Wozniak: przyszłość należy do komputerów
-
- Daniel Cieślak,
- 27.07.2007, godz. 13:20
Steve Wozniak - współzałożyciel korporacji Apple - nie jest może tak znany jak Steve Jobs, ale z pewnością jest to jedna z najważniejszych postaci w historii informatyki. To genialny wynalazca, którego dzieła przez ostatnie 30 lat znacząco wpływały na świat nowych technologii. Prezentujemy rozmowę z Wozniakiem, przeprowadzoną przez Petera Moona z brazylijskiego oddziału IDG - współzałożyciel Apple'a opowiada w niej m.in. o swoim dorobku, przyszłości "pecetów" oraz o tym, dlaczego roboty nigdy nie dorównają ludziom. "Nigdy nie zobaczymy prawdziwej sztucznej inteligencji. Masz psa lub kota? Z pewnością jest on bardziej inteligentny niż jakikolwiek komputer" - twierdzi "Woz". Zapraszamy do lektury.
IDG NS: W pańskiej autobiografii można przeczytać, że pan i Steve Jobs mieliście uzupełniające się osobowości. Pan był umysłem technicznym, on miał wizję biznesową; pan był nieśmiały, Jobs to ekstrawertyk. Jak doszło do waszego pierwszego spotkania?

Steve Wozniak
W 1981 roku Wozniaka spotkał tragiczny wypadek lotniczy - pilotowany przez niego samolot rozbił się niedaleko Berkeley. Hospitalizacja odsunęła go na kilka tygodni od pracy w Apple. W międzyczasie poświęcił się rodzinie i działalności na rzecz lokalnej społeczności. Założył też firmę o nazwie CL9, której zadaniem była sprzedaż samodzielnie zaprojektowanego uniwersalnego pilota zdalnego sterowania.
W 1990 roku, Wozniak zangażował się jeszcze bardziej w działalność charytatywną wspomagając finansowo budowę sieci komputerowej dla szkół w okręgu Los Gatos w Kalifornii. Założył w San Jose fundację Electronic Frontier Foundation, ufundował także muzeum Tech Museum of Innovation. Do sektora IT powrócił w roku 2001, kiedy to założył firmę Wheel of Zeus, której zadaniem jest popularyzacja platformy satelitarnego pozycjonowania GPS połączonej z technologią bezprzewodową.
Steve Wozniak: Po raz pierwszy spotkaliśmy się w 1971 r. - ja byłem wtedy w college'u, on - w szkole średniej. Pewien mój kolega powiedział: powinieneś poznać Steve'a Jobsa - on też interesuje się elektroniką i wciąż robi różne dowcipy. No i nas przedstawiono - obydwaj uwielbialiśmy elektronikę. A trzeba pamiętać, że wtedy mało kto interesował się procesorami, układami itp. - niewiele osób wiedziało co to jest, jak to działa i do czego służy. Ja zaprojektowałem wiele komputerów, więc moja wiedza na ten temat była dużo szersza - ale zainteresowania mieliśmy wspólne. Obydwaj mieliśmy też we krwi odpowiednią dawkę indywidualizmu, byliśmy dość inteligentni, żeby zadbać o swoje sprawy i nie podążaliśmy za ogólnymi trendami.
Czy wciąż jesteście przyjaciółmi? Czy spotykacie się i wymieniacie opinie na temat technologii?
Oczywiście, wciąż się przyjaźnimy. Spotykamy się i rozmawiamy regularnie - ale nie poruszamy w naszych rozmach spraw związanych z nowymi technologiami.
Dlaczego odszedł pan z Apple?
Ja zawsze byłem twórcą, projektantem i zwykle pracowałem nad swoimi projektami sam. A firma pewnego dnia rozwinęła się do tego stopnia, że niezbędne było utworzenie działu inżynieryjnego. Jasne, mogłem zostać i robić to, co chciałem, ale mi zależało na tym, by tworzyć coś naprawdę ważnego, coś co zmieni świat. Ale nie odszedłem z Apple - po prostu zacząłem tworzyć nowe firmy - a w Apple pozostałem jako zwykły pracownik. Nigdy zresztą nie przestałem pracować w tej firmy - do dziś dostaję od niej niewielkie wynagrodzenie.