Watykańscy Canonierzy
-
- Jacek Kuczyński,
- 01.05.2005
Piotr Nowak - Rzeczpospolita

Piotr Nowak - Rzeczpospolita
Fotografował Canonem EOS-em 1D Mark II. Dokręcał obiektywy 16-35 mm, 80-200 mm, 400 mm wraz z konwerterami. Wyposażony był w 1 GB kartę CF, dwie 512 MB i kilka mniejszych oraz w dwa zapasowe akumulatory.
Zabrał ze sobą flesz 550EX, lecz ani razu go nie użył. Podpierał się monopodem i statywem Manfrotto. Swoje zdjęcia archiwizuje na DVD, a kataloguje w FotoStation.
- Od momentu decyzji o wyjeędzie do wylotu miałem tylko dwie godziny. Ja się pakowałem, a redakcja działała bardzo skutecznie. Bilet odebrałem w drodze na lotnisko. Koledzy z działu zdążyli przygotować resztę ekwipunku - wspomina Piotr Nowak.
W Rzymie za wszystko przyszło słono płacić. Sam dojazd z lotniska do centrum 6-osobowym busem kosztował 100 euro, a miejsce w hotelu w pokoju o powierzchni 9 m kw., oddalonym 20 minut od Watykanu, aż 130 euro.
Piotr swoje zdjęcia, wcześniej opisywane i kadrowane, starał się wysyłać bezpośrednio przez GPRS i notebooka (iMac G4), ale często nie pozwalała na to fatalnie działająca sieć komórkowa.
- Włochy to internetowy dramat, sieć czesto w ogóle nie działała, Centrum Prasowe w ogóle nie istniało dla fotografów (nigdy nie spotkałem się z takim traktowaniem). Ratowałem się dostępem do netu w hotelu (5 euro za godzinę) - żali się.
Uważa, że łatwiej się fotografuje wiernych w Rzymie, bo wiara Włochów jest głęboka.

Piotr Nowak
- W Polsce wiara jest głównie na pokaz.
W Rzymie nikomu nie przeszkadzałem.
To jest głębszy problem dla socjologów, nie dla fotografów - mówi.
- Sam byłem wzruszony, jednak praca fotoreportera pozwala na smutek i płacz, ale w duchu. Redakcja potrzebuje zdjęć, a nie łez - dodaje.
Kilka razy, udając turystę, fotografował aparatem kompaktowym w miejscach niedostępnych dla reporterów. Największą swobodę poruszania się mieli jednak włoscy fotografowie, na stałe akredytowani w Watykanie.
- Wszystkie zdjęcia, których nie udało mi się zrobić, oglądałem we włoskiej prasie. Ja nie miałem szans dostać się tam gdzie Włosi.
Wykonał kilkadziesiąt zdjęć w Bazylice przy ciele Papieża, ale opublikowałby tylko jedno.
Piotr wie, że publikacja takiego zdjęcia ma sens.
- Widziałem setki tysięcy pielgrzymów, którzy stali w kolejce, by ostatni raz zobaczyć Papieża, i wiem, że miliony osób by tego chciało.
Uzbrojony po zęby Nowak jest usatysfakcjonowany ze swojego fotoreporterskiego sprzętu, który wystarcza na większość imprez.
- Na Watykan to było jednak za mało - narzekał.
Jeśliby miał z czegoś zrezygnować, by być bardziej mobilnym, zdecydowałby się jedynie na odstawienie statywu, a swoje obiektywowe odważniki dźwigałby nadal.
Piotr Nowak po powrocie do Polski dzieli się refleksją:
- Umarł człowiek, który zmienił świat. Może ludzi także, ale tego nie jestem już taki pewien.
Piotr nie zdołał zliczyć ile wykonał zdjęć w ciągu tygodnia.