczekujących na chwilę, gdy trzasną wrota, obozowe ciury biegnące ku murom z drabinami na plecach... Widzisz, jak wieża oblężnicza, ostrzeliwana płonącymi strzałami, gaszona przez piechotę, opuszcza pomost, aby wypluć rój strzał i wypuścić rwących się do walki weteranów... Wszystko? Czy może coś pominąłem?