"Tracking Protection jest jak Adblock Plus"
-
- IDG News Service,
-
- 16.02.2011, godz. 06:00
"Prawdę mówiąc, rozmawialiśmy już z niektórymi dostawcami list dla Adblock Plus. Niektórzy przygotowują podobne listy dla Tracking Protection" - mówi w rozmowie z IDG News Service Dean Hachamovitch. Menedżer zespołu Internet Explorera twierdzi też, że na świecie bardzo niewiele osób korzysta z rozszerzeń, a dużo lepiej jest, kiedy wszystkie funkcje wbudowane są w przeglądarkę.

Dean Hachamovitch, wiceprezes Microsoftu i menedżer zespołu Internet Explorera. W firmie jest prawdziwym weteranem (20 lat stażu), choć dopiero rok temu przekroczył "czterdziestkę". Jest wynalazcą kilku ważnych technologii opatentowanych przez Microsoft. Są wśród nich elementy pakietu Office, takie jak autouzupełnianie i automatyczna korekta tekstu. To on wpadł na pomysł, by wykorzystać animowany pasek postępu w interfejsie graficznym systemów Windows.
Polecamy:
Dziennikarz IDG News Service Moritz Jäger rozmawiał z Deanem Hachamovitchem, wiceprezesem Microsoftu i menedżerem zespołu Internet Explorera. Postanowił dowiedzieć się czegoś o prywatności w Internecie, Tracking Protection w IE9, rynku przeglądarek i tym, jak pozbyć się Internet Explorera 6.
Zobacz również:
IDG: Porozmawiajmy o prywatności. W grudniu ogłosiliście nową funkcję Tracking Protection. Jak została przyjęta?
Hachamovitch: Po prezentacji funkcji Tracking Protection, warte odnotowania było, jak wiele osób się tym interesowało. Pytania zadawały nam środowiska akademickie, media, ale też przedstawiciele władzy. Z mojego punktu widzenia, znacząca była też rozmowa podczas styczniowego CES (Consumer Electronic Show - dop. ws). Zwykle są tam wywiady z ludźmi, takimi jak prezes NVIDIA lub dyrektor operacyjny Twittera, a tym razem chcieli dowiedzieć się czegoś o prywatności w Sieci.
IDG: Czy mógłbyś ze szczegółami opowiedzieć, jak działa Tracking Protection?
Hachamovitch: Zaglądając na współczesne strony internetowe, prawie nigdy nie wchodzisz na statyczne witryny. Są one raczej jak mozaika różnych, odmiennych usług. Masz tam klipy wideo z jednego miejsca, reklamę z innego, a nawet małe białe obrazeczki wielkości 1x1 pikseli...
IDG: Do czego one służą?
Hachamovitch: Najczęściej, są to tzw. piksele śledzące. Naliczają, na przykład, jak wiele jest wejść na daną stronę. To ważne, by zrozumieć, że pliki cookies to tylko jedna z dróg, jakimi strony tropią użytkowników. Jest też śledzenie z pomocą pikseli (tracking pixels) i kilka innych sposobów. Prawda jest taka, że użytkownicy sieci Web są śledzeni często bez swojej wiedzy i bez wyrażenia zgody. Kolejny ważny aspekt to rozróżnienie pomiędzy śledzeniem i reklamami. Nie każde śledzenie to reklamy i nie wszystkie reklamy muszą nas śledzić. Musimy też rozpoznawać, co jest oczekiwanym, a co nieproszonym śledzeniem. Na przykład, kiedy kupuję książkę w Amazon lub słucham piosenki w Last.FM, wiem że te usługi będą zapisywać moje działania. Wiem, że użyją tych informacji, by pokazać mi podobne rzeczy, które mogę lubić, a w ten sposób dadzą mi więcej zabawy.
Inną rzeczą jest nieproszone śledzenie albo, jak ja to nazywam, creepy tracking (śledzenie przyprawiające o gęsią skórkę - dop. ws). Użytkownik nie otrzymuje informacji o tym, które usługi tropią jego zachowanie. Nie wie też, w jaki sposób strony wykorzystują te dane i komu zostaną one przekazane. To właśnie z tym rodzajem śledzenia chcemy uporać się, stosując Tracking Protection. Nowa technologia będzie integralną częścią wszystkich wersji Internet Explorera 9, zaczynając od wersji RC.