iPhone 15 i rok 2023 pokaże, czy Apple dba o klientów, czy tylko o pieniądze
-
- 23.01.2023, godz. 16:47
Od zawsze Apple zarzuca się, że sprzedawane przez firmę sprzęty są drogie i najwięcej płaci się za logo na ich obudowach. Nadchodzącą generacją iPhone'ów producent może pokazać, że wcale tak nie jest, albo wręcz przeciwnie, utwierdzić wszystkich w tym przekonaniu.
Dzięki kilku wcześniejszym przeciekom, a także najnowszemu raportowi zaprezentowanemu przez Marka Gurmana w newsletterze dla Bloomberga, klarują nam się pierwsze szczegóły dotyczące nadchodzącej serii najnowszych telefonów od Apple. Cała rodzina iPhone'ów 15 będzie musiała zatrzeć bardzo złe wrażenie, jakie zostawiły po sobie dwie podstawowe wersje czternastki. Jednakże domyślamy się też, że iPhone 14 wyglądał tak, jak wyglądał, przez zimną kalkulację firmy z jabłuszkiem w logo. Czy w takim razie będzie ona kontynuowała swój marsz po zawartość naszych portfeli, czy raczej skieruje się w bardziej pro-konsumencką stronę?
Apple stara się, aby tańsze telefony były mniej atrakcyjne
Od jakiegoś czasu Apple stopniowo pogarsza możliwości swoich podstawowych iPhone'ów. Coraz większy rozdźwięk pomiędzy iPhone'ami a iPhone'ami Pro zaczął się pojawiać już od iPhone'a 11, jednak to właśnie iPhone 14 pokazał, jak wielka jest teraz przepaść pomiędzy tymi dwoma segmentami. Podczas gdy iPhone 14 Pro dostał zupełnie nowy procesor, aparaty, ekran i funkcjonalności, iPhone 14 nie zmienił się praktycznie wcale - wliczając w to ten sam procesor - co model sprzed roku.
Zobacz również:
- Czy etui z iPhone 14 będzie pasować na iPhone 15? My już wiemy
- Chcesz mieć najmniejsze ramki w telefonie? No to wydasz grube tysiące na najnowszy flagowiec Apple
- Oto 3 funkcje, przez które iPhone 15 Pro może być jeszcze droższy niż iPhone 14 Pro
W jeszcze gorszej sytuacji są osoby zainteresowane najtańszym iPhone'm - modelem SE. Podczas gdy w roku 2020 zrobił on furorę, gdy zaoferował niespotykaną wręcz prędkość za małe pieniądze, kiedy po dwóch latach jego następca okazał się tym samym telefonem, niewiele osób było zachwyconych. Teraz, kiedy do naszych uszu dochodzą też plotki dotyczące możliwej rezygnacji przez Apple z kontynuacji tego modelu, przyszłość dla fanów firmy, którzy mimo wszystko nie chcą wydawać fortuny na telefony, nie wygląda dobrze.

Fot. TechAdvisor.com
Oczywiście taka strategia jest dla Apple bardzo opłacalna. Jako że jedynymi telefonami, które są dostępne, są albo bardzo nieatrakcyjne modele podstawowe, albo o wiele droższe wersje Pro, które przynoszą ze sobą wszystkie nowości. W takim wypadku większość osób, które chcą kupić nowy model telefonu, ma właściwie tylko jeden rozsądny wybór - wydać o wiele więcej na wersję, która przynosi z wysoką ceną też najnowsze i najlepsze możliwości. Wersje podstawowe istnieją więc tylko po to aby pokazać, że o wiele bardziej opłaca się kupić wersje Pro.
Czy powstanie kolejny, jeszcze droższy segment?
Jednak w tym momencie stajemy przed jeszcze jedną zmianą, którą już w 2023 roku ma zamiar wprowadzić Apple do swojego katalogu produktów. Składa się ona z dwóch części, spośród których jedna jest już prawie pewna, a jednej się spodziewamy.
Według wcześniejszych przecieków, które ostatnio potwierdził także Mark Gurman, iPhone 14 Pro Max będzie ostatnim przedstawicielem tej największej i najmocniejszej wersji i phone'a. Od nowego roku jej nazewnictwo zostanie zmienione i zunifikowane z Apple Watchem oraz procesorami firmy - będzie to iPhone 15 Ultra. Sama zmiana nazwy jest sensowna, gdyż utrzymuje jednolite nazwy oraz trzyma się tylko jednego przyrostka. Może to jednak oznaczać, że Apple planuje jeszcze droższą wersję telefonu.
W tym momencie iPhone - poza wersją SE - ma zasadniczo dwie wersje - podstawową i Pro. Każda z nich ma z kolei dwa rozmiary. W przypadku iPhone'a 14 będzie to iPhone 14 i iPhone 14 Plus oraz iPhone 14 Pro i iPhone 14 Pro Max. Pomiędzy mniejszą i większą wersją różnice praktycznie nie istnieją, poza szczegółami takimi jak właśnie rozmiar wyświetlacza i wielkość baterii.
Jeśli więc Apple zmieni nazwę najwyższego modelu, możemy spodziewać się kolejnego rozwarstwienia - może specjalnych funkcji dla 15 Ultra, może większej liczby aparatów czy lepszego wsparcia. Jednak warto zastanowić się, czy będą to naprawdę funkcje dodatkowe, czy tak jak w przypadku dzisiejszych wariantów podstawowych i Pro, niższe modele po prostu nie dostaną funkcji, które są ogólnodostępne dla innych telefonów, tylko po to, aby sztucznie uatrakcyjnić najdroższy wariant iPhone'a.
Może jednak będzie lepiej?
Jednak nie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Apple pójdzie tą drogą. We wspomnianym newsletterze Gurman wspomniał też, że podstawowy iPhone 15 dostanie kilka funkcji, które w obecnym cyklu trafiły tylko do wersji Pro.

Fot. TechAdvisor.com
Analityk wspominał szczególnie o pojawieniu się Dynamic Island, czyli interaktywnego wycięcia na przedni aparat, które zastąpiło notch w iPhonie 14 Pro. To interesująca funkcja, która mimo kilku kontrowersji, bardzo dobrze przyjęła się wśród użytkowników. Jednak jej wprowadzenie do iPhone'a 15 daje nam też nadzieję, że kilka innych brakujących funkcji w końcu trafi na tańsze flagowce od Apple.
Oczywiście chodzi głównie o zmiany w ekranie, których brakuje w podstawowych wersjach. Najbardziej zauważalną jest nadal brak większych częstotliwości odświeżania wyświetlacza. W 2023 roku nawet budżetowe smartfony z Androidem mają ekrany 90 Hz, w średniej półce 120 Hz to już minimum. Ciężko więc wyobrazić sobie, że Apple nadal sprzedaje nowego iPhone'a 14, telefon za 5199 zł, z ekranem o odświeżaniu jedynie 60 Hz.
Jeśli dodamy do tego jeszcze ulepszenia w głównym aparacie, dołączenie ekranu zawsze aktywnego, czy też nowe procesory - iPhone 15 może chociaż trochę zniwelować bardzo zły posmak, który zostawił po sobie iPhone 14. Miejmy nadzieję więc, że nie sprawdzą się najczarniejsze scenariusze i Apple jednak - chociaż trochę - zadba o swoich klientów, nie tylko o kieszenie swoje i swoich inwestorów.
Jednakże patrząc na inne kroki Apple, o których ostatnio słyszymy, trudno sobie wyobrazić pozytywne zakończenie tej sytuacji. Już teraz Apple podejmuje pierwsze działania mające na celu doprowadzenie ich telefonów do przyszłości bez portów, co będzie się łączyło z dużymi kosztami dla klientów i sporymi stratami w związku z ładowaniem - wszystko w imię niepodporządkowania się wymogom Unii Europejskiej. Nie wygląda to więc dobrze dla żadnej ze stron, jednak głównie dla wiernych klientów firmy z nadgryzionym jabłkiem w logo.
Jednakże znowu, nowe przecieki dają nadzieję na jakieś zmiany i to nie tylko jeśli chodzi o specyfikację ekranu iPhone'a 15, ale też sam jego wygląd. Ostatnio do naszych uszu dotarły wieści o zaokrągleniu wokół ekranu kolejnej generacji iPhone'ów, które miałoby jednocześnie znaleźć się zarówno w wersji Pro, jak i w podstawowych piętnastkach. Takie ruchy pozostawiają jeszcze garstkę nadziei na to, że Apple nie rzuciło na pożarcie swoich mniej zamożnych klientów - ale trzeba przyznać, że jest to bardzo mała garstka.

















