Olympus E-450
-
- Norbert Gajlewicz,
- 21.12.2010, godz. 16:02
Aparat jest najnowszą wersją najmniejszej lustrzanki Olympusa i jednej z najmniejszych lustrzanek cyfrowych na rynku. Pod względem konstrukcji ani parametrów technicznych nie różni się znacznie od swojego poprzednika. Tak jak w E-420 zastosowano 10-megapikselową matrycę typu Live MOS. W korpusie brakuje rękojeści i stabilizatora matrycy (mają ją wyższe modele). Mimo podobnych parametrów, nowa "czterysetka" nieco poprawiła się pod względem jakości rejestrowanych zdjęć.
Aparat jest najnowszą wersją najmniejszej lustrzanki Olympusa i jednej z najmniejszych lustrzanek cyfrowych na rynku. Pod względem konstrukcji ani parametrów technicznych nie różni się znacznie od swojego poprzednika. Tak jak w E-420 zastosowano 10-megapikselową matrycę typu Live MOS oraz współpracujący z nią nieco zmodyfikowany procesor obrazowy TruePic III plus. Użytkownik może ustawiać czułość w zakresie od ISO 100 do ISO 1600. Konstruktorzy zmieścili w małym korpusie filtr ultradźwiękowy, którego zadaniem jest ochrona matrycy przed kurzem. W E-450, podobnie jak w o rok starszym modelu E-420, nie zmieścił się system stabilizacji matrycy. Szkoda, bo byłby to spory atut tego korpusu.
Budowa i funkcje
Korpus E-450, podobnie jak E-420, nie został naszym zdaniem dobrze zaprojektowany. Największą wadą jest pozbawienie aparatu rękojeści, co uniemożliwia pewne i wygodne trzymanie podczas fotografowania. Problem jest tym większy im cięższego obiektywu użyjemy. Na domiar złego do najprostszej lustrzanki Olympusa nie można podłączyć systemowego "gripa".
W nowej "czterysetce" zastosowano 2,7-calowy ekran LCD o rozdzielczości 230 000 pikseli. Użytkownik może na nim kadrować, gdy aparat pracuje w trybie Live View. Ustawianie ostrości w trybie podglądu na żywo odbywa się metodą "kompaktową" czyli określenie odległości następuje metodą detekcji kontrastu. Podobnie jak wiele aparatów kompaktowych E-450 dysponuje funkcją rozpoznawania twarzy.
Aparat różni się nieznacznie od poprzednika pod względem funkcjonalności. Producent umożliwił korzystanie z kilku "kreatywnych filtrów" dostępnych w wyższym modelu E-620. Użytkownik E-450 może robić zdjęcia w stylu Pop Art, wykonywać portrety korzystając z filtru "Zmiękczenie ostrości" czy upodabniać swoje fotografie do zdjęć otworkowych.
Tryb zdjęć seryjnych
Aparatem da się wykonać do 3,5 klatki w ciągu sekundy. Prędkość wykonywania kolejnych ujęć jest oczywiście zależna od buforu, który po zapełnieniu ogranicza wydajność trybu zdjęć seryjnych. W ciągu 30 sekund aparatem da się wykonać zatem nie 105 (30 x 3,5) a 78 ujęć JPEG o pojemności około 4,5 MB. Poprzednik prezentował pod tym względem podobne możliwości.
Jakość zdjęć
Pod tym względem aparat wypadł nieco lepiej od swojego poprzednika, co nie znaczy że wyniki testów są rewelacyjne. Wysiłki konstruktorów i programistów przyniosły efekty w postaci spadku poziomu szumów, poprawie dynamiki obrazu i odwzorowania barw. Szczegółowość obrazu pozostała na porównywalnym poziomie.
Warto dodać, że lustrzanki Olympusa cierpią na jedną wspólną wadę systemu 4/3 – uzbraja się je w znacznie mniejsze niż w modelach konkurencji matryce. Mała powierzchnia sensora (17,3 x 13 mm) wymusza stosowanie bardzo małych detektorów, które nie są w stanie tak dobrze radzić sobie z rejestracją obrazu jak ich większe odpowiedniki na matrycach typu APS-C (np. 23,6 x 15,6 mm) o tej samej rozdzielczości. Aparaty 4/3 rywalizując z modelami APS-C lub Full Frame (z matrycami o wymiarach ok. 36 x 24 mm) nie startują zatem z równej pozycji. Olympusy mają mniejsze szanse z konkurencją w testach określających poziom szumów, dynamikę a nawet szczegółowość obrazu. Konstruktorzy z Tokio robią jednak co w ich mocy, by ich produkty nie odstawały mocno od aparatów z większymi matrycami.