Intel DP55KG
-
- Michał Reinholz,
- 21.12.2010, godz. 17:56
Intel znany jest jako producent doskonałych procesorów i chipsetów dla nich, ale już nieco mniej osób wie, że pod ta marką pojawiają się także płyty główne. Nasilenie ich produkcji następuje zawsze wraz z pojawianiem się nowych procesorów, ale wśród użytkowników płyty Intela jakoś nie zdobywają uznania. Sprawdziliśmy czy taki stan rzeczy jest zasłużony testując płytę Intel DP55KG.
Płyty główne Intela od dłuższego czasu nie należą do szczególnie wymyślnych – cechowała je raczej prostota, ale to stwierdzenie nie do końca sprawdza się w przypadku DP55KG. Zbudowano ją z użyciem układu Intel P55. Mimo że płyta przeznaczona jest dla bardziej zaawansowanych użytkowników wydziela mało ciepła. Dlatego za układ chłodzenia służy maleńki aluminiowy radiator przytwierdzony do płyty kawałkiem sprężynującego drutu. Większe radiatory zainstalowano na sekcji zasilania procesora co ma ułatwić odprowadzanie ciepła podczas pracy na podkręconym systemie.
Na płycie umieszczono cztery gniazda modułów DDR3. Mogą pracować w trybie zwykłym z częstotliwością do 1333 MHz. Do kart rozszerzeń przeznaczono gniada: PCI-Express x16, dwa PCI-Express x1, PCI-Express x8, PCI-Express x4 i PCI. Gniazda PCI-E x4 i x8 są otwarte, więc da się umieścić w nich karty za złączami nawet x16. Na przedłużeniu tych gniazd umieszczono podpórki ułatwiające trzymanie długich kart.
Do płyty da się podłączyć osiem napędów SATA i dwa eSATA (tylny panel). Na płycie nie przewidziano złącz PATA i FDD. To dobra decyzja, choć może zmartwić posiadaczy urządzeń ze starszymi złączami.
Na płycie umieszczono wyświetlacz stanów POST BIOS-u i przycisk do jej włączania. Na tylnym panelu znajdziemy przycisk do resetowania ustawień BIOS-u.
Płytę zaopatrzono w kontroler TSB43AB22A dzięki czemu możemy korzystać ze złącza IEEE1394. Bardziej nietypowe jest seryjne wyposażenie w łącze Bluetooth.
Rozłożeniu elementów płyty można sporo zarzucić. Wymiana modułów RAM bez demontowania karty graficznej jest niemal niemożliwa, gdyż gniazda niemal opierają się o PCI-Express x16. Wyświetlacz stanów POST umieszczono przy podstawce procesora – trudno go obserwować nawet przy niewielkim coolerze, zaś większy całkowicie go zasłoni. Złącza panelu przedniego i dodatkowych gniazd USN znalazły się pomiędzy gniazdem zasilania 24-pin a gniazdami napędów SATA. Pod tym względem płyty nie da się pochwalić. Zwłaszcza, że mnóstwo wolnej przestrzeni w jej dolnym prawym rogu zostało zmarnowane na umieszczenie niepotrzebnego wizerunku czaszki, której oczy mogą służyć jako diody wskazujące stan pracy dysku twardego.
Podobnie chaotyczny jak sama płyta jest BIOS. Owszem, posiada mnóstwo funkcji, zakresy ustawień także są duże, ale odnalezienie się w tym galimatiasie bywa trudne, zwłaszcza dla osób przyzwyczajonych do uporządkowanych systemów na płytach MSI, Asusa czy Gigabyte’a.
Płyta Intela działała bardzo stabilnie i wykazała się niezłą wydajnością. Pozwalała także na podkręcanie procesora. Nie było problemów z kompatybilnością modułów testowych pamięci.