HP Deskjet Ink Advantage 2060 K210

Pod nazwą Ink Adventage kryją się wersje urządzeń HP, które drukują taniej niż zwykłe, ale same kosztują drożej. Taki zakup staje się opłacalny dla osób drukujących intensywniej, którym wyższa cena urządzenia zrekompensuje się dzięki oszczędnościom na kosztach atramentu. Taką parę stanowi model 2060 K210 i jego standardowa wersja 2050. Pierwszy jest droższy o 60 zł, ale jego wkłady o tej samej pojemności są blisko dwukrotnie tańsze. Przy wykorzystaniu większych, bardziej ekonomicznych nabojów można zejść z kosztami druku do poziomu siedmiu groszy za stronę mono i 24 za kolorową. Już po wydrukowaniu kilkuset stron posiadanie droższej drukarki staje się korzystniejsze. Ekonomia druku K210 wypada lepiej nawet w konfrontacji z urządzeniami laserowymi.

Pod nazwą Ink Adventage kryją się wersje urządzeń HP, które drukują taniej niż zwykłe, ale same kosztują drożej. Taki zakup staje się opłacalny dla osób drukujących intensywniej, którym wyższa cena urządzenia zrekompensuje się dzięki oszczędnościom na kosztach atramentu. W obu wersjach tusze mają taki sam skład chemiczny, ale same pojemniki różnią się szczegółami, które zapobiegają wykorzystaniu tańszego naboju wbrew zamiarom producenta. Taką parę stanowi model 2060 K210 i jego standardowa wersja 2050. Pierwszy jest droższy o 60 zł, ale jego wkłady o tej samej pojemności są blisko dwukrotnie tańsze. Przy wykorzystaniu większych, bardziej ekonomicznych nabojów można zejść z kosztami druku do poziomu siedmiu groszy za stronę mono i 24 za kolorową. Już po wydrukowaniu kilkuset stron posiadanie droższej drukarki staje się korzystniejsze. Ekonomia druku K210 wypada lepiej nawet w konfrontacji z urządzeniami laserowymi. Jednak pokusę zrobienia z K210 urządzenia biurowego i udostępnienie go większej grupie użytkowników należy odrzucić. To delikatny model z tysiącstronicową miesięczną obciążalnością. Nie ma żadnych atrybutów sieciowych, ani czytnika kart pamięci aparatów cyfrowych, został także pozbawiony oprogramowania do rozpoznawania tekstu. Sterownik TWAIN skanera został tak uproszczony, że czasem lepiej korzystać z microsoftowego WIA. Równie skromny jest sterownik drukarki. Na dodatek ustawienia podstawowe schowano do zakładki zaawansowane, a i tak jest tam tylko wybór rozmiar papieru, rozdzielczości, włączanie funkcji poprawy jakości i druku w odcieniach szarości. Jedynym interfejsem pozostało USB. Nie ma też mowy o większych szybkościach. Dziesięć stron tekstu drukuje dwie minuty, a taką sama objętość w kolorze nawet dwukrotnie dłużej. Moduł druku jest typowy dla tańszych urządzeń. Składa się z dwóch nabojów zintegrowanych z głowicami: jednego z tuszem czarnym i drugiego z trzema kolorami CMY. Pierwszy drukuje kroplami 13,5 pikolitrowymi w rozdzielczości 600 dpi. Drugi używa kropli 8,5 i 2,3 pikolitrowych. Możliwe jest osiągnięcie 1200x4800 dpi albo 600 dpi z technologią PhotoRet III. Jakość druku monochromatycznego jest bardzo dobra, czego nie można powiedzieć o kolorowym. Mamy zdecydowanie zbyt mało odcieni nie tylko w grafice biznesowej, ale i bardziej wymagających tematach. Ślimaczy się drukowanie w najwyższej rozdzielczości. W wersji z PhotoRet-em ten czas skraca się trzykrotnie niestety kosztem gubienia szczegółów.W wypadku prostszych tematów jakość druku nie spada poniżej przeciętnego poziomu. Trudniejsze wypadają wyraźnie lepiej, jeśli korzysta się z bardzo wolnego druku w rozdzielczości 1200 dpi. Niecierpliwi muszą zadowolić się przeciętnym zdjęciem i mniejszą liczba szczegółów. Niezależnie od rozdzielczości geometrycznej marnie wypada rozróżnianie odcieni. Wiele szczegółów ginie jeśli ich kolor jest podobny do barwy tła. Skaner jest marny i do tego źle oprogramowany. Kiepsko działa funkcja automatycznej korekcji fotografii. Niezależnie od wszystkiego skanerowi brakuje dynamiki.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: