Rok po MyDoomie: robak, który zmienił oblicze Internetu
-
- Sebastian Górski,
- 27.01.2005, godz. 15:19
Dokładnie rok temu pojawiła się w Internecie pierwsza wersja robaka internetowego MyDoom. Szybko rozprzestrzeniający się 'insekt' stał się w krótkim czasie zmorą administratorów sieci oraz zwykłych internautów, których komputery zamienione w maszyny 'zombie' stały się niebezpiecznym narzędziem w rękach cybernetycznych przestępców. Eksperci z całego świata zgodni są co do jednej kwestii: gigantyczna epidemia MyDooma zakończyła na dobre erę amatorskiego pisania wirusów i otworzyła przysłowiową 'puszkę Pandory'.

Pierwsze kopie 'insekta' zostały wykryte 27 stycznia również w Polsce: "Pierwsze kopie MyDooma zauważyliśmy dziś rano. Od tego momentu nasz system zarejestrował już kilkaset zainfekowanych e-maili, dostaliśmy również kilkanaście zgłoszeń od użytkowników" - informował wtedy jeden z pracowników Działu Wsparcia Technicznego firmy MKS. Jak twierdzi Graham Cluley, senior technology consultant w firmie antywirusowej Sophos: "Był to jeden z najgorszych wirusów w historii - w mojej opinii przebił w tym względzie nawet Blastera i Sobiga, które panoszyły się po Internecie kilka miesięcy wcześniej".
Zobacz również:
Początek ery zombie
Zachęcamy czytelników do przejrzenia zawartości wątku tematycznego "Mydoom - król robaków", w którym zgromadziliśmy wszelkie informacje o nowych wersjach, metodach wykrywania oraz dostępnych szczepionkach.
Pierwszą ofiarą takiego ataku stał się wkrótce (na początku lutego 2004) serwer internetowy SCO Group (firma wzbudziła swego czasu kontrowersje w środowisku Open Source, żądając opłat licencyjnych za korzystanie z systemu Linux). Według specjalistów z firmy McAfee, w ataku na stronę internetową www.sco.com, który rozpoczął się 1 lutego uczestniczyło od 25 do nawet 50 tysięcy komputerów. Przedstawiciele SCO nie pozostali wtedy dłużni, oferując nagrodę w wysokości 250 tysięcy USD za pomoc w ujęciu sprawców MyDooma. W niedługim czasie, również koncern Microsoft zapowiedział następne 250 tysięcy USD nagrody za 'głowę' autora kolejnej wersji robaka. MyDoom.B został zaprogramowany do przeprowadzenia ataku typu DoS na serwery internetowe giganta z Redmond.
Sieć tysięcy zainfekowanych MyDoomem komputerów stała się niebezpiecznych narzędziem w rękach cybernetycznych przestępców. Mogli oni ją wykorzystać do przeprowadzania kolejnych ataków, rozsyłania nowych wersji wirusów, a także dystrybucji spamu. "MyDoom, zapoczątkował komercyjne podejście do tematyki pisania wirusów" - twierdzi Alex Shipp, senior antivirus technologist w firmie MessageLabs. Sukces tego posunięcia zwrócił uwagę sieciowych kryminalistów na możliwość zarobkowania poprzez udostępnianie sieci ubezwłasnowolnionych komputerów do różnych nie do końca zgodnych z prawem celów.

Bezpieczeństwo IDG.pl
Aplikacje, które ułatwią wam odpowiednie zabezpieczenie komputera w Sieci (w tym m.in. programy antywirusowe, antyspyware'owe oraz firewalle) znajdziecie w naszym serwisie Pliki.
MyDoom: autor nieznany
Pomimo wysokich nagród wyznaczonych przez SCO Group oraz Microsoft (po 250 tysięcy USD) za pomoc w schwytaniu autora lub autorów robaka MyDoom, do tej pory nie udało się nikogo zidentyfikować ani zatrzymać w tej sprawie. Wszyscy pamiętają zapewne ubiegłoroczne schwytanie Svena Jaschena, autora rodziny groźnych wirusów Netsky oraz Sasser. Tymczasem w sprawie MyDooma zapadła cisza i nie zapowiada się na jakiekolwiek zmiany.
"Osoba, która napisała MyDooma nie jest amatorem" - uważa Graham Cluley. "Nie należy liczyć na to, że umieści ona istotne informacje o sobie w kodzie robaka lub pozwoli na łatwe i szybkie ujawnienie swojej tożsamości, jak czynili to niektórzy wcześniej".
Dużo ognia, mało dymu
Pomimo dość spektakularnej i szybkiej kariery, MyDoom nie zagościł na wysokich pozycjach ubiegłorocznych zestawień przygotowywanych przez firmy antywirusowe. Co ciekawe, w wirusowym podsumowaniu 2004 roku opublikowanym przez firmę Sophos, pierwsza odmiana MyDooma (MyDoom.A) znalazła się dopiero na 7 miejscu pod względem liczby zanotowanych infekcji (2,4% ogólnej liczby przypadków). Na prowadzeniu znalazł się Netsky-P (jedna z blisko 30 odmian robaka, która pojawiła się w Sieci w marcu) reprezentując 22,6% wszystkich infekcji wirusowych zgłoszonych do Sophosa w 2004 roku. Według ostatnich danych firmy Panda Software, MyDoom zajął dopiero 15 miejsce, pod względem ilości infekcji na świecie (2,53%), w Polsce zaś znalazł się poza pierwszą dwudziestką.
Czas najwyższej aktywności MyDooma minął już dawno. Pozostał on jednak na stałe w pamięci i świadomości wielu internautów, jako swoisty znak nowej ery. Do tej pory zarejestrowano ponad 30 odmian tego 'insekta'. W ostatnim czasie zanotowano kolejne wersje. Nie zdążył się on za bardzo zadomowić w Sieci, jednak, zdaniem specjalistów, pojawienie się nowej mutacji MyDooma nie wróży nic dobrego. Czy zatem będziemy świadkami powrotu króla robaków?