Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom III [RECENZJA]

Fot. H Tur/PC World

Polityka, przemoc i knowania z dużą dawką humoru.

Wydawca i jego spotkania z Christą

Trzeci tom "Złotej kolekcji" rozpoczyna się od wspomnień - nomen omen - trzech spotkań z twórcą Kajka i Kosza. Kto się z nim spotkał? Nie kto inny, jak Tomasz Kołodziejczak, czyli redaktor naczelny Świata Komiksu, a zarazem pomysłodawca zbiorczego wydania dzieł Christy. Pierwsze miało miejsce w 1994 roku, a Kołodziejczak był po prostu jednym z wielu fanów przygód dzielnych, słowiańskich wojów. Niecałe ćwierć wieku później stał się ich wydawcą, a przed śmiercią pana Janusza także jego prywatnym znajomym, z którym niejedną godzinę przegadał. Drugi i trzeci materiał publicystyczny zostały zamieszczone po "Wojach Mirmiła", czyli głównej atrakcji albumu i zanim do niego przejdę, najpierw o nich.

Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom III [RECENZJA]

Fot. H Tur/PC World

Jak zawsze mamy felieton Krzysztofa Janicza, w którym porusza całe spektrum aspektów związanych z działalnością artysty - od zarabiania na rysowaniu, kończąc na zamiłowaniu do jazzu. Materiał trzeci jest najciekawszy, ale trudno się dziwić - to wspomnienia samego Christy, które zajmują kilkanaście stron i czyta się je z prawdziwą przyjemnością. Pan Janusz opowiada praktycznie o... wszystkim - zaczynając od swoich dziadków, poprzez wspomnienia z przenosin nad polskie morze, kończąc na stanie wojennym i wydarzeniach po transformacji ustrojowej. Zarówno sposób opowiadania, jak i opisywane w trakcie opowieści zdarzenia sprawiają, że poznajemy Christę na różnych płaszczyznach - i tak legendarny rysownik zmienia się w postać z krwi i kości. Nie ukrywam - czyta się jego wspomnienia świetnie i aż żal kończyć lekturę.

Zobacz również:

Podsumowując - w tym tomie "Złotej kolekcji" publicystykę oceniam na szóstkę.

Woje Mirmiła

"Woje Mirmiła" to aż 116 plansz i są drugą co do długości przygodą Kajka i Kokosza - po "Szrankach i konkurach". Historia zaczyna się, gdy na trakcie wiodącym do Mirmiłowa zbój Łamignat napotyka Wojmiła - brata Mirmiła, śpieszącego do kasztelana z wizytą. Łamignat to taki słowiański Robin Hood - rabuje bogatych, aby wspomagać biednych. Niestety, w wykonywaniu zawodu znacznie przeszkadza mu fakt, że ma gołębie serce i przemocą się brzydzi. Aczkolwiek po tym pierwszym spotkaniu "klientem" zbójnika zostaje królewski kanclerz. Ten przybywa do Mirmiłowa w celi kontroli i nie jest zbytnio zadowolony jej rezultatem - kwartalny plan bitew z sąsiednim plemieniem Omsów nie został wykonany, toteż Mirmił musi zebrać drużynę i ruszyć ma bój. Oprócz tego kanclerz skazuje Łamignata na ścięcie, a ponieważ w grodzie nie ma kata, wysyła na kurs katowski... Kokosza.

Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom III [RECENZJA]

Fot. H Tur/PC World

A to wszystko zaledwie na pierwszych kilkunastu planszach. Dalej dzieje się jeszcze więcej - władzę nad Mirmiłowem przejmuje niejaki Dajmiech, Łamignat niespodziewanie zyskuje żonę, Kajko i Kokosz muszą wybrać się na wyspę kapłanki starego boga, którą strzegą dwa dość bojowe misie, a czas w grodzie spędzają na przeszkadzaniu nowemu władcy i jego przybocznemu - dość tępemu Wojskiemu. Nie ma tu chwili czasu na oddech, gag goni gag, przygoda przygodę, a wydarzenia następują po sobie w zawrotnym tempie. Ale - jak słusznie zauważa Krzysztof Janicz w swojej części publicystycznej, autor stworzył aż za dużo wątków, które pod koniec musiał pośpiesznie pozamykać. Nie będzie zatem złośliwością powiedzenie, że Christa napakował do historii wręcz zbyt wiele pomysłów. Dlatego z jednej strony podczas czytania w pewnym momencie można poczuć znużenie, z drugiej - Kajka i Kokosza nigdy dość.

Czytać? Na Trygława, jak najbardziej!

Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom III [RECENZJA]

Fot. H Tur/PC World

"Woje Mirmiła" będą bawić zarówno starych, jak i młodych. Żarty nie zestarzały się - zarówno te bardziej do myślenia, jak i slapstickowe - i nadal bawią tak samo jak lata temu, gdy zdobycie albumu z przygodami Kajka i Kokosza było nie lada wyczynem. Dla starszych miłośników komiksów będzie to z pewnością miły powrót do dwóch sympatycznych bohaterów, dla młodszych - doskonała okazja do ich odkrycia. Podobnie jak i poprzednie albumy, także i ten dostaje ode mnie najwyższą notę. Jest ona przyznana zarówno za "Wojów Mirmiła", jak i publicystykę oraz - co równie ważne - samo wydanie przez Egmont. Ten album po prostu trzeba mieć w swojej biblioteczce.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: