Power banki 2015. Najlepsze przenośne ładowarki w Polsce
-
- Robert Szyszka,
- 06.07.2015, godz. 09:32
Powerbank może wybawić cię z wielu kłopotów – gdy akumulatorowi twojego smartfona, tabletu czy nawet laptopa grozi kompletne rozładowanie, dostarczy energii niezbędnej do podtrzymania zasilania urządzenia. To jedno z najbardziej przydatnych w podróży akcesoriów – a my sprawdziliśmy w testach, które modele działają najlepiej.
Ograniczona pojemność źródła energii to pięta achillesowa wszystkich zasilanych akumulatorowo urządzeń. Regularnie powstają nowe generacje procesorów AMD i Intela, pamięci, ekranów, kart graficznych, rozwijają się systemy operacyjne – tylko baterie są w zasadzie takie same jak dawniej, a jedyną zauważalną zmianą jest upowszechnienie technologii litowo-jonowej i jej odmian. Rosną za to pojemności akumulatorów – w ślad za zwiększonym zapotrzebowaniem urządzeń na energię. Większe ekrany smartfonów oznaczają większe zużycie energii, a to wymusza stosowanie większych ogniw, by nie ładować telefonu co kilka godzin. Akumulatory, jak duże by jednak nie były, rozładowują się zawsze w najmniej odpowiednim momencie i nie wszędzie można je doładować: nie zawsze jest pod ręką gniazdko elektryczne do podłączenia ładowarki czy zasilacza.
W tym momencie do akcji może wkroczyć powerbank, czyli akumulator zewnętrzny. To nic innego, jak rozbudowana bateria, wyposażona w zestawy gniazd wyjściowych, służąca do magazynowania energii i zasilania bądź doładowywania różnych urządzeń elektronicznych za pomocą interfejsu USB. Sprzętu tego typu jest na rynku bardzo dużo. Są produkty bardziej i mniej renomowanych producentów, różniące się pojemnością, kształtem i gabarytami.

Powerbank GP Batteries GP302
Do testu wybraliśmy powerbanki o pojemności od 5 do 12 tysięcy miliamperogodzin. Planowaliśmy początkowo wyodrębnić dodatkowo kategorię urządzeń o pojemności 20 000 mAh i więcej ale do redakcji dotarł jedynie jeden egzemplarz takiego powerbanku. Zrezygnowaliśmy też z baterii małych. Często nie są one nawet w stanie naładować smartfona więcej niż jeden raz i nadają się jedynie do zasilania odtwarzaczy MP3. Akumulatory z testu korzystają z technologii litowo-jonowej, która zapewnia największą gęstość energii. Mają jednak także wszystkie wady tego typu konstrukcji.
Do 30zł: Powerbank Trust Power Bank 2200 mAh
Do 100zł: Powerbank Sweex 2500 mAh
Do 200zł: NavRoad NEXO powerBOX jump starter
Najlepsze powerbanki 2015. Co w środku?
W zależności od zastosowań i wymagań spotyka się dziś właściwie trzy główne typy ogniw i zbudowanych z nich akumulatorów. Baterie ołowiowe (Pb), największe i najcięższe są jednocześnie najtańsze. Oferują za to największą wydajność energetyczną, dlatego stosuje się je na przykład w samochodach gdzie potrzebne są duże prądy rozruchu. Baterie niklowo-wodorkowe (NiMH) zasilają różne urządzenia elektroniczne, na przykład aparaty cyfrowe, lampy błyskowe. To najczęściej popularne „paluszki” różnych rozmiarów. Osiągają sprawność rzędu 60-70 procent i mają współczynnik rozładowania w granicach 30 procent na miesiąc.
Największy rynek dla ogniw zasilających stanowią jednak dziś urządzenia mobilne jak telefony, smartfony czy tablety. Tu króluje technologia litowo-jonowa (Li-ion) i jej odmiany. Ma ona bardzo dobre parametry ale też jednocześnie kilka poważnych wad. Sprawność ogniw tego typu wynosi 99 procent, a w przypadku wersji litowo-polimerowej (Li-poly) nawet 99,8%.
Baterie Li-ion tracą w ciągu miesiąca od 5 do 10 procent zmagazynowanej energii, a Li-poly jedynie około 5%. Akumulatory Li-ion są jednak najdroższe i najbardziej niebezpieczne. Największe ryzyko podejmuje się podczas używania pojedynczych ogniw tego typu. Łatwo je zdestabilizować i doprowadzić nawet do wybuchu jedynie przegrzewając, zbyt mocne rozładowanie prowadzi zaś do nieodwracalnych uszkodzeń i utraty właściwości pozwalających magazynować energię.
Bez obaw – zwykłe telefony (z reguły) nie wybuchają. W urządzeniach powszechnego użytku stosowane są pakiety ogniw, działające pod kontrolą zaawansowanej elektroniki. Dba ona, by pakiet nie został przeładowany lub zbyt mocno rozładowany, kontroluje temperaturę pracy, zabezpiecza przed zwarciami i optymalizuje zużywanie energii. Pojedyncze ogniwa mają również wbudowane mechaniczne zabezpieczenia w postaci „zaworów” chroniących przed wzrostem ciśnienia wewnątrz i wybuchem. Zastosowanie modułów sterujących obniża ogólną sprawność akumulatorów bazujących na technologii litowo-jonowej ale tylko w ten sposób można na nimi zapanować i zagwarantować bezproblemowe użytkowanie.

Powerbanki - koszt zakupu 100 mAh pojemności
Warto też pamiętać, że dane o pojemności, umieszczane na obudowie akumulatora, to zwykły chwyt marketingowy. Żadne z przetestowanych przez nas urządzeń nie magazynowało tyle energii, ile deklarował producent. Nie można oczywiście posądzać wytwórców o oszustwo, przemilczają oni po prostu pewne fakty wynikające z konstrukcji powerbanków. Do ich wyprodukowania wykorzystuje się bowiem ogniwa o napięciu 3,6-3,7 V i to one mieszczą energię opisaną na opakowaniu. Bank musi jednak zapewnić na wyjściu napięcie równe standardowi USB czyli 5V. Łatwo więc policzyć ile energii będzie dostępne z punktu widzenia użytkownika.
W uproszczeniu dla akumulatora o deklarowanej pojemności 10 000 mAh i napięciu 3,6 V zmagazynowana moc to 36 000 mWh (3,6 x 10 000). Tyle trzeba jej dostarczyć podczas ładowania. Rozładowując bank, dla napięcia wyjściowego 5V, otrzymujemy już tylko 7200 mAh (36 000 / 5). A to i tak wydajność teoretyczna. Należy jeszcze uwzględnić sprawność elektroniki urządzenia. Przyjmując jej wartość na poziomie 90 % uzyskujemy 6480 mAh (7200 x 0,9). W efekcie do dyspozycji zostaje nieco ponad 60 procent wartości deklarowanych na opakowaniach i obudowach. To tak zwany efekt konwersji świadczący, oprócz właściwości technologii, o sprawności elektroniki urządzenia.
Innym mankamentem akumulatorów litowych jest mała liczba cykli ładowania i rozładowywania. W zależności od sposobu użytkowania baterii, może to być jedynie 300 razy. Tak dzieje się na przykład wtedy, gdy jest ona całkowicie rozładowywana i ładowana do pełna. Optymalnie dla ogniw Li-ion jest, gdy ładuje się je od 30 do około 70 % pojemności. Dzięki temu liczba cykli może wzrosnąć nawet do 1500. Polecane przez wielu użytkowników i sprzedawców, regularne formatowanie baterii smartfonów i zużywanie ich całej pojemności z powodu obaw o tzw. efekt pamięciowy czyli utratę rzeczywistej pojemności baterii w miarę jej użytkowania spowodowanej niepełnym rozładowywaniem, przynosi więc odwrotny skutek od zamierzonego. Ogniwa Li-ion nie mają efektów pamięciowych, a obchodzenie się z nimi w opisany wyżej sposób powoduje znacznie szybsze zużycie i awarie. Akumulatory litowe powinno się całkowicie rozładowywać i ładować do pełna sporadycznie jedynie raz na jakiś czas i to nie po to, by formatować ogniwa, a po to, by „przypomnieć” elektronice sterującej, jakie są minimalne i maksymalne poziomy naładowania i ją skalibrować.

Powerbank Kruger&Matz KM0138
Najlepsze powerbanki 2015. Jak testowaliśmy
Testowane powerbanki przed każdym pomiarem były naładowane do pełna. Ich pojemność mierzono miernikiem pracującym w porcie USB w trakcie rozładowywania. W ten sposób sprawdziliśmy, jaka rzeczywista ilość energii oferowana jest użytkownikowi. Jednocześnie weryfikowane było napięcie wyjściowe dostępne bez obciążenia i po obciążeniu. Im mniej odbiegało ono od standardu USB, tym lepiej. Do pomiarów wykorzystywaliśmy zawsze najbardziej wydajne wyjście. Nie interesował nas natomiast czas ładowania akumulatorów. Nie zależy on od konstrukcji danego urządzenia, a jedynie od pojemności oraz zastosowanej ładowarki. Jeżeli prąd ładowania będzie większy, czas potrzebny do naładowania skróci się. Łatwo go również samodzielnie wyliczyć.
Sprawdzaliśmy czytelność wskaźników naładowania i wygodę pracy z powerbankami. Może się wydawać, że cztery diody sygnalizacyjne to za mało i że lepszy byłby wyświetlacz LCD z informacją procentową, trzeba jednak pamiętać, że taki sposób prezentacji spowodowałby zmniejszenie energetycznej sprawności urządzenia.
Interesowało nas, czy użytkownik musi pamiętać o włączeniu powerbanku, czy wystarczy podłączyć odbiornik, by magazyn energii uruchomił się automatycznie. Tu kolejny zawód. Większość rozwiązań opiera się na weryfikacji obecności wtyczki w gnieździe USB. Wystarczy więc podłączyć sam przewód, by bank się uruchomił. Przewód sam w sobie nie pobiera jednak energii, więc jeżeli akumulator przejdzie w stan uśpienia a podłączenie odbiornika nastąpi z opóźnieniem, automatyka już nie zadziała.

Samsungi Galaxy Note 4 pomogły nam znacznie w przeprowadzeniu tego testu.
Ocenialiśmy również wygodę przenoszenia i przechowywania powerbanków. Liczyły się użyte materiały oraz precyzja wykonania. Na plus liczyliśmy wszystkie dodatki w postaci złączy i przejściówek do ładowania różnych urządzeń, funkcje latarki, czy obecność dedykowanej ładowarki. Niestety nie było takiej w żadnym zestawie. Nie udało się nam również wypożyczyć banków wyposażonych w ogniwa słoneczne, które doładowują pakiet, gdy ten nie jest używany.
Do 30zł: Powerbank Trust Power Bank 2200 mAh
Do 100zł: Powerbank Sweex 2500 mAh
Do 200zł: NavRoad NEXO powerBOX jump starter
W trakcie testu intensywnie korzystaliśmy z dwóch egzemplarzy smartfona Galaxy Note 4 wypożyczonych nam dzięki uprzejmości firmy Samsung. Sprawdzaliśmy możliwość jednoczesnego ładowania i rozładowywania pakietów, czy wydajność w obsłudze dwóch odbiorników jednocześnie. Krytycznie podchodziliśmy do braku zabezpieczeń przed zwarciem, przeładowaniem czy przegrzaniem oraz braku informacji o nich. Teoretycznie zabezpieczenie przed przegrzaniem wbudowane jest w każe ogniwo. Można jednak spotkać na rynku takie, które go nie mają. Użytkownik końcowy nie wiedząc, jakich ogniw użyto do konstrukcji akumulatora, w przypadku braku stosownych danych w specyfikacji, może obawiać się korzystania z niego.
W tabeli umieściliśmy informację, o deklarowanej minimalnej liczbie cykli ładowania akumulatorów. Zrezygnowaliśmy jednak z oceny tego parametru, z dwóch powodów. Po pierwsze w większości przypadków trudno jest uzyskać stosowne dane, a po drugie – jeżeli już są dostępne, to producenci stosują różne definicje cyklu i trudno dane porównać ze sobą. Raz liczy się na przykład tylko kolejne podłączenia do ładowarki, innym razem – ładowania do poziomu pojemności wejściowej lub wyjściowej. Jeszcze inni jako jeden cykl przyjmują ładowanie od 10 do 90% pojemności i następujące po tym rozładowywanie ponownie do 10%. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku opcji jednoczesnego ładowania i rozładowywania. Tylko niektórzy producenci otwarcie odradzają takie działanie. W praktyce jest to możliwe, ale niezalecane ze względu na elektronikę sterującą pakietem.
Porównując poszczególne powerbanki, większą wagę kładliśmy na różne współczynniki, na przykład konwersji, pojemności do masy czy koszt miliamperogodziny niż rzeczywistą pojemność. „Większy” nie oznacza bowiem „lepszego”. Niektórzy użytkownicy nie potrzebują dużych pojemności, a preferują lżejsze urządzenia, wygodniejsze do przechowywania czy też ładniej zaprojektowanie.
Najlepsze powerbanki 2015. Do którego banku po energię?
Nie ma w teście powerbanków urządzeń, które wyraźnie wyróżniałyby się w sposób negatywny. Wszystkie spełniają swoje zadanie choć są takie, które robią to nieco lepiej. Zwycięzca testu, GP Batteries GP302 to solidna, pojemna konstrukcja, o największym współczynniku pojemności do masy. Nie zaskakuje obudową i dodatkowym wyposażeniem, ale rzeczywista pojemność prawie 8 000 mAh przyda się każdemu. Jest za to drogi. Niewiele mniejsza ale znacznie tańsza Omega OMPB10 zajęła drugie miejsce. Koszt nabycia miliamperogodziny jest w tym przypadku najmniejszy. Powerbank oferuje także jeden z wyższych współczynników konwersji. O ile produkty z pierwszego i drugiego miejsca nie są najładniejsze, to pod względem wzornictwa wyróżnia się Kruger&Matz KM0138. Urządzenie to nie zajęło jednak trzeciego miejsca tylko ze względu na design. Akumulator jest pojemny, doskonale zarządza zgromadzoną wewnątrz energią i dobrze utrzymuje parametry wyjściowe. Jest przy tym tani. Dodatkowo wyróżnia się bogatszym wyposażeniem w przewody i przejściówki.
Doskonały produkt oferuje VARTA. Model PowerPack 6000 to propozycja dla osób korzystających z elektroniki w trudnych warunkach pogodowych. Obudowa pakietu jest wodoszczelna i odporna na uderzenia. Producent gwarantuje, że upadek z wysokości dwóch metrów nie wyrządzi urządzeniu żadnej szkody. Model ten przegrywa oczywiście w ocenie pojemności do masy czy kosztach zakupu ale często jako jedyny zagwarantuje możliwość naładowania telefonu w namiocie, w burzową pogodę. Jeżeli ktoś zamierza korzystać z banku na świeżym powietrzu, to jest to dla niego jedyna opcja. Producenci pozostałych urządzeń deklarują zastosowanie swoich produktów jedynie w pomieszczeniach zamkniętych.
GP Batteries GP302
Powerbank GP Batteries GP302 ma formę niewielkiego prostopadłościanu. Przypomina do złudzenia paczkę papierosów. Konstrukcja jest solidna, a użyty do budowy plastik – wysokiej jakości.
Koszt nabycia jednej miliamperogodziny jest w przypadku tego urządzenia dość wysoki, jeden z wyższych w teście. Wynika to jednak z materiałów przeznaczonych na obudowę. GP charakteryzuje się dużą obciążalnością. Prawie dwa i pół ampera natężenia prądu wyjściowego sprawia, że może pracować jako superwydajna turboładowarka do smartfonów.
Powerbank GP Batteries GP302 słabo podtrzymuje napięcie wyjściowe podczas rozładowywania, za to jako jeden z lepszych może służyć do magazynowania energii na dłuższy czas. Po miesiącu straci jej mniej niż 4 procent. Ma też wszystkie możliwe zabezpieczenia – przed nadmiernym rozładowaniem, przeładowaniem, zwarciem i przegrzaniem.
Wskaźnik naładowania bazuje na diodach LED ale wykonany został w formie paska. Na wyposażeniu akumulatora jest jedynie jeden przewód służący do ładowania banku i urządzeń zewnętrznych.
Omega OMPB10
Omega OMPB10 to jeden z lepszych powerbanków jakie testowaliśmy. Obok doskonałych parametrów elektrycznych wyróżnia się niewielka ceną.
Koszt jednej miliamperogodziny jest tu najniższy. Ma to niebagatelny wpływ na ogólną ocenę opłacalności. Akumulator Omegi jest nieco większy od GP Batteries GP302, (ten powebank wygrał w teście), co przy mniejszej pojemności powoduje że współczynnik pojemności do masy nie zachwyca. Wyróżniają go zaokrąglone rogi i aluminiowa oprawa boków. Dzięki dwuamperowemu wyjściu można z tego banku ładować iPhone’a. OMP10 oferuje najlepszy stosunek konwersji - w tej kategorii banki tego producenta nie miały sobie równych.
Omega deklaruje możliwość jednoczesnego ładowania i rozładowywania banku. Brakuje za to danych o zabezpieczeniach przed przegrzaniem. Być może producent zakłada, że taka ochrona jest standardem w przypadku stosowanych ogniw Li-ion. Nieduża jest za to minimalna liczba cykli ładowania i rozładowywania.
Kruger&Matz KM0138
Powerbank Kruger&Matz KM0138 całkiem nieźle wypadł w teście. Kruger ma bardzo dobry współczynnik konwersji energii i oferuje niewielki koszt jej magazynowania.
Kruger&Matz KM0138 jest relatywnie ciężki w stosunku do swojej pojemności, choć w pierwszej chwili, porównując go z innymi produktami, jego masa nie jest odczuwalna. 800 cykli ładowania, o których informuje dokumentacja, to bardzo przyzwoity wynik. Wystarczy jednak przestrzegać zasad ładowania i rozładowywania ogniw litowych, by wydłużyć ten czas dwukrotnie. Współczynnik rozładowywania kształtuje się na średnim poziomie.
Powerbank ma bardzo dobry współczynnik konwersji energii (tj. stosunek jednostek pojemności do energii) i oferuje niewielki koszt jej magazynowania. Dodatkowe przewody, końcówki umożliwiające ładowanie iPhona to standard w przypadku urządzeń tego producenta. Wyróżniają się one także ładą obudową oraz bardzo dobrymi parametrami elektrycznymi na wyjściu. Bez względu na to czy obciążenie zostało podłączone, czy port jest nieobciążony, standard USB jest utrzymywany na stałym poziomie.
Kruger&Matz KM0157
Kruger& Matz KM0157 to średniej pojemności powerbank. Charakteryzują go bardzo dobre materiały użyte do produkcji i elegancki wygląd.
Kruger& Matz KM0157 jest wykonany jeszcze lepiej niż jego większy odpowiednik, KM0138. Jest niewielki, lekki i z łatwością zmieści się w kieszeni. Stosunkiem pojemności do masy przegrywa jedynie ze zwycięzcą testu, GP Batteries GP302. Wygrywa za to całe zestawienie pod względem ogólnej stosunku wydajności do ceny - kosztuje tylko 79 zł, a w kategorii "Opłacalność" uzyskał ocenę najwyższą z możliwych - 10 pkt. Oferuje także jeden z lepszych współczynników rozładowania.
W ciągu miesiąca traci niewiele ponad 3 procent pojemności. Nieco gorzej konwertuje jednak zmagazynowaną energię. Pod tym względem plasuje się w środku stawki. Niestety, ma tylko jeden port wyjściowy. Wyklucza to możliwość jednoczesnego ładowania dwóch urządzeń. Jeżeli jednak komuś nie zależy na ogromnej pojemności, a interesuje go przede wszystkim wygoda użytkowania na pewno się nie zawiedzie.
Platinet PMPB60
Platinet PMPB60 wyróżnia się przede wszystkim eleganckim wyglądem i dopracowaniem szczegółów konstrukcyjnych.
Platinet PMPB60 wyróżnia się przede wszystkim eleganckim wyglądem i dopracowaniem szczegółów konstrukcyjnych. Ten niewielki powerbank został bowiem oprawiony w tworzywo do złudzenia przypominające skórę. Wbudowany przewód do ładowania ułatwia korzystanie z urządzenia, którego wymiary zostały dobrane tak, by wygodnie było je nosić w kieszeni marynarki. Jedyny minus konstrukcji to zbyt bliskie usytuowanie okładek boków. Umieszczone pomiędzy nimi gniazdo będzie bezużyteczne dla większych odbiorników – nie zmieszczą się.
Pojemność akumulatora jest nieduża, a stosunek konwersji stoi na średnim poziomie. Urządzenie nie należy też do najtańszych ale w jego przypadku nie o cenę przecież chodzi. Producent określa liczbę cykli ładowania na 500. To mniej więcej tyle ile wytrzymują ogniwa litowo-jonowe, gdy są rozładowywane do zera i ładowane do pełna.
GP Batteries GP781
Bank został ładnie zaprojektowany, a zastosowane materiały sprawiają, że urządzenie jest miłe w dotyku i sprawia wrażenie delikatniejszego niż jest w rzeczywistości.
W odróżnieniu od zwycięzcy testu, modelu GP batteries GP302, wersja GP781 korzysta z ogniw litowo-polimerowych. Nie wpływa to jednak znacząco na poprawę lub pogorszenie jego parametrów użytkowych.
Akumulator charakteryzuje się jednym z najwyższych współczynników konwersji. Pozwala odzyskać prawie 68 procent zmagazynowanej w nim energii. Na przeciwległym biegunie jest za to możliwość jej dłuższego przechowywania. Po miesiącu z banku znika ponad osiem procent pojemności. Wysoki jest także koszt nabycia jednej miliamperogodziny, najwyższy w teście jeżeli pominąć przeznaczony do specjalnych zadań powerbank Varta Power Pack 6000.
Wprawdzie brakuje informacji o minimalnej liczbie cykli ładowania jaką jest w stanie wytrzymać urządzenie ale producent nie zapomniał o wszystkich możliwych zabezpieczeniach. Bank został za to ładnie zaprojektowany, a zastosowane materiały sprawiają, że urządzenie jest miłe w dotyku i sprawia wrażenie delikatniejszego niż jest w rzeczywistości.
Prestigio Power Bank PBC02100
Będziesz zadowolony z tego akumulatora, jeżeli zależy ci na długim czasie przechowywania energii. Po miesiącu Prestigio stracił jej mniej niż 3%.
Dodając do tego sporą pojemność oraz przyzwoity stosunek konwersji otrzymuje się produkt sprawdzający się najlepiej jako długoterminowy magazyn. Akumulator jest jednak drogi. Dużo trzeba zapłacić za urządzenie, wysoki jest także koszt jednostki pojemności. Spora masa sprawia, że parametr upakowania energii wypada słabo. Urządzenie nie jest także najładniejsze, a wskaźnik naładowania mało precyzyjny. Pojedyncza dioda zmieniająca kolor i przygasająca z różną częstotliwością nie jest najwygodniejsza w użyciu.
Napięcia wyjściowe obciążonych i nieobciążonych gniazda są dość wysokie ale ich wydajność jest ograniczona. Teoretycznie jedno potrafi zapewnić prąd o natężeniu 2A, a drugie 1A ale nie można z nich w pełni skorzystać po jednoczesnym obciążeniu. Maksymalna wydajność banku wynosi 2,8A a nie trzy ampery.
VARTA PowerPack 6000
VARTA PowerPack 6000 to sprzęt przeznaczony do pracy w najtrudniejszych warunkach. Jest wodoszczelny, odporny na uderzenia i doskonale zabezpieczony.
Powerbank jest bardzo wydajny. Można go obciążyć prądem o wartości 2,4 ampera. Dzięki temu ładowanie urządzeń za pomocą banku jest błyskawiczne. Brakuje za to informacji na temat zabezpieczeń.
W naszym teście powerbanków sprzęt zajął miejsce pod koniec stawki. Nie wynika to z jego możliwości ale z konstrukcji, która powoduje, że akumulator dostał na przykład niskie noty za stosunek pojemności do masy czy za koszt nabycia jednostki pojemności. Te parametry są najgorsze w zestawieniu.
VARTA PowerPack 6000 nie ma jednak alternatywy, gdy zachodzi potrzeba pracy poza budynkiem, w namiocie, na wycieczce pieszej czy rowerowej. Dodatkowo potrafi bardzo długo przechowywać energię bez jej utraty. Współczynnik rozładowywania jest jednym z lepszych w teście.
APC M5
Powerbank APC dzięki wysokiemu stopniowi konwersji oferuje w praktyce prawie tyle samo energii, co VARTA PowerPack 6000, o wyższej pojemności znamionowej (odpowiednio 5000 i 6000 mAh).
Ponad 66 procent efektywności stawia ten bank w czołówce testu. Na ilości zgromadzonej energii kończą się jednak podobieństwa między tymi produktami. APC to niewielkie zgrabne urządzenie, przeznaczone do pracy w domu, bez dodatkowych zabezpieczeń przeciwwilgociowych i kurzowych. Lekką (jedną z najlżejszych w teście) obudowę, cieńszą od paczki papierosów łatwo schować do kieszeni spodni bądź koszuli. Zachowana w niej energia z powodzeniem wystarczy, by raz czy dwa naładować duży smartfon.
M5 dość dobrze trzyma parametry elektryczne wyjść ale ogólne wydajność mogłaby być lepsza. W praktyce sumaryczne obciążenie równe jest wydajności mocniejszego wyjścia. W rezultacie, maksymalne obciążenie jednego gniazda wyklucza jednoczesne użycie drugiego.
APC M10
Powerbank firmy APC o dużej pojemności znamionowej (10 tys. mAh), wyposażony w akumulator litowo-polimerowy.
Naładowana do pełna bateria potrafi oddać niewiele więcej, jak połowę dostarczonej jej energii. Jest też jedną z cięższych w teście. Ma masę nawet większą niż np. solidny powerbank VARTA PowerPack 6000. W rezultacie współczynnik pojemności do masy także wypada blado. Jedyne, z czego można być zadowolonym, to dość niski koszt zakupu jednostki pojemności. Brakuje informacji o zabezpieczeniach termicznych lub też nie ma ich wcale. Producent zastrzega za to wyraźnie, że jednoczesne ładowanie i rozładowywanie banku nie jest zalecane.
Tak, jak w przypadku innego testowanego powerbanku APC, M5, jednym z mankamentów konstrukcji jest zbyt mała ogólna wydajność prądowa. Nie pozwala ona na jednoczesne, maksymalne obciążenie obydwu wyjść. Pojedyncze gniazdo wytrzyma za to aż 2,4 ampera. M10 zaskakuje również bardzo małym współczynnikiem konwersji. Zwłaszcza, że mniejszy model radzi sobie całkiem dobrze.