Sony A900 - Pełna klatka od Sony
- 21.12.2010, godz. 16:02
Sony zaprezentowało długo oczekiwaną lustrzankę wyposażoną w pełnoklatkową matrycę o rekordowej rozdzielczości 24 miliony pikseli. Wbrew wcześniejszym przewidywaniom najwyższy model lustrzanki Sony został ogłoszony jako produkt półprofesjonalny. Było to trochę zaskakujące - niektóre możliwości najnowszego produktu Sony stawiały go nawet nieco ponad świetnie wyposażonym ale i horrendalnie drogim profesjonalnym modelem Canona (EOS 1 Ds Mark III). Gdy jednak przyjrzeliśmy się szczegółom okazało się, że A900 jednak odstaje od produktów najwyższej klasy. Mało zachwycająca jest praca mechaniki poruszającej lustrem, system ustawiania ostrości nadal jest wolniejszy niż w zawodowych konstrukcjach Nikona czy Canona. Z aparatem nie został zintegrowany uchwyt do zdjęć w pionie (grip), a przyciski i klapki nie zostały uszczelnione.
Fakt, że najnowsza Alpha nie ma cech wyczynowego, reporterskiego korpusu nie świadczy oczywiście o tym, że jest to zły produkt. Wręcz przeciwnie – dla pewnej grupy użytkowników (nawet osób utrzymujących się z robienia zdjęć) może być bardzo dobrą propozycją.
Mocne strony A900
Na uwagę zasługuje świetnie zaprojektowany wizjer - pokrywa cały obszar rejestrowanego kadru i do tego jest niezwykle jasny. Zaletą jest też prędkość nowej lustrzanki. Można wykonywać nią wykonać aż 5 ujęć w ciągu sekundy, co przy wielkości plików jakie generuje (najlepszy JPEG może ważyć nawet 25 MB!) jest bardzo dobrym wynikiem. Kolejnym atutem A900 jest wbudowana stabilizacja obrazu. To jedyna "pełnoklatkowa" lustrzanka na rynku, której matryca "reaguje" na wstrząsy korpusu.
Atutem dziewięćsetki jest także solidna budowa – jej korpus przypomina niższy i starszy model A700. Zastosowano w nim świetny wyświetlacz LCD o wysokiej rozdzielczości (920 tysięcy pikseli), dobrze wyprofilowaną rękojeść i sporą liczbę przycisków i pokręteł umożliwiających szybką zmianę ustawień. Aparat jak inne najbardziej zaawansowane konstrukcje dysponuje dodatkowym wyświetlaczem - zlokalizowano go jak w większości innych lustrzanek na górnej ściance po prawej stronie od pokrywy pryzmatu. Wyświetlacz jest jednak dość dziwny - ma nietypowy, bo trapezoidalny kształt, oraz jest wyjątkowo mały przez co nie prezentuje dużej ilości informacji. Dobrze jednak że jest - nawet w takiej postaci bywa czasem przydatny.
Warto jeszcze wspomnieć o jednej niewielkiej, ale także bardzo istotnej zmianie, a właściwie korekcie wady, na którą uskarżają się użytkownicy A700. Chodzi o dwa przyciski znajdujące się na pleckach obudowy, które łatwo było przypadkowo przycisnąć trzymając aparat na brzuchu, co owocowało mimowolną zmianą niektórych ustawień. W A900 przyciski "fn" i "c" mniej odstają od płaszczyzny plecków, co zdecydowanie utrudnia ich przypadkowe wciskanie.
Bez podglądu na żywo
Po niewątpliwym sukcesie nowatorskiego systemu Live View, jaki Sony zastosowało w modelach A300/350 spodziewałem się podobnego rozwiązania w najwyższym modelu. Funkcja podglądu na żywo wbrew niektórym opiniom nie została opracowana jedynie po to, by dogodzić przyzwyczajonym do aparatu kompaktowego fotoamatorom. Wielu zawodowców w niektórych wypadkach też chętnie korzysta z tej metody kadrowania (głównie w makrofotografii i wykonywaniu reporterskich ujęć znad głowy). Systemem LV dysponuje zarówno wspomniany wyżej Canon EOS 1 Ds. Mark III, jak i profesjonalny Nikon D3. Ku mojemu zaskoczeniu najnowsza Alpha elektronicznym podglądem niestety nie dysponuje. Szkoda.
Jakość obrazu
Aparat dość dobrze wypadł w testach jakości obrazu. Najwyższą ocenę przyznaliśmy A900 za ostrość i szczegółowość obrazu. Pod tym względem sztandarowy produkt Sony dorównał prawie trzy razy droższemu Canonowi EOS 1 Ds Mark III. Niestety gorzej wypadł pod względem dynamiki obrazu i poziomu szumów.
Ze względu na wyjątkową szczegółowość obrazu aparat świetnie się sprawdzi na przykład w fotografii krajobrazu czy architektury.