Recenzja Tiny Tina's Wonderlands. Znakomita przystawka przed Borderlands 4

Premiera Tiny Tina's Wonderlands już za nami, a więc najwyższa pora na naszą recenzję gry.

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands (fot. Gearbox Software)

W skrócie:

Tiny Tina's Wonderlands to świeże podejście do sprawdzonej formuły znanej z serii Borderlands. Świetny humor, mnóstwo akcji i satysfakcjonująca rozgrywka.

Zalety:

  • Tiny Tina jak zwykle w znakomitej formie
  • System rozwoju postaci inspirowany grami RPG
  • Przyjemny system strzelania
  • Jak zwykle pokręcona i pełna humoru opowieść
  • Znakomite aktorstwo

Wady:

  • Ze względu na brak polskiego tłumaczenia konieczna jest bardzo dobra znajomość języka angielskiego

„Tiny Tina's Wonderlands” to spin-off serii Borderlands. Spotkamy tu zatem dobrze znane rozwiązania czy styl graficzny, a także ulubionych bohaterów (choć w nieco nowych rolach). Studio Gearbox Software postanowiło wykorzystać również ogromy sukces jednego z najlepszych DLC w historii cyklu - "Tiny Tina’s Assault on Dragon Keep" i na jego bazie zbudować główną historię „Tiny Tina's Wonderlands”. Najnowsza produkcja Gearboxa to jednak nie przysłowiowy skok na kasę, a najbardziej rewolucyjna odsłona serii od czasów Borderlands 2. Jesteście ciekawi, czym tak zachwyciła mnie „Tiny Tina's Wonderlands”? Jeśli tak, to zapraszam do lektury mojej recenzji.

Witajcie w Wonderlands

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands (fot. Maciej Persona / PCWorld.pl)

„Tiny Tina's Wonderlands” opuszcza nieco klimaty science-fiction na rzecz klasycznej fantastyki. Za sprawą rozgrywki w „Bunkers & Badasses”, którą prowadzi tytułowa bohaterka, przenosimy się do fikcyjnego świata, w którym to fantastyka z gatunku „Dungeons & Dragons” łączy się z klimatem Borderlands. Oznacza to, że wciąż możemy liczyć na szaloną rozgrywkę z widoku z pierwszej osoby, w której główną rolę odgrywać będzie broń palna.

Zobacz również:

  • Tiny Tina's Wonderlands wkrótce trafi na Steam. Gracze odbiorą darmowe DLC

Gearbox zadbał jednak o kilka istotnych zmian w samej rozgrywce. Na pierwszy plan wychodzi przemodelowany system rozwoju postaci. Do naszej dyspozycji otrzymujemy 6 klas: Stabbomancer, Clawbringer, Spellshot, Graveborn, Spore Warden oraz Brr-Zerker. Każda z nich posiada jedną unikalną cechę, własne „drzewko rozwoju” oraz dwie główne zdolności specjalne. Jakby tego było mało, do naszej dyspozycji oddano szereg statystyk postaci na wzór Dungeons & Dragons (jak np. siła), na które wydajemy dodatkowe punkty zdobywane z każdym kolejnym poziomem. Nie wspomniałem jeszcze o systemie „multiklasowości”, który pozwala nad wybranie drugiej klasy postaci, co dodatkowo zwiększa nasze możliwości taktyczne. Pomimo 13 lat „na karku” żadna z gier z serii Borderlands nie oferował do tej pory tak rozbudowanego i satysfakcjonującego systemu rozwoju, który sprawia, że możemy stworzyć postać dostosowaną do naszego stylu rozgrywki.

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands (fot. Maciej Persona / PCWorld.pl)

„Tiny Tina's Wonderlands” pozwoli nam jednak nie tylko grać jak chcemy, ale również wyglądać jak chcemy. Koniec z ustalonymi z góry bohaterami. W Wonderlands możemy stworzyć naszego awatara od podstaw. Rozbudowany kreator postaci pozwoli zbudować wymarzonego bohatera (bądź bohaterkę) i cieszyć się rozgrywką na własnych zasadach. Oprócz zmiany wyglądu możemy nawet wybrać głos postaci, a ta regularnie będzie komentować nasze poczynania w grze. Co istotne, w trakcie rozgrywki regularnie zdobywamy kolejne elementy do personalizacji postaci. Kreator jest z kolei dostępny przez niemal cały czas. Co sprawia, że można szaleć ze swoim wizerunkiem.

„You're in Tina's fantasy, baby!”

Wspomniałem już, że rdzeń rozgrywki w "Tiny Tina's Wonderlands" nie różni się mocno od tego co oferują nam główne części serii. Oznacza to, że nadal będziemy głównie strzelać, wysadzać i siekać, a wszystko to w kolorowej i stylizowanej oprawie graficznej, która stała się już symbolem cyklu. Nie zabrakło jednak pewnych istotnych zmian, które sprawiają, że nawet weterani serii poczują „powiew świeżości”.

Przede wszystkim w "Tiny Tina's Wonderlands" na znaczeniu zyskała walka wręcz. Choć pewne postacie radziły sobie z nią znakomicie już w starszych odsłonach cyklu, to nigdy nie była ona traktowana na równi ze strzelaniem. W "Tiny Tina's Wonderlands" nieco się to zmienia. W "Wonderlands" broń białą zdobywamy tak jak każdą inną, co oznacza, że mają one swoje statystyki i poziomy "rzadkości". Możemy wybierać spośród mieczy, toporów, sztyletów itd. itp. Widać przy tym wyraźnie, że twórcy wyjątkowo dopracowali ten element rozgrywki. Każdy rodzaj oręża posiada inne animacje i właściwości. Na przykład dwuręczne miecze są powolne, ale za to mogą przewrócić przeciwników, sztylety są z kolei niezwykle szybkie, co ułatwia nakładanie na wrogów różnych negatywnych efektów. W połączeniu z nowym rozbudowanym systemem rozwoju postaci, możliwe jest stworzenie bohatera, który w walce skupiony będzie tylko na wykorzystywaniu zdolności i broni białej.

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands (fot. Maciej Persona / PCWorld.pl)

Będąc już przy zdolnościach, to koniecznie muszę wspomnieć o „zaklęciach”. Jest to nowy rodzaj aktywnych umiejętności, które poniekąd zastępują granaty z serii Borderlands. Na raz możemy mieć aktywne tylko jedno zaklęcie. Gearbox jednak wyjątkowo przyłożył się do tego elementu i za sprawą magicznych ksiąg do naszej dyspozycji oddano dziesiątki, jeśli nie setki różnych zaklęć i ich kombinacji. Inkantacje to w dużym uproszczeniu takie granaty 3.0. Są one znacznie bardziej zróżnicowane, ciekawe i satysfakcjonujące w użyciu niż swoje odpowiedniki w serii Borderlands. Przykładowo nic nie stoi na przeszkodzie, aby na wrogów zesłać deszcz ognia bądź porazić ich prądem. Możemy również doprowadzić do wybuchu, który wyssie życie z naszych adwersarzy. Warto przy tym dodać, że na potrzeby zaklęć przygotowano wiele efektownych animacji (jest nawet „pstryknięcie” Thanosa), które dodatkowo zwiększają frajdę płynącą z rozgrywki.

Tiny Tina's Wonderlands to opowieść inna niż wszystkie

Wspomniałem już, że "Tiny Tina's Wonderlands" czerpie inspirację z "Tiny Tina’s Assault on Dragon Keep". Jeśli mieliście okazję zagrać już w znakomite DLC do Borderlands 2, to wiecie czego możecie się spodziewać. Zarówno przeciwnicy, jak i historia, a nawet wyposażenie mocno inspirowane są klasyczną fantastyką na wzór D&D. Warto jednak przy tym pamiętać, że „Mistrzem Gry” jest Tiny Tina, która, mówiąc delikatnie, jest postacią dość ekscentryczną i lubi zmieniać reguły gry. Oznacza to, że nie zabraknie sporej dozy specyficznego humoru i szalonej akcji, w której będziemy musieli się jakoś odnaleźć. Może się bowiem zdarzyć, że w jednej chwili będziecie cieszyć się pięknymi krajobrazami, które (za sprawą Tiny Tiny) w „oka mgnieniu” przemienią się w ponure i przygnębiające bagna. Takich smaczków będzie znacznie więcej bowiem tytułowa bohaterka uwielbia zmieniać reguły gry.

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands (fot. Maciej Persona / PCWorld.pl)

Na szczególną uwagę zasługują aktorzy podkładający głosy postaciom. Choć seria Borderlands przyzwyczaiła mnie już do najwyższego poziomu aktorskiego, to Wonderlands jeszcze wyżej podnosi poprzeczkę. Na pierwszy plan wychodzi tu, jak zwykle znakomita, Ashly Burch jako Tiny Tina. Postać ta, jak mało która, zasługiwała na większą rolę w cyklu. Jej pokręcone wypowiedzi i specyficzny humor są ozdobą Wonderlands. Nie gorzej jednak wypadają również Andy Samberg jako Kapitana Valentine, Wanda Sykes w roli Frette czy Will Arnett jako Dragon Lord – główny „czarny charakter” opowieści. W zasadzie każdy wypowiedziany dialog w "Tiny Tina's Wonderlands" to muzyka dla uszu, aktorzy są przekonywający i idealnie pasują do swoich ról. Nawet podsłuchiwanie rozmów przypadkowych postaci może wywołać uśmiech na twarzy.

„Tiny Tina's Wonderlands” ma jednak jedną, dość istotną wadę. Gra nie posiada polskiego tłumaczenia (nawet napisów), a ze względu na specyficzny język i dialekty, którymi posługują się postacie, konieczna jest bardzo dobra znajomość angielskiego. Sam należę do osób, które – powiem nieskromnie, biegle posługują się językiem Shakespeare'a, a i tak miewałem momentami problemy z wychwyceniem wszystkich niuansów wypowiedzi poszczególnych postaci.

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands

Recenzja Tiny Tina's Wonderlands (fot. Maciej Persona / PCWorld.pl)

Tiny Tina's Wonderlands to znakomita przystawka przed Borderlands 4

„Tiny Tina's Wonderlands” pokazuje, że formuła, na której bazuje seria Borderlands jeszcze się nie wyczerpała. Co więcej, wciąż jest w niej miejsce na eksperymenty. Najnowsza produkcja Gearbox Software to list miłosny nie tylko do fanów serii, ale również do sympatyków zwariowanych historii, pokrętnego humoru i szeroko pojętej, współczesnej popkultury. „Tiny Tina's Wonderlands” nie jest zwyczajnym spinn-off'em, to kawał znakomitego kodu, który, mam nadzieję, posłuży twórcom jako wzór przy produkcji Borderlands 4.


Nie przegap

Zapisz się na newsletter i nie przegap najnowszych artykułów, testów, porad i rankingów: