W pustyni i w puszczy
-
- Paweł Wimmer,
- 01.03.2007
Praca nad dokumentami online będzie coraz powszechniejsza, czego dowodem są choćby blogi. GoogleDocs mocno przybliża ideę, którą promowano jeszcze w latach 90. - edycji dokumentów w przeglądarce internetowej.
Praca nad dokumentami online będzie coraz powszechniejsza, czego dowodem są choćby blogi. GoogleDocs mocno przybliża ideę, którą promowano jeszcze w latach 90. - edycji dokumentów w przeglądarce internetowej.

Z poziomu centrum sterującego mamy dostęp do wszystkich dokumentów - możemy tworzyć nowe dokumenty i edytować już istniejące, kontrolując też współpracę z innymi osobami.
Abstrahując od technicznej strony przeprowadzania takich transakcji, trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę, że pomysł ten wyprzedzał stan ówczesnego Internetu opartego na zwykłych modemach. Silną opozycją była także strategia Microsoftu, który zdecydowanie promował tradycyjne oprogramowanie desktopowe. Warto zresztą przypomnieć zupełnie nieudany eksperyment Corela, który po przejęciu Word-Perfecta przygotował napisaną w Javie wersję tego pakietu (Corel mocno wspierał ten język), ale testowa odsłona tego programu była rozpaczliwie niewydolna i chyba pod wpływem zewnętrznej krytyki i własnych doświadczeń firma zaniechała dalszych prób jego rozwijania.
Aplikacje uruchamiane online, w obrębie przeglądarek, wyraźnie odżyły w ostatnich latach. To często już spotykane rozwiązanie w rozmaitych serwisach, zwłaszcza w systemach blogowych, które obsługiwane są przez zaimplemento-wane edytory. Chyba największe zainteresowa nie wzbudziła jed na k próba firmy Google, która udostępniła posiadaczom kont w systemie pocztowym Gmail dwie aplikacje pracujące online - edytor i arkusz kalkulacyjny dostępne pod adresem docs.google.com. Wydaje się, że początki są tu bardzo ciekawe i obiecujące, a prog ramom warto się przyglądać.
Podstawowe pytanie brzmi: po co właściwie aplikacje online, skoro programów instalowanych w komputerze jest multum. Gdy przyjrzeć się bliżej GoogleDocs, okazuje się, że pomysł jest całkiem sensowny, bo daje użytkownikowi dużą swobodę. W końcu nie każdy ma kom-puter przenośny, a jeśli ma, to prze-cież nie zawsze nosi go ze sobą, zwłaszcza gdy gdzieś wyjeżdża. Za to, gdy zajdzie taka potrzeba, z dowolnego komputera na świecie, w największej nawet głuszy, można się zalogować na swoje konto zare-jestrowane w Google'u i wykorzystać dostępne w nim programy biurowe.
Co istotne, powszechność stałych łączy internetowych znacznie złagodziła problem naturalnej powolności tego rodzaju aplikacji. łatwo zauważyć, że programy ładują się z rozsądną szybkością i nie sprawiają większych problemów.
GD a przeglądarki
GoogleDocs - taką zbiorczą nazwę nosi zestaw - obejmuje edytor (a właściwie procesor) tekstów i arkusz kalkulacyjny, które mogą być obsługiwane z poziomu nowoczesnej przeglądarki internetowej. Teoretycznie programy działają bez zarzutu w Firefoksie (w wersji 1.05 lub nowszej) i Internet Explo-rerze (6 lub nowszym), natomiast próba ich uruchomienia z poziomu Opery powoduje wyświetlenie komunikatu, że przeglądarka nie jest kompatybilna z tymi programami. To zresztą problem powszechniejszy co do zasięgu, bo Opera ma kłopoty z obsługą także niektórych innych edytorów online, m.in. w serwisach encyklopedycznych typu Wiki.
Posiadacz Opery może zastosować pewną "sztuczkę", polegającą na zmianie wyświetlonego adresu usługi:
http://docs.google.com/?action=unsupported_browser
na adres:
http://docs.google.com/?action=&browserok=true
Wymusza to uruchomienie właściwej strony GoogleDocs, ale np. edytor Writely, zachowując swoją podstawową funkcjonalność, pozbawiony jest następujących narzędzi: style (np. nagłówki czyli śródtytuły), odsyłacze internetowe, cytaty blokowe, wstawianie ilustracji, tabel, komentarzy, zakładek i znaków specjalnych.
Problem zgodności Opery z usługami Google jest przedmiotem licznych kontrowersji w Inter-necie. Zwolennicy Opery twierdzą niekiedy, że jest to wina Google'a, inni z kolei wytykają niezgodność przeglądarki z niektórymi nowoczesnymi rozwiąza nia mi i nternetowymi. Dowodem pierwszej tezy ma być skrypt JavaScript dostępny pod adresem:http://files.myopera.com/xErath/files/ fix-google-services.js

Edytor Writely ma znacznie większe możliwości niż choćby WordPad w systemie Windows, a niezaprzeczalną zaletą jest obsługa nowoczesnych formatów plików.
Edytor
Writely to edytor o znacznie większych możliwościach niż systemowy WordPad - raczej należałoby go porównać do opensource'owego AbiWord czy edytorów w pakie-tach zintegrowanych, jak Microsoft Works. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że potrafi zapisywać pliki w formatach Microsoft Word, RTF (Rich Text Format) oraz OpenOffice - stosowany jest tutaj nowoczesny, otwarty format zapisu OpenOffice 2.0, czyli standard Open Document Format. Ponadto można wyeksportować plik do formatu PDF (Portable Document Format) oraz zapisać jako zzipowany dokument HTML.
Możliwości edycyjne obejmują typowe elementy formatowania znane z dokumentów Rich Text Format, ponadto możliwe jest wprowadzanie ilustracji, tabel, odsyłaczy, komentarzy, zakładek, separatorów stron, a także znaków specjalnych spoza klawiatury. Możliwe jest wyszukiwanie i zamiana ciągów znaków, edytor potrafi zliczać znaki i wyrazy, można też sprawdzać poprawność ortograficzną tekstu. Interesujące jest też to, że możliwa jest edycja dokumentu w trybie źródłowym, a nie tylko graficznym - jest to opcja dla osób znających przynajmniej podstawy HTML.