Samochód elektryczny zimą - wady i zalety sezonowej elektromobilmości
-
- 07.01.2020, godz. 08:00
Obniżona sprawność akumulatorów przy ujemnych temperaturach, to jeden z popularniejszych argumentów wytaczanych przeciwko użytkowaniu auta elektrycznego w Polsce. Nikt jednak nie wspomina o plusach, a jest ich całkiem sporo.
Większość z nas zdążyła już zapomnieć o temperaturach rzędu -20°C. Dotykają nas raczej kilkustopniowe mrozy, a za śnieg zaskoczyłby już nie tylko drogowców. Pomimo tego nocne przymrozki odnotowali kierowcy. Co kilka dni trzeba oskrobać szyby, jezdnie są trochę bardziej śliskie, a starsze motory diesela oczekują zauważalnie dłuższego nagrzewania świec. Zima zniechęca również część redakcji motoryzacyjnych do sięgania po auta elektrycznie. Dzięki temu my mogliśmy przeprowadzić solidne testy.

Dzięki uprzejmości Nissana, w ręce PCWorld został oddany model e-NV200. Był to jednocześnie pierwszy w Polsce test wariantu z zestawem 5 siedzeń. Przedświąteczny okres sprawił, że na auto czekał dość intensywny zestaw działań. Czekały nas zakupy, sprawunki, wyjazdy do rodzin, a nawet mała trasa na linii Warszawa - Łódź.
Zobacz również:
- Recenzja: Samochód elektryczny na benzynę, czyli trochę inna hybryda
- Pierwszy samochód elektryczny: 6 rzeczy, które musisz wiedzieć
- Prześwietliliśmy temat samochodów elektrycznych - zobacz co warto wiedzieć!
Zimowe wyzwania kierowcy auta elektrycznego
Ogrzewanie auta elektrycznego potrafi zmniejszyć jego zasięg nawet o ponad 10%. Przynajmniej tak podpowiada komputer pokładowy testowanego przez nas e-NV200, który po włączeniu wentylacji zbijał zasięg z około 220 km do 190 km przy całkowicie naładowanym akumulatorze. Opiekun floty podrzucił nam jeden przydatny lifehack. Wystarczy szybko nagrzać samochód do pożądanej temperatury, wyłączyć wentylację, włączając jednocześnie podgrzewanie kierownicy i fotela. Taka kombinacja pozwala utrzymać pełen komfort przez około 30 min jazdy. Przy dłuższych trasach wystarczy co jakiś czas podnosić temperaturę. Warto tutaj podkreślić, że podgrzewanie fotela i kierownicy nie ma znaczącego wpływu na zasięg auta. Pewnie zastanawiacie się ilu użytkowników dopłaca za takie udogodnienia w aucie dostawczym - odpowiedź brzmi: żaden. Wszystko dlatego, że podgrzewane fotele i kierownica są dostępne w standardzie już od najtańszego wariantu (~157 000 zł brutto w dniu publikacji).

Kwestia ogrzewania to jedyny czynnik, który wpłynął na zasięg auta zimą. Zapewne latem, włączenie klimatyzacji skutkowałoby podobnym spadkiem zasięgu.
Zdecydowanie większym problemem związanym z zimą wydała nam się kwestia ładowania. Testowany przez nas model można naładować na 3 sposoby. Pierwszy to klasyczna ładowarka 230 V, która potrzebuje nawet 21,5h na zapełnienie akumulatora. Oczywiście ładując od zera, co jest scenariuszem rzadko spotykanym. Podczas naszych testów potrzebowaliśmy na ładowanie 12-16h.

Drugą metodą jest skorzystanie z zasilania trójfazowego - którym w teorii dysponowaliśmy. Niestety standardowe gniazdo nie jest kompatybilne z wtyczkami Nissana. Wydaje się, że w tym wypadku trzeba skorzystać z dedykowanej, i dodatkowo płatnej ładowarki Wallbox - pozwala ona na naładowanie e-NV200 w około 7,5h. Jest to wynik, który większość z nas wyobraża sobie jako przystępny - ot zwykłe ładowanie przez noc.

Obydwa warianty ładowania domowego mają jedną wadę - trzeba posiadać garaż albo gniazdko pod domem. Nasz garaż był chwilowo niedostępny, a zewnętrzne gniazdko było trójfazowe. Rozwiązaniem okazało się wypuszczenie przewodu przez niedomknięte okno garażu - a tym samym chłodzenie pomieszczenia, przez wspomniane 12-16h.

Pozostaje jednak, jeszcze trzecia, bardzo wygodna metoda. Mianowicie szybkie punkty ładowania, w których Nissan ładuje się maksymalnie godzinę. Zazwyczaj są one rozlokowane w pobliżu centrów handlowych, więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby naładować auto robiąc zakupy. Wraz z autem otrzymaliśmy kartę GreenWay. Jest to system stacji ładowania, z którego po rejestracji można korzystać bez dodatkowych opłat (dla większych flot można wykupić abonament). W najbliższej okolicy (promień ~5km) znaleźliśmy dwie takie stacje. Pierwszą którą odwiedziliśmy była zlokalizowana na parkingu przy hipermarkecie Auchan. Jako, że był to okres poprzedzający święta, obłożenie na parkingu było ogromne. Niestety - na miejscach parkingowych przeznaczonych do ładowania aut elektrycznych odnaleźliśmy Fiata Seicento i BMW X5. Wrażenia po odwiedzeniu drugiej lokacji, czyli galerii handlowej z płatnym parkingiem, były nieco lepsze. Wprawdzie obydwa miejsca do ładowania również były zajęte, ale tym razem przez podłączone auta elektryczne.

Szybkie rozeznanie po punktach ładowania sprawiło, że wizja wypadu do Łodzi stała się niezwykle ryzykowne. Pierwotny plan zakładał godzinne ładowanie auta w szybkiej ładowarce, przed wyruszeniem w drogę powrotną. Popularny argument, że auto elektryczne nadaje się w trasy ponieważ wszędzie są teraz szybkie ładowarki, w kontekście naszych doświadczeń okazał się mało trafiony.
Podsumowując utrudnienia związane z podróżowaniem autem elektrycznym w okresie zimowym to:
1. Zasięg mniejszy o około 10% przez wzgląd na pracę ogrzewania (można zamienić na dyskomfort marznięcia w aucie)
2. Konieczność opracowania infrastruktury ładowania - jej brak jest bardziej dotkliwy niż w okresie letnim
Nie taka zima straszna
Wracamy więc na chwilę do pierwszej tezy, że podróżowanie autem elektrycznym zimą ma też swoje plusy. Co ciekawe, również w tym wypadku można zacząć od ogrzewania. W aucie elektrycznym nie czekamy na ciepłe powietrze z rozgrzewającego się silnika. Otrzymujemy je z nagrzewnicy, która jest w stanie dostarczyć nam ciepłe powietrze w kilka sekund po włączeniu samochodu. To nie tylko komfort dla podróżujących, ale również szybsze odmrażanie szyb.

Kolejną kwestią jest trwałość napędu i jego rozruch. Biorąc na warsztat auto z silnikiem Diesela. Na mrozie gęstnieje olej, spada sprawność akumulatora, a elementy napędowe są po prostu zastałe. Nagrzewanie świec trwa dużej, przeciążenia przy rozruchu są większe, a żywotność konstrukcji spada. W przypadku starszych modeli z niedoczyszczonymi przepustnicami, słabymi rozrusznikami i zmęczonymi akumulatorami czasami kończy się koniecznością sięgnięcia po kable rozruchowe. Całe szczęście doświadczenie pokazuje, że w takich sytuacjach można łatwo liczyć na pomoc innych kierowców - jednak w przypadku auta elektrycznego taki problem nas nie spotka.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Samochód elektryczny jest najbardziej przewidywanym pojazdem jaki można sobie wyobrazić. Najbliżej mu do auta spalinowego ze skrzynią automatyczną. Kierowca może bez żadnych przerw trzymać obydwie ręce na kierownicy. Jednocześnie względem automatu nie doświadczymy tutaj również zmian obrotów, czy nawet chwilowego odłączania napędu. Przyspieszenie jest liniowe - od zera do prędkości maksymalnej zbliżamy się niezwykle szybko, ale jednostajnie. Wszystkie te czynniki wpływają potencjalnie na trakcje przy poruszaniu się na śliskiej nawierzchni. Pomocny okazuje się również system odzysku energii. Kiedy w aucie automatycznym puszczamy gaz, nie następuje hamowanie silnikiem. W przypadku e-NV200 do naszej dyspozycji były dwa tryby jazdy - jeden z nich załączał intensywne odzyskiwanie energii, które rozpoczynało się natychmiast po zdjęciu nogi z pedału gazu. Samochód szybko i stabilnie wytracał prędkość - pozwalając na bezpieczne zwalnianie podczas jazdy z góry i zapewniając dodatkowe sekundy w sytuacji ostrego hamowania. Łatwo sobie wyobrazić, że auto elektryczne to dobry wybór dla młodego kierowcy, którego czeka pierwsza zima za kółkiem.

O samym e-NV2000
Na koniec warto wspomnieć w kilku słowach o samym e-NV200. Auto od Nissana okazało się bardzo praktyczną konstrukcją. Fani marki będą zaskoczeni wnętrzem - e-NV200 zawiera stosunkowo niedużą listę elementów zapożyczonych z innych modeli. Uwagę zwracają wyłącznie przełączniki podgrzewania foteli i kierownicy - takie same znajdziemy w praktycznie całej gamie aut Nissana.

Wykończenie auta jest typowe dla aut dostawczych. Mamy tutaj wysokie fotele, kierownice zainstalowaną pod kątem i niezbyt przyjemne ale wytrzymałe materiały. Trochę szkoda, że producent nie zdecydował się na zastosowanie lepiej wyprofilowanych siedzisk. Podczas prowadzenia przy większych prędkościach, fotele nie zapewniają optymalnego trzymania na bokach. Oczywiści sytuacji do szybkiego wchodzenia w zakręty nie będzie wiele. Auto rozpędza się do 123 km/h. Biorąc pod uwagę charakterystykę dostawczaka do podróży miejskich i podmiejskich, mocy i tak nie powinno zabraknąć.

Szczególnie w przedświątecznym ścisku łatwo docenić przesuwne drzwi boczne oraz płytę bagażnika zaczynającą się znacznie poniżej kolan. W wariancie 5 osobowym do dyspozycji użytkownika oddano aż 1,9 m³ przestrzeni ładunkowej.

Podczas ładowania auto prezentuje stopień zapełnienia akumulatora, lampkami ulokowanymi za przednią szybą. Takie rozwiązanie sprawia, że samochód wydaje się być wielkim powerbankiem. Oczywiście stanu naładowania nie musimy oceniać na miejscu - do dyspozycji użytkownika oddano aplikację NISSANCONNECT EV, pozwalającą na szybkie sprawdzenie akumulatorów, za pośrednictwem smartfona. Akumulatory auta są objęte gwarancją na 8 lat lub 160 000 km.