Wojny zecerów

Kiedy jeszcze nie było masy początkujących użytkowników to właśnie programy do składu publikacji na komputerach osobistych (DTP) pozwoliły przetrwać na rynku pierwszym graficznym systemom operacyjnym. Dziś ich spadkobiercy toczą zaciekła wojnę o udział w lukratywnym rynku.


Kiedy jeszcze nie było masy początkujących użytkowników to właśnie programy do składu publikacji na komputerach osobistych (DTP) pozwoliły przetrwać na rynku pierwszym graficznym systemom operacyjnym. Dziś ich spadkobiercy toczą zaciekła wojnę o udział w lukratywnym rynku.

Powszechnie uważa się, że przygotowanie dokumentów do druku za pomocą komputera zostało wymyślone przez Steve Jobs'a razem z wprowadzeniem Apple Macintosh'a w 1984 roku, ale to nie jest prawdą przynajmniej z dwóch powodów. Wykorzystany w Maku graficzny interfejs użytkownika (GUI), a z nim pomysł żeby mieszanka bitmapowych fontów, rysunków i założonego układu strony była widoczna w takiej samej postaci na ekranie monitora jak i na wydruku, owe słynne idee WYSIWYG (What You See Is What You Get, To Co Widzisz Jest Tym Co Otrzymasz) i WIMP (Windows, Icon, Menus, Pointers, Okna, ikony, menu i urządzenia wskazujące), który był wielkim krokiem naprzód w stosunku do pierwszych klonów pecetów posługujących się tylko trybem tekstowym, w istocie rzeczy pochodzą z dużo wcześniejszych czasów. Jednym z najważniejszych współautorów GUI był Doug Engelbart, wynalazca myszki i grupa pracowników Xeroksa pracująca nad systemami Alto i Star w PARC (Palo Alto Research Center) jeszcze w latach siedemdziesiątych. Zasługi Jobsa polegały raczej na zaprojektowaniu komputera, wystarczająco przyjaznego dla użytkownika, za pomocą którego stare pomysły można było wcielić w życie.

Trzy numery za małe

Wojny zecerów

Obsługa przezroczystości i cieni w Quarku nie jest tak dobra, jak w InDesignie.

Jeszcze ważniejszy był fakt, że pierwsze Maki mogły być co najwyżej podstawą prawdziwego DTP. Faktycznie można było wymieszać grafikę i tekst i widzieć rozmaite kroje czcionek na ekranie, ale tych krojów bitmapowych było tylko dziewięć, w sześciu różnych rozmiarach i pięciu "stylach" (wliczając w to prymitywy, czcionki konturowe i cieniowane). Wydruk na matrycowej drukarce igłowej Image Writer w rozdzielczości 72 punktów na cal wyglądał marnie w porównaniu z podobnym produktem uzyskanym ze zwykłego peceta w trybie znakowym przy wykorzystaniu drukarki rozetowej, wyposażonej w kompletne, artystycznie wycyzelowane czcionki. Dopiero wprowadzenie Postscriptu przez Adobe w 1985 roku pozwoliło zamienić Maca z drogiej zabawki dla dyrektorów w urządzenie zdolne do składania publikacji. Wymyślony przez dwóch byłych pracowników PARC, programistów Johna Warnocka i Chucka Geschke, Postscript był językiem opisu strony za pomocą którego można było zaaranżować układ graficzny i położenie fontów zapisywanych programowo, w postaci wektorowej. Dzięki temu dowolna aplikacja uruchomiona na dowolnej platformie, która tylko potrafiła wytworzyć plik postscriptowy, przygotowywała stronę w identyczny sposób. Wydruk powinien wyglądać tak samo na każdej kompatybilnej drukarce niezależnie od użytego oprogramowania, systemu, właściwości urządzenia i jego rozdzielczości. Postscript miał być systemem niezależnym od platformy programowej i sprzętowej, możliwości urządzenia a w szczególności rozdzielczości druku.

Superdrukarka

Postscript był wymagający - oryginalnie przeznaczony do pracy na drogich, wyspecjalizowanych urządzeniach, takich jak naświetlarki Linotronic 100 i 300. Nie było to odpowiednie towarzystwo dla Maca. brzemienne w skutki było śniadanie, na którym Jobs przekonał Geschke i Warnock'a do udostępnienia Apple licencji na technologię sterownika kolejnego wynalazku z PARC Xeroksa - drukarki laserowej. W efekcie powstał LaserWriter. Model wprowadzony na rynek w 1985 roku miał procesor 12 MHz, 512Kb pamięci i kolejny 1 Mb przeznaczony na bufor w którym następowało skompletowanie całej strony przed rozpoczęciem drukowania. Moc obliczeniowa tego urządzenia była dużo większa od samego Maca, prawdopodobnie tak jak i jego znaczenie dla rozwoju techniki. LaserWriter wyciągnął Postscript z niszy i wprowadził do głównego nurtu. Dzięki tej parze, a konkretnie trzem udoskonaleniom, możliwe stały się narodziny DTP. Pierwsze to skalowalne fonty, których wielkość można dowolnie wybierać bez utraty jakości. Drugie - rozdzielczość 300 punktów na cal, która była wystarczająco dobra do tanich druków niskonakładowych. Trzecią i największą zaletą była możliwość otrzymania takiego samego układu strony na drukarce laserowej i drogich profesjonalnych naświetla rkach w rozdzielczości kilku tysięcy dpi. To umożliwiło tanie i zbliżone wyglądem do końcowego produktu drukowanie próbne.

Wspomniane cechy drukarki i postscriptu do pełnego wykorzystania potrzebowały nowych aplikacji. Jedna z nich powstała w tym samym 1985 roku w niewielkiej firmie Aldus Corporation. Jej właściciel, Paul brainerd, od czasów wydawania szkolnej gazetki interesował sie prasą i w lot pojął ogrom nowych możliwości. To on wymyślił nazwę desktop publishing, DTP na komputerowe projektowanie materiałów do druku. Oryginalny plan producenta przewidywał sprzedawanie drogich systemów do produkcji gazet za pół miliona dolarów i dopiero za namową Jobsa, który uzasadniał opłacalność "zdemokratyzowania" działalności wydawniczej i skłaniał brainerda do poszerzenia grona ewentualnych klientów swojego programu, nazwanego PageMaker, przez obniżenie ceny. Jobs proponował 99 dolarów i brainerd w końcu kompromisowo zgodził się na 495.

Pomocna dłoń

Wojny zecerów

Strony Quarka można przerabiać na format HTML.

Jobs nie zbiegał o niską cenę programu bezinteresownie. Aldus PageMaker był ostatnim elementem układanki, kluczową aplikacją, która miała uzasadnić produkcję Maków, bez niego skazanych na wymarcie. A tak sam komputer, PageMaker, Postscript i drukarki wykorzystujące ten język, LaserWriter i Linotronic tworzyły przykuwający uwagę zgrabny komplet, który wywołała rewolucję. Przed erą DTP wyprodukowanie zwykłego biuletynu wymagało zatrudnienia wykwalifikowanego zecera, który wprowadzał tekst i formatujące kody na drogich maszynach, z których wychodziły długie paski albo szpalty sformatowanego tekstu. Następnie były one cięte skalpelem na wymiar i wkładane w kasetę obok ilustracji czy wzdłuż linii wyznaczających kluczowe segmenty układu graficznego strony. Do PageMakera wklejało się sformatowany tekst z edytora i zeskanowane obrazki. Można je interaktywnie przeciągać i zmieniać wielkość bloków tekstu oraz ilustracji za pomocą myszki. Przygotowanie do druku stało się łatwiejsze, bardziej wydajne, bardziej elastyczne, bardziej kreatywne i o wiele tańsze.

Dzięki PageMakerowi DTP stało się silnie związane z komputerami Apple'a chociaż w istocie rzeczy Postscript pozostał niezależny od platformy i może równie dobrze pracować pod każdym systemie operacyjnym wyposażonym w graficzny interfejs użytkownika, chociażby tym z Atari czy Amigi. Prawdziwym zwycięstwem producenta byłoby jednak opanowanie wielkiego rynku użytkowników sklonowanych IbM PC, którym pod koniec 1985 roku Microsoft dostarczył potencjalną platformę DTP, przeszczep graficznego Windows na podstawę z tekstowego MS-DOS. Pierwsza i druga wersja wyglądały żałośnie i nie rokowała nadziei, gdyby nie brzemienna w skutki decyzja Aldusa, który w 1987 roku wybrał platformę Microsoftu żeby za jego pomocą zdobyć przyczółek dla PageMakera w środowisku pecetów. Ta jedyna poważna aplikacja w portfelu dała systemowi Microsoftu oddech, którego potrzebował do przetrwania i późniejszego podbicia świata. A więc wcześniej ratując Maka, teraz PageMaker uratował system Windows.