Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom IV [RECENZJA]
-
- 29.07.2022, godz. 11:34
Końska dawka przygód słowiańskich wojów. Dobra zabawa gwarantowana.
Kolejny tom wydawanej przez Egmont "Złotej Kolekcji" to ponad 200 stron, na których oprócz publicystyki znalazły się aż cztery niepowiązane ze sobą przygody Kajka i Kokosza. Jest to zarazem przekroczenie półmetka zaplanowanej na sześć tomów serii, a ja osobiście cieszę się bardzo, że wszystkie wychodzą zgodnie z planem, czyli w regularnych, trzymiesięcznych odstępach. Co otrzymujemy w tej pozycji?
Publicystyka na początek i koniec
Jak zwykle album zaczyna się i kończy publicystyką. Rozpoczyna ją Sławomir W. Malinowski, dziennikarz, który miał okazję odwiedzać Janusza Christę w jego mieszkaniu. W efekcie możemy zobaczyć m.in. zdjęcie prezentujące rysownika przy pracy oraz oczywiście dowiedzieć się, jaki był twórca w kontaktach z innymi ludźmi. Koniec to z kolei tradycyjny już cykl Ramki i kontury, w którym Krzysztof Janicz nie tylko zdradza nam ciekawostki z życia rysownika, ale także ówczesnego rynku wydawniczego w Polsce. Wspomniane są tu m.in. Relax i Świat Młodych, w których to Christa był stałym gościem, a które miałem okazję osobiście nabywać, kiedy były jeszcze nowością. Cóż - zapewne nie tylko dla mnie będzie to sentymentalna podróż w przeszłość. Obu publicystykom towarzyszą liczne szkice rysunki oraz niepublikowane plansze, który wyszły spod ręki pana Janusza.
Zobacz również:
- Recenzja: Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom V [RECENZJA]
- Zapowiedzi komiksów od wydawnictwa Egmont. Maj pełen superbohaterów i magii
![Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom IV [RECENZJA] Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom IV [RECENZJA]](https://www.pcworld.pl/g1/news/thumbnails/4/0/409816_02_JPG_95_adaptiveresize_750x501.webp)
Fot.: H Tur/PC World
Na końcu możemy obejrzeć oryginalne okładki albumów, w których wychodziły prezentowane w tym tomie opowieści.
Historie bardziej bajkowe i nieco mniej... logiczne
Cztery zaprezentowane w tomie czwartym Złotej Kolekcji historie to kolejno: "Szkoła latania", "Wielki turniej", "Na wczasach" oraz "Zamach na Milusia". Zanim do nich przejdę, muszę zgodzić się z tym, na co zwrócono uwagę w części publicystycznej: te historie zmieniają nieco "uniwersum" Kajka i Kokosza. Staje się ono bardziej baśniowo-magiczne, a efektem przejścia jest pojawienie się stałych elementów, które - mając na uwadze poprzednie tomy - dodane zostały ad hoc, czyli wzięły się znikąd. Na przykład Zbójcerze - fajtłapowaci woje pod dowództwem Hegemona po prostu są i marzą tylko, aby podbić Mirmiłowo, a ich obecność oraz knowania nikogo nie dziwią. Sam Mirmił staje się kasztelanem - poprzednio był księciem - co również nie jest dla mieszkańców grodu zaskoczeniem. W opowieści "Na wczasach" pojawia się woj Wit, który był jedną z głównych postaci "Szranków i konkurów", aczkolwiek... ani nie znają go Kajko i Kokosz, ani też sam Wit nie rozpoznaje swoich dawnych kompanów.
![Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom IV [RECENZJA] Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom IV [RECENZJA]](https://www.pcworld.pl/g1/news/thumbnails/4/0/409817_03_JPG_95_adaptiveresize_750x501.webp)
Fot.: H Tur/PC World
Cóż, trzeba nad tym po prostu przejść do porządku dziennego. A o czym traktują kolejne opowieści? Szkoła latania pokazuje nam Mirmiła, któremu zamarzyło się latanie na miotłach niczym czarownice, dlatego też w asyście swoich wojów udaje się do sławnej, tytułowej szkoły, a Zbójcerze chcą z tego skorzystać i podbić gród. Wielki Turniej to z kolei opowieść o wielkim wydarzeniu sportowym - Święcie Barana, na które mieszkańcy Mirmiłowa mają stawić się w stolicy z... baranem. Ma on wziąć udział w turnieju tych zwierząt. Ponieważ również Zbójcerze będą tam obecni, rywalizacja staje się punktem honoru. Niestety - o ile woje Hegemona znajdują prawdziwego baraniego killera, o tyle Kajko i Kokosz mają małego baranka, który boi się nawet własnego odbicia w wodzie. To nie wygląda dobrze, prawda?
Na wczasach opowiada nam o wyprawie Kajka i Kokosza na wakacje. Wczasy zostały przyznane państwowo, czyli od króla, ale niestety - skierowanie do nadmorskiej miejscowości w krainie Ranów przeznaczone jest wyłącznie dla jednej osoby, toteż Kokosz jedzie na gapę. Sama zaś wyprawa będzie się wiązała nie tylko z licznymi, zabawnymi zdarzeniami, ale również czarną magią i okrutnymi - aczkolwiek wspierającymi turystykę - piratami. Ostatnie "danie" w tym zestawie to "Zamach na Milusia". Kim jest Miluś? Otóż mamy tu małego smoka, którego całkiem niespodziewanie... wysiedział Koko. I choć początkowo mieszkańcy grodu - w tym Kajko i Kokosz - chcą go wygnać, ostatecznie pozostaje wraz z nimi.
![Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom IV [RECENZJA] Kajko i Kokosz. Złota kolekcja - tom IV [RECENZJA]](https://www.pcworld.pl/g1/news/thumbnails/4/0/409818_04_JPG_95_adaptiveresize_750x501.webp)
Fot.: H Tur/PC World
To wszystko w dużym skrócie. Każda historia to liczne postacie pierwszo- i drugoplanowe, a także szereg gagów i komicznych sytuacji, na które trafiają nasi bohaterowie. Jednak Christa w wielu miejscach "poszedł na łatwiznę" i zamiast pokazywać wydarzenia, np. podróż, skraca historię, pisząc po prostu w dymku, że bohaterowie zrobili to czy tamto. W efekcie mamy dłuższe sceny, po których następuje nagły przeskok w inne miejsce oraz do wydarzeń mających miejsce dopiero po jakimś czasie. Takie cięcia były wymuszone na twórcy przez jego wydawców, którzy mieli ograniczone miejsce na publikacje. Wiązało się to z koniecznością dopasowania danej historii do formatu i oto tego efekt.
Czy komiksy przeszły próbę czasu?
Choć niektóre gagi widzieliśmy już w poprzednich komiksach Christy, komiks fabularnie nic się nie zestarzał. Przygody Kajka i Kokosza to historie solidnie przemyślane, pełne zaskakujących zwrotów akcji, niespodziewanych spotkań oraz nieprzewidywalnych wydarzeń. Co prawda współcześnie czytelnicy już nie zrozumieją wielu odnoszących się do realiów PRL-u aluzji i satyr, obce im będą także karykatury znanych w latach siedemdziesiątych XX wieku postaci, jednak większość humoru zawartego w tym albumie nie wymaga takiej wiedzy.
Jeśli chodzi o kreskę, cóż - tutaj mamy Christę w pełnej krasie. Pokazują to zresztą zdjęcia komiksu zamieszczone w tej recenzji. Tego stylu nie można nie rozpoznać już na pierwszy rzut oka.
Czy warto sięgnąć po ten tom? Tak, ale trzeba przymknąć oko na to, że wydarzenia z poprzednich tomów w żaden sposób nie łączą się z obecnymi. Trochę szkoda, ale zdradzą za to, że kolejne już będą z nimi powiązane - np. wątek Milusia doczeka się kontynuacji.