Digitus A-DN-170012
-
- 21.12.2010, godz. 17:52
Urządzenie zabezpiecza odbiorniki o łącznej mocy pozornej 1500 woltamperów albo 880 watów czynnej. Można je podłączyć do dwóch gniazdek typu F. Układ podtrzymania pracuje według interaktywnego schematu połączeń. Składa się z dwóch baterii o łącznej pojemności 14 amperogodzin, falownika oraz dwustopniowego układu AVR, Na tle napięcia prostokątnego wytwarzane przez falownik widać dodatkowe piki przy przejściu przez zero. To niedobry objaw.
Marka Digitus debiutuje w naszych testach zasilaczy awaryjnych. Opisywany model nie wyróżnia się niczym szczególnym poza sporą mocą i relatywnie niską ceną. W odróżnianiu od innych Digitusów, które mają bardzo dobrze rozwiązany system informacji wyświetlany na ekranie ciekłokrystalicznym, użytkownikowi tego modelu muszą wystarczyć trzy diody.
Urządzenie zabezpiecza odbiorniki o łącznej mocy pozornej 1500 woltamperów albo 880 watów czynnej. Można je podłączyć do dwóch gniazdek typu F, (z bolcem uziemiającym zastąpionym przez boczne sprężynki). Oprócz nich urządzenie wyposażono w dwa złącza telefoniczne. Ustawione na drodze linii zabezpieczają domową instalację przed niepożądanymi zakłóceniami mogącymi dostać się tą drogą do modemu i dalej do komputera. Jest jeszcze bezpiecznik topikowy i gniazdko RS-232 do komunikacji z programem Power Manager zainstalowanym na chronionym komputerze.
Układ podtrzymania pracuje według interaktywnego schematu połączeń. Składa się z dwóch baterii o łącznej pojemności 14 amperogodzin, falownika oraz dwustopniowego układu AVR, podnoszącego lub obniżającego napięcie w sytuacjach, kiedy problem ogranicza się do jego wysokości. Na tle napięcia prostokątnego wytwarzane przez falownik widać dodatkowe piki przy przejściu przez zero. To niedobry objaw. Taki kształt będzie oszukiwał częstotliwościomierze i generował zakłócenia.
Baterie A-DN-170012 mają podtrzymywać pełne obciążenie (880W) przez cztery minuty. To wiarygodna deklaracja, w teście nieco łatwiejszym (800W) zasilane bateryjne wytrzymało przez pięć i pół minuty. Dwugodzinne ładowanie pozwoliło na odbudowanie 60% pojemności baterii. Czasy byłyby jeszcze dłuższe gdyby nie rozrzutne 240 V generowane przez falownik. A-DN-170012 nie ma wydajnej ładowarki i, sądząc po danych technicznych, to nie błąd, ale zamierzenie producenta. W specyfikacji wspomina się o ośmiu godzinach niezbędnych do uzyskania 90 procentowego naładowania baterii. Przy częstych awariach zasilania ten czas może okazać się zbyt długi.
Oba stopnie AVR są nieźle zaprojektowane. W efekcie zasilacz przepuszcza napięcie z sieci w wąskim zakresie, między 189 a 244V. Mniej pozytywów należy się przełączaniu i samej pracy na baterii. Nowy przebieg nie kontynuuje fazy starego, bliżej mu do fazy przeciwnej, pojawia się silna składowa stuhercowa.