The Settlers IV

Pojawili się znienacka około roku 1994, gdy na rynku elektronicznej rozrywki królowały komputery spod znaku Amigi. Dwukrotnie powracali i za każdym razem wzbudzali olbrzymie zainteresowanie wśród graczy. Teraz zawitali do nas po raz czwarty, a ich nadejście jak zwykle wywołało sporo emocji.

Pojawili się znienacka około roku 1994, gdy na rynku elektronicznej rozrywki królowały komputery spod znaku Amigi. Dwukrotnie powracali i za każdym razem wzbudzali olbrzymie zainteresowanie wśród graczy. Teraz zawitali do nas po raz czwarty, a ich nadejście jak zwykle wywołało sporo emocji.

Po raz kolejny mamy do czynienia z hybrydą strategii ekonomicznej i RTS. Zasady rozgrywki pozostały w gruncie rzeczy niezmienione. Ponownie obejmujemy funkcję przywódcy wybranej rasy i prowadzimy ją do zwycięstwa (zarówno militarnego, jak i gospodarczego) nad rywalem. Model funkcjonowania państwa oparty został o sieć wzajemnych zależności pomiędzy jego poszczególnymi organami, w związku z tym musimy zawsze dbać o to, aby wszystkie połączenia funkcjonowały prawidłowo.

Programiści udostępnili nam cztery kampanie. Trzy pierwsze składają się z 3 misji każda, a traktują o rywalizacji pomiędzy cywilizacjami Rzymian, Wikingów i Majów. Ostatnia podzielona została na 12 scenariuszy przeplatanych renderowanymi sekwencjami animowanymi i opowiada o walce trzech wymienionych wyżej społeczności z Mrocznym Plemieniem. Aby stawić czoła zapędom agresorów, musimy skorzystać z pomocy nowej jednostki, czyli ogrodnika. On właśnie posiada niesamowitą zdolność przywracania zieleni na świecie i z całą pewnością pomoże zniszczyć nieprzyjaciela. Wielka szkoda, że nie umożliwiono nam pokierowania poczynaniami „ciemnych”, o których losie może decydować wyłącznie sztuczna inteligencja. Twórcy nie zapomnieli oczywiście o mniej doświadczonych użytkownikach i przygotowali dla nich tryb treningowy, liczący sobie 12 lekcji, pozwalających na dokładne poznanie zasad rozgrywki. Należy wspomnieć także o opcji multiplayer, obsługującej sieć LAN i połączenia internetowe za pośrednictwem dedykowanego serwera.

Wielu użytkowników było zdania, że po tak dobrej oprawie wizualnej, jaką oferowała nam trzecia część „Osadników”, specom od grafiki nie uda się wykonać niczego lepszego. Jednak najnowsza odsłona popularnego cyklu nie potwierdza tej hipotezy. Przede wszystkim znacznie udoskonalono engine i uaktywniono obsługę akceleratorów trzeciego wymiaru. Bogactwo szczegółów widoczne jest na każdym kroku, co znacząco podnosi realizm. Ponadto zaimplementowano całą gamę efektów specjalnych (m.in. dym i fale na powierzchni wody) oraz zwiększono maksymalną rozdzielczość do 1280x1024. Niewielkim przeróbkom uległ interfejs, co uczyniło go znacznie bardziej funkcjonalnym i intuicyjnym. Warto zauważyć, że pojawiła się opcja przybliżania i oddalania widoku, dzięki czemu możemy jeszcze dokładniej poznać życie naszych wirtualnych podopiecznych.

Kreatorzy zadbali także o wysokich lotów warstwę dźwiękową. Biblioteka sampli jest ogromna, a ich jakość wysoka. Każdy obiekt wydaje z siebie inny odgłos, więc nikt nie powinien narzekać na monotonię. Podkład muzyczny nie sprawia jednak aż tak imponującego wrażenia, gdyż składa się z bardzo małej ilości melodii, zmieniających się wraz z zachodzącymi na ekranie wydarzeniami (np. podczas walki z głośników dochodzi dynamiczna i nastrajająca do boju melodia).

Jeśli chodzi o lokalizację, tłumaczenie tekstów opracowano wyjątkowo dobrze, podobnie zresztą, jak partie mówione. Odnośnie tych ostatnich, można mieć niewielkie zastrzeżenia w kwestii właściwego doboru głosów postaci, ale ogólnie całość prezentuje się poprawnie. Firma CD Projekt ponownie pokazała, że doskonale wie, jak profesjonalnie przygotować lokalizację gry komputerowej.

Czwarta edycja The Settlers jest kolejnym dowodem na nieprzeciętny talent ludzi zatrudnionych w Blue Byte. Być może nie wprowadza ona żadnych rewolucyjnych rozwiązań, ale wprost zachwyca perfekcją wykonania ogólnego. To po prostu dobrze znany wszystkim schemat rozgrywki w zupełnie nowych szatach. Oby tylko niemieccy programiści nie poszli w ślady swoich amerykańskich kolegów z Electronic Arts, którzy rokrocznie wydają kolejne edycje swoich flagowych tytułów, różniące się jedynie pod względem czysto kosmetycznym.