Quo vadis, smartfonie?
-
- 18.07.2022, godz. 10:44
W przyrodzie ewolucja jest procesem, który rozciąga się na tysiące i miliony lat. W przypadku technologii przebiega ona znacznie szybciej. Czy jednak można dojść do jej końca - szczytu, z którego nie można już nigdzie indziej się dostać?
Smartfony - ciężko wyobrazić sobie współczesny świat bez ich udziału. A jeszcze dwie dekady temu były czymś całkiem innym niż to, do czego jesteśmy obecnie przyzywczajeni. Cofnijmy się w czasie do roku 2002. Dokładnie 1 października pisaliśmy na łamach PC Worlda:
Jeszcze niedawno o wiadomościach multimedialnych mogłeś jedynie poczytać, teraz możesz je wysłać. Era oraz Plus uruchomiły usługę MMS dla swoich abonentów, Idea zrobi to w ciągu najbliższych tygodni
Dzisiaj brzmi to śmiesznie, jednak wówczas była to mała rewolucja. Co więcej - takich "małych rewolucji" wydarzyło się znacznie więcej, jednak każda bardzo szybko stawała się czymś normalnym i z faktu, że można wysłać z telefonu na telefon zdjęcie czy grafikę nikt wielkiego "halo" nie robił.
Zobacz również:
- Najlepszy antywirus 2023 - top 10 antywirusów
- Koniec z kupowaniem nowych telefonów. W tym roku stawiam na odnowionego smartfona
Jednak niewiele osób pamięta, że wówczas mieliśmy na rynku przede wszystkim poczciwe Nokie - w tym uznawany za kultowy model 3510 - a także propozycje innych marek, które zostały w większości zapomniane. Blisko dwie dekady temu pokazaliśmy na tych łamach poniższe zdjęcie, podpisane:
Edytor MMS-ów w telefonie Sony Ericsson T68i możliwościami przypomina prosty program do tworzenia prezentacji.

Fot. PC World
W tym samym tekście (który zwał się entuzjastycznie "MMS - to już działa!) mogliśmy przeczytać:
Model ten może odbierać wiadomości, ale ich nie wysyła. Pośrednio tłumaczy to brak akcesoriów (np. kamery cyfrowej) podłączanych do telefonu, jednak bardzo by się przydał nawet prosty edytor MMS-ów, wykorzystujący rysunki pobrane z Sieci. Nokia 3510 przeznaczona będzie dla oszczędnych. Aby zredukować koszty, zastosowano dość prosty jak na obecne możliwości czarno-biały wyświetlacz, więc MMS-y mogą się okazać nieczytelne. Jak wynika jednak z informacji producenta, multimedialne wiadomości w modelu 3510 służyć będą przede wszystkim do ściągania dzwonków czy wygaszaczy ekranów. Dopiero bardziej zaawansowane telefony Nokii pozwolą wykorzystać pełną funkcjonalność MMS-ów
Ba, parę miesięcy wcześniej w Europie zadebiutowała Nokia 7650 - pierwszy telefon w Europie pozwalający na... robienie zdjęć!

Fot. Xiaomi
Co mamy dwie dekady później? Nasze telefony to przenośne komputery, będące non-stop podpięte do internetu z ekranami mającymi 5 i 6", a każdy wyświetlacz oferuje miliony kolorów. No i sterowanie dotykowe - zniknęły klawisze fizyczne, co między innymi przyczyniło się do możliwości powiększenia ekranów. Przełomem był pierwszy iPhone z 2007 roku. Od momentu jego prezentacji nie mówimy już o "telefonach komórkowych" czy "przenośnych", ale o "smartfonach". Znalazł mnóstwo naśladowców, pojawiły się też rewolucyjne zmiany w samym oprogramowaniu - mam tu na myśli systemy mobilne. Android oraz iOS szybko zdobyły sobie serca użytkowników, a deweloperzy uważnie wsłuchiwali w ich życzenia i tak doszliśmy do dnia dzisiejszego. Czyli?
Masz pod ręką smartfona, a może czytasz na nim ten tekst? W każdym przypadku możesz użyć tego urządzenia do setek innych zastosowań - wysyłania wiadomości tekstowych, multimedialnych, łączenia się w celu rozmów głosowych i wideo z osobami będącymi nawet na drugim końcu świata, w dowolnej chwili sprawdzisz pocztę e-mail, obejrzysz film, wejdziesz na dowolną stronę internetową, pograsz w gry, nic też nie stoi na przeszkodzie, aby używać aplikacji (liczba ich kategorii to kilkadziesiąt, więc na pewno znajdziesz taką, która jest Ci potrzebna). Możesz także korzystać z sieciowych serwisów i dysków, synchronizując pliki pomiędzy telefonem a komputerem, laptopem czy innym smartfonem. No i świetnie, ale powstaje jedno, zasadnicze pytanie - czy można zrobić coś jeszcze, czy to już koniec?

Fot. PC World
Śledzę uważnie rynek mobilny od lat i przyznam szczerze - nie zauważam, aby pojawiło się na nim coś naprawdę nowego (z jednym wyjątkiem, o którym za chwilę). Producenci umieszczają w swoich telefonach coraz lepsze podzespoły, co jest bardzo pożyteczne, jednak czy naprawdę potrzebujemy jeszcze mocniejszych? Wydajność procesorów sprawdza się za pomocą specjalistycznych benchmarków. Wyniki są potężne, jednak powiedzmy sobie szczerze - dla użytkownika nie zrobi w praktyce żadnej różnicy to, czy procesor osiąga 13 050 czy 13 070 punktów. Strony internetowe będą otwierać się na obu tak samo szybko, podobnie rzecz się ma z aplikacjami - różnice wynoszą setne części sekundy i są w praktyce nieodczuwalne. To samo z grafiką - ludzkie oko powyżej pewnej rozdzielczości nie widzi różnicy. Jedne badania mówią, że granicą jest 4K, inne - że limit wynosi do 8K.
Po co zatem robić lepsze wyświetlacze i procesory, skoro i tak nie dostrzegamy żadnych zmian na lepsze? Sztuka dla sztuki? Bo możemy?
Ale poza samym hardware mamy także software, który również zdaje się osiągnął granicę. Zastanów się i powiedz, kiedy tak ostatnio Android albo iOS zaskoczyły Cię czymś naprawdę nowym, czymś, czego jeszcze wcześniej nie było? Z pewnością od tego czasu minęło sporo lat, prawda? To, co oferują nam oba te systemy mobilne, to nic innego, jak rozwijanie i ulepszanie wprowadzonych jakiś czas temu rzeczy. Nie chcę tu wychodzić przy tym na jakiegoś negatora postępu, który będzie twierdzić, że "64 kb w komputerze domowym to aż za nadto" (wypowiedź przypisywana Billowi Gatesowi, który jednak zaprzecza, że to jego słowa). Po prostu wydaje mi się, że został już osiągnięty pewien poziom, po którym nie ma już nic nowatorskiego. Niczym w grze komputerowej, gdzie postać może dojść do 99 poziomu rozwoju i potem tylko gromadzi punkty doświadczenia, nie mając z nich pożytku. Smartfony są na tym 99-tym poziomie (albo nieopodal niego), zaś nowe podzespoły itp. to właśnie te "pedeki".

Fot. Paweł Goryniak / PCWorld
Wspomniałem wcześniej o pewnym wyjątku. Czas go ujawnić - jeśli coś może naprawdę zmienić rynek smartfonów, to składane modele. Choć mamy już pierwsze takie urządzenia, są one jednak dalekie od doskonałości. Jednak mogą mieć sens - na przykład na klasycznym ekranie 6" przeglądasz internet i wiadomości, ale jeśli chcesz np. skorzystać z mapy czy obejrzeć film - rozłożenie wyświetlacza tak, że będzie mieć dwukrotnie większą powierzchnię, znacznie podniesie komfort użytkowania. I tutaj właśnie potrzebne są nowe podzespoły - mocne procesory, które będą w stanie zaspokoić wymagania na znacznie zwiększoną moc obliczeniową i zapewnić płynne przejście z jednej formy do drugiej - a także oprogramowanie, które będzie w mgnieniu oka przeskalować aplikacje z jednej formy do drugiej.
Podsumowując: smartfony w obecnej formie doszły już do szczytu swoich możliwości. Nie ma się co spodziewać, że pojawi coś nowego w tym aspekcie. Jak to jednak w ewolucji bywa - formy się zmieniają, dlatego sądzę, że smartfony awansują w urządzenia, które doczekają się swojej nowej nazwy. Tak, jak wraz z iPhonem pojawiły się "smartfony", tak ze składanymi urządzeniami pojawi się nowa kategoria. Jak się będzie zwać? Tu można tylko zgadywać.