Martwy Punkt: Próba obserwatora - upiorna kreskówka [RECENZJA]

Martwy Punkt to nazwa upiornego parku rozrywki, w którym z przyjemnością spędzą czas mali i duzi. Jednak tylko pracownicy tego miejsca wiedzą, że jest on połączony z prawdziwym piekłem i z tego faktu wynika mnóstwo problemów.

Fot.: H Tur/PC World

Zalety:

  • oryginalna historia
  • zaskakujące postacie i zjawiska

Wady:

  • styl graficzny nie każdemu się spodoba
  • motyw LGBT wciśnięty na siłę

Gdy po raz pierwszy wziąłem do ręki komiks Martwy Punkt: Próba obserwatora, zacząłem się zastanawiać, czy rzeczywiście jestem jego odbiorcą? Na okładce widnieją bowiem postaci niczym w kreskówki dla dzieci. Jednak gdy zacząłem czytać, okazało się, że pomimo pozornej "bajkowości" treść kierowana jest co najmniej do nastolatków, a również osoba dorosła powinna zaciekawić się tą historią. Choć oczywiście styl graficzny nie każdemu się spodoba - jako że prezentują go załączone zdjęcia, nie będę więcej o nim pisać, każdy może ocenić go samodzielnie. Dodam tylko, że jeśli przyjmie się "kreskówkową" konwencję, nie przeszkadza ona w poznaniu tej dość mrocznej i... smutnej historii.

Martwy Punkt: Próba obserwatora - upiorna kreskówka [RECENZJA]

Fot.: H Tur/PC World

Za komiks Martwy Punkt: Próba obserwatora odpowiada Hamish Steele, reżyser animacji. Jak możemy przeczytać, Martwy Punkt zrodził się jako pilot do serialu Cartoon Hangover, a następnie zmienił w komiks internetowy. Na tym jednak się nie skończyło, gdyż stał się również inspiracją dla serialu wyprodukowanego przez Netflix. Dobrze zapoznać się z komiksem, zanim zasiądzie się do oglądania serialu, gdyż mamy tu wprowadzenie i wyjaśnienie wielu podstawowych rzeczy.

Martwy Punkt: Próba obserwatora - upiorna kreskówka [RECENZJA]

Fot.: H Tur/PC World

Steele oparł historię na trójce bohaterów: pracującej w upiornym parku rozrywki jako przewodniczka Normie, jej koledze Barneyowi, któremu załatwiła tam posadę sprzątacza oraz... mopsie Pugsleyu. Co jednak ciekawe, komiks zaczyna się dwoma planszami pokazującymi świat za... 10 tysięcy lat. Potem poznajmy Barneya podczas pierwszego dnia pracy. W nocy poznaje on mieszkańców piekielnych wymiarów, którzy za pomocą specjalnej windy przybywają do Martwego Punktu. Los chciał, że to specjalna impreza - świat ludzi odwiedzi król demonów, Temelukus. Ponieważ potrzebuje ciała, nawiedza Pugsleya. Choć bohaterom udaje się wypędzić Temelukusa, mopsowi pozostaje zdolność mówienia oraz czarowania.

Martwy Punkt: Próba obserwatora - upiorna kreskówka [RECENZJA]

Fot.: H Tur/PC World

To ważny wstęp do zdarzeń, które będą towarzyszyć nam przez ponad 200 stron, a podczas których poznamy świat demonów i aniołów, pracowników parku rozrywki, a także przyszłe dzieje świata. Podczas czytania kolejnych historii okazuje się nagle, że Barney jest gejem, co wydaje się wątkiem wciśniętym dość mocno na siłę. W niczym to nie przeszkadza, ale zasadniczo w żaden sposób nie ma wpływu na fabułę. Muszę jednak przyznać, że wszystkie postacie pierwszo- i drugoplanowe to bardzo oryginalne osoby, mające cechy, za które można je polubić lub wręcz odwrotnie. Sam park rozrywki to również miejsce, o którym się nie zapomni - na wstępie mamy dokładną mapę i trzeba przyznać, że tłumaczenia poszczególnych lokalizacji są niezwykle zabawne - jak "Żarłozaur" czy "Plac Św. Pietra".

Martwy Punkt: Próba obserwatora - upiorna kreskówka [RECENZJA]

Fot.: H Tur/PC World

Jeśli zaś chodzi o fabułę, przyznaję, że jest wciągająca - wrażenie historyjki dla dzieci szybko znika, autor co chwila zaskakuje nas dziwnymi zdarzeniami, a atmosfera gęstnieje i mrocznieje z rozdziału na rozdział, prowadząc do niezwykle niespodziewanego finału. Całość wypada niezwykle solidnie i mogą polecić tę pozycję miłośnikom horrorów oraz kreskówek w stylu Wodogrzmotów Małych. I podejrzewam, że na jednym tomie opowieść się nie skończy.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: