SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją

Do naszej redakcji trafiła kopia gry SpellForce: Conquest of Eo. Jak wypada gra, która diametralnie różni się od innych produkcji z tej serii?

SpellForce: Conquest of Eo (fot. THQ Nordic)

Seria SpellForce wraca mocno odmieniona. Akcja SpellForce: Conquest of Eo osadzona jest w tym samym, fantastycznym uniwersum, jednak nie stanowi kontynuacji poprzednich gier. Twórcy także mocno odeszli od samej konstrukcji gry. Szczerze mówiąc, bliżej jest tutaj do gier z cyklu Heroes of Might and Magic czy Cywilizacja niż wcześniejszych produkcji z tej samej serii.

O czym jest SpellForce: Conquest of Eo, jak wygląda rozgrywka, i czy warto zainteresować się tą produkcją?

Zobacz również:

  • Zostałem okradziony! Czy The Outer Worlds: Spacer’s Choice Edition to najlepsza wersja znakomitego RPG?
SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją

SpellForce: Conquest of Eo (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)

"Hirołsy" i Cywilizacja w jednym

W SpellForce: Conquest of Eo wcielamy się w ucznia czarodzieja, który pragnie pomścić śmierć swojego Pana. Trafiając do jego wieży odkrywamy, że został on zamordowany, a całe miejsce splądrowane. Nie pozostaje nam nic innego, jak wyruszyć w podróż, aby przywrócić temu miejscu dawny blask, moc i świetność. Rozpoczynamy bardzo skromnie, z jednym tylko oddziałem, marnymi zapasami w ekwipunku i praktycznie pustą księgą zaklęć. Jednak im dalej w las, tym nasza moc staje się potężniejsza, zasięg działania się zwiększa a sojusze i konflikty zaczynają odgrywać dużą rolę.

To by było na tyle, jeśli chodzi o kwestię samej fabuły. Grę zawsze rozpoczynamy w ten sam sposób. Dalsza część opowieści zależy w dużej mierze od naszych działań i podejmowanych decyzji w trakcie podróży po świecie.

Poprzednie gry z serii SpellForce były strategiami z elementami gier RPG. Tutaj możemy powiedzieć, że jest to wariacja strategii 4K z RPG. Po uruchomieniu gry moje pierwsze skojarzenie było z serią Heroes of Might and Magic oraz Cywilizacja. Początkowo mamy do dyspozycji jednego bohatera ze swoim oddziałem. Przemierzamy tereny w okolicy wieży, zbierając surowce i odkrywając nowe miejsca.

Rozpoczynając rozgrywkę, do wyboru mamy jeden z 4 archetypów ucznia - alchemik, nekromanta oraz rzemieślnik. Możemy także stworzyć postać, która będzie zawierać w sobie kilka różnych wariantów. Każdy z nich odznacza się indywidualnymi zdolnościami i umiejętnościami. Przykładowo, alchemik tworzy mikstury, którymi może wzmacniać swoje wojska, rzemieślnik zajmuje się glifami, w które możemy wyposażać swoje oddziały, aby uzyskać żądany efekt. Z kolei nekromanta może przywoływać i ożywiać nieumarłych. Do wyboru mamy także lokację startową. Każda z nich oferuje inny poziom trudności, rodzaje wrogów oraz zadania i wyzwania.

SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją

SpellForce: Conquest of Eo (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)

Większość czasu podczas gry spędzimy na mapie świata. Nieodkryte obszary pokryte są mgłą wojny, którą możemy rozpraszać, przemieszczając się po mapie.

Krainę zwiedzamy za pomocą pojedynczych oddziałów lub ich stosów. Te początkowo mogą składać się z maksymalnie 4 oddziałów oraz jednego bohatera. Historię świata poznajemy przez spotkania oraz zadania, które dostajemy do wykonania. Oczywiście tylko od nas zależy, czy się ich podejmiemy. Przykładowo, do naszej wieży trafia informacja, że wioska położona nieopodal została napadnięta i ograbiona. Możemy wyruszyć w poszukiwaniu złodziei. Tutaj pojawiają się kolejne możliwości podejmowania decyzji. Możemy oddać cały łup, jego część lub powiedzieć, że nie udało nam się nic znaleźć. To oczywiście także wpływa na poszczególne statystyki oraz dalszy rozwój historii.

W wieży znajdziemy także księgę czarów, która początkowo jest pusta. Wraz z postępami w grze zapełnia się zaklęciami, których możemy w późniejszym czasie używać podczas walki lub na mapie świata. Rozbudowując wieżę, zyskujemy dostęp do nowych możliwości.

SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją

SpellForce: Conquest of Eo (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)

Właśnie wieża jest kluczowym i centralnym punktem naszej gry. To ona ustanawia domenę, czyli zakres naszych wpływów na mapie. Jednostki, które znajdują się w jej wnętrzu, mogą liczyć na dodatkowe bonusy i możliwości. Będąc poza nią, możemy spodziewać się np. większej wrażliwości na konkretne typy obrażeń od wrogów. W zwiększaniu obszaru wpływów pomagają także bohaterowie, którzy mogą budować loże, czyli swoje posiadłości na mapie. Zniszczenie wieży przez wroga powoduje automatyczną przegraną.

Walka

Bardzo dużą rolę w SpellForce: Conquest of Eo odgrywa walka. Sami możemy zdecydować, czy zaatakować przeciwnika. My także możemy paść ofiarą. Chcąc rozpocząć walkę, wystarczy podejść do wrogiej jednostki znajdującej się na mapie świata. Przed rzuceniem wyzwania możemy podejrzeć i porównać moc naszych jednostek. Przed samym rozpoczęciem bitwy pojawi się ekran z kilkoma ważnymi informacjami. Po pierwsze, zostaniemy poinformowani o możliwym scenariuszu przebiegu bitwy. Dowiemy się, czy będzie to łatwe zwycięstwo, zrównoważona walka, czy też sromotna porażka. Poniżej znajdziemy dokładny spis jednostek oraz trzy możliwości. Odwrót powoduje zadanie nam mniejszych obrażeń, jednak nie będziemy musieli podejmować walki. Automatyczna bitwa sama rozstrzygnie spór. Możemy także przejść do pełnej walki turowej.

SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją

SpellForce: Conquest of Eo (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)

Ta odbywa się na dedykowanych mapach. Każda jednostka porusza się po heksach. Do wykonania mamy określoną nie tyle liczbę ruchów, co przestrzeń, po której możemy się poruszać. Jeśli swój oddział przesuniemy w ramach zielonych pól, będziemy mogli wykonać jeszcze jedną akcję. Jeśli zaś trafimy na pole żółte, będzie to oznaczało dla nas koniec tury. Chyba że nasz marsz kończy się na jednostce wroga, będziemy mogli także zadać cios. Oddziały dzielą się na rodzaje. Do dyspozycji mamy jednostki walczące w zwarciu, dystansowe oraz magiczne. Za każdym razem po najechaniu na jednostkę przeciwnika, która znajduje się w naszym zasięgu, możemy podejrzeć jaką ilość obrażeń jesteśmy w stanie jej zadać. Możemy także używać przedmiotów znajdujących się w ekwipunku oraz korzystać ze specjalnych umiejętności. Jeśli w naszym oddziale znajduje się bohater, możemy w walce korzystać także z jego zdolności pierwotnych oraz nabytych.

SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją

SpellForce: Conquest of Eo (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)

Ciekawym rozwiązaniem jest także rozwój bohaterów i jednostek. Podstawowe oddziały tworzymy w wieży w wersjach podstawowych. Po wygranych bitwach zyskują one punkty doświadczenia, dzięki którym możemy co jakiś czas awansować je na wyższy poziom, co daje dodatkowe bonusy, takie jak np. zwiększoną liczbę punktów życia czy zwiększone obrażenia.

Ładny ten świat

SpellForce: Conquest of Eo wygląda naprawdę ładnie. Nie jest to oczywiście ultrarealistyczna grafika, jednak mocno kojarzy się z grami, w których magia odgrywa kluczową rolę. Sama mapa świata nie jest płaską kartą, a miejscem z bardzo rozwiniętą różnorodnością terenu. Trafimy tutaj do lasów, w góry, w okolice jezior, na bagna czy też lodowce. Na uwagę zasługują także modele postaci, zarówno naszych, jak i wrogów. Z wielką pieczołowitością wykonane zostały także pola bitew. Na próżno szukać tutaj dwóch identycznych lokacji. Walczyć także będziemy na polach, w jaskiniach, lasach, ale także ruinach miast. Wygląda to bardzo podobnie, jak w przypadku serii Total War.

SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją

SpellForce: Conquest of Eo (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)

Ciekawi brzmi także oprawa audio. Muzyka mocno wprowadza w klimat magii i high fantasy. Czasami czułem się, jakbym grał w planszówkę i puścił sobie soundtrack z kultowych i epickich gier RPG.

SpellForce: Conquest of Eo - czy warto?

Jestem wielkim fanem strategicznych gier turowych w klimacie high fantasy. Ja z nowym SpellForce bawiłem się znakomicie. Szczególnie że gra może zapewnić setki godzin wspaniałej zabawy. Tutaj każda rozgrywka jest inna. Nawet jeśli nasza wieża zostanie zniszczona i zaliczymy porażkę, kolejne podejście znacząco będzie różniło się od poprzedniego. Możemy liczyć na zupełnie nowe przygody, zadnia i wyzwania. Nie skłamię, jeśli powiem, że przez ostanie kilka dni kładłem się spać o chorych godzinach, bo co chwilę powtarzałem sobie, że może jeszcze jedno zadanie, jeszcze jeden znacznik na mapie do sprawdzenia, jeszcze jedna bitwa do wygrania. SpellForce: Conquest of Eo wciąga mocno i na długo.

SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją

SpellForce: Conquest of Eo (fot. Damian Kubik/PCWorld.pl)

Podczas rozgrywki trafiłem na kilka ciekawych rozwiązań i elementów, które zarówno mogą być błędami, ale także zamierzonymi przez twórców kuksańcami w bok. Przykładowo, kiedy otrzymujemy zadanie, możemy kliknąć na ikonę, która oznacza automatyczną, bezpieczną ścieżkę do punktu kontrolnego danej misji. Często zdarzało się, że na tej bezpiecznej ścieżce stała banda oprychów, z którą mój oddział nie mógł sobie poradzić. Błąd? Niekoniecznie. W świecie fantasy niebezpieczeństwa czyhają przecież na każdym kroku.

W SpellForce: Conquest of Eo brakuje niestety polskiej wersji językowej. Dialogi czasami pisane są dość specyficznym językiem, charakterystycznym dla fantastyki, co dla niektórych może być sporym utrudnieniem. Być może jednak w przyszłości doczekamy się łatki dodającej choćby napisy.

Conquest of Eo zdecydowanie mogę polecić każdemu, kto lubi gry strategiczne, a w szczególności strategie turowe osadzone w magicznym świecie. Mi ta gra pozwoliła oderwać się na chwilę od codziennego życia i zanurzyć się w fantastyczny świat magii, intryg i walki o wpływy.

Do boju drużyno!

SpellForce: Conquest of Eo, czyli kiedy "hirołsy" spotykają się z Cywilizacją